Y/N
Gdy rano otworzyłam oczy w pierwszej chwili nie wiedziałam gdzie się znajduje. Duża sypialnia i światło słońca padające z lewej strony na wielkie łóżko, a tuż obok mnie mężczyzna. Mój mąż, gdy śpi wygląda tak niewinnie, miękkie włosy opadające na oczy, różowe usta i uwidocznione kości policzkowe. Byłby idealnym materiałem na modela, czy też aktora, przystojny i wysportowany. Gdy tak na niego patrzyłam wydarzenia z wczoraj zaświtały w moim umyśle. Od razu spojrzałam na zegar 7:00 rano za godzinę śniadanie, a więc Namjoon zapewne zaraz wstanie. Pospiesznie wstałam i popędziłam do łazienki zabierając przy okazji rzeczy z garderoby, muszę wziąć prysznic i zrobić makijaż, aby zamaskować siniaka, który zapewne pojawił się przez noc.
Gdy w pełni gotowa wyszłam z łazienki zerknęłam w stronę łóżka na którym z telefonem w ręce siedział mój mąż.
- Dzień dobry księżniczko- powiedział
- Dzień dobry.
- Zawsze wstajesz tak szybko?
- Hmm, jestem do tego przyzwyczajona- odparłam myśląc o tym jak Gina nigdy nie pozwalała mi dłużej poleżeć. Zawsze kładłam się spać ostatnia w domu, potem jak zrobiłam wszystkie swoje obowiązki i wstawałam skoro świt aby przygotować śniadanie czy iść na bardzo wczesną ranną zmianę do pracy.
- Po śniadaniu oprowadzę cię po posiadłości - powiedział Namjoon kierując się w moją stronę i podnosząc mój podbródek ku górze abym spojrzała na niego, bo oczywiście tak jak byłam tego nauczona ,podczas tej krótkiej wymiany zdań patrzyłam cały czas na swoje stopy- aż tak źle wyglądam rano, że nie chcesz na mnie spojrzeć?
- Nie, nie ja ja poprostu...- zanim zdążyłam dokończyć zdanie poczułam wargi mężczyzny na moim policzku.
- Poranny buziak - powiedział uśmiechając się i ruszył w kierunku łazienki, a ja stałam tak chyba ze dwie minuty, dotykając mojego policzka i próbując zrozumieć co się stało.
Po śniadaniu Namjoon oprowadził mnie po willi pokazując mi gdzie są pokoje każdego z jego braci, biblioteka, sala kinowa, pokój gier, siłownia i wiele innych pomieszczeń. Już w połowie wiedziałam, że będę tu błądzić co najmniej kilka tygodni zanim dojdę do jakiegoś pokoju.
- A To jest mój gabinet- powiedział mężczyzna otwierając drzwi do sporego pomieszczenia z biurkiem na środku i dużą ilością regałów z książkami.- Gdy jestem w posiadłości to najczęściej właśnie tu mnie znajdziesz.
Namjoon zamknął drzwi do pomieszczenia - cóż to chyba wszystkie ważne pomieszczenia, teraz muszę wracać do pracy.
- Namjoon?
- Tak?
- Czy mogłabym wyjść do ogrodu? - powiedziałam z nadzieją w głosie.
Mężczyzna spojrzał na mnie tak jakby zastanawiał się czy może mi zaufać i czy mu nie ucieknę, po czym wziął telefon do ręki.
- Hoseok jesteś teraz wolny? - powiedział do telefonu słuchając odpowiedzi - Dobrze, przyjdź do mojego gabinetu. Zabierzesz Y/N ze sobą do ogrodu i oprowadzisz ją.Od 15 minut spacerujemy po ogrodzie, okazało się, że czarnowłosy mężczyzna jest bardzo wygadany i ciągle się uśmiecha. Absolutnie nie zrażały go moje monosylabiczne odpowiedzi. Miałam wrażenie, że każdy moje, tak, nie, hmm i och dawały mu więcej siły aby opowiadać dalej o figurach które znajdowały się w ogrodzie.
- Ta figura przedstawia nasze mamy. Mama Kim, a to - wskazał na figurę kobiety obok wcześniejszej- Mama Min. Obydwie uwielbiały ten ogród, każdy kwiat i krzew, każde drzewo musiało być zaakceptowane przez nie przed posadzeniem.
Stałam obok Hoseoka i przyglądałam się figurą kobiet, obydwie piękne i delikatnie na ręku jednej z nich siedział ptak a druga trzymała w rękach psa.
- Piękne - powiedziałam cicho
- Tak, każdy zazdrościł naszym ojcom żon, gdy tylko pojawiali się z nimi na jakichś bankietach, było pewne, że zaraz będzie jakaś burda - powiedział mój kompan na co ja spojrzałam na niego pytająco- każdy wiedział, że są ich żonami, ale nie jeden nie mógł sobie odmówić choć zamiany kilku zdań z nimi. Cóż nasi ojcowie byli bardzo zaborczy.
W tym momencie do moich nóg podbiegł mały piesek, bardzo podobny do tego z figury. Wyglądał jakby bardzo się cieszył na mój widok, skacząc delikatnie na moje nogi i machając ogonkiem. Jego widok pojawił na mojej twarzy uśmiech, od razu schyliłam się do niego i wzięłam go na ręce, a on zaczął mnie lizać po twarzy i domagać pieszczot.
- Micky!- usłyszałam wołanie za krzaków, po czym pokazał się nam najstarszy z braci. Gdy tylko zobaczył psa liżącego mnie po twarzy przystanął jak wryty i spojrzał na swojego brata. Obydwoje mieli miny jakby zobaczyli ducha.
- Wszystko w porządku?
- Tak w porządku - powiedział Jin- poprostu Micky nigdy się tak nie zachowuje. Przeważnie gryzie albo szczeka, w ogóle zachowuje się dzisiaj dziwnie, wziąłem go na spacer a ten zerwał się ze smyczy i przybiegł tu jak sarna. Trzeba na niego uważać, prawie nic nie widzi, zawsze boję się, że wpadnie do basenu i się utopi, ma już 18 lat, dziadek z niego.
- Ale ten dziadek był szybszy od ciebie - zaśmiał się Hoby
Podałam psa Jinowi, aby ten zapiął z powrotem smycz, gdy to zrobił telefony obydwu chłopaków wydały dźwięk.
- Musimy wracać do środka - powiedział młodszy odczytując wiadomość.
Machnęłam głową na znak, że rozumiem i skierowałam się do wejścia do willi a za mną wesoło dreptał pies nieustannie ciągnąc zdenerwowanego Jina.
W salonie stał Namjoon, Yoongi i Jimin czekając na nas.
- Rodzina Falko zawitała do miasta - podział na wstępie Yoongi
- Nareszcie - powiedział Hoseok zacierając ręce - w końcu będę mógł się zabawić.
- Y/ N - powiedział Namjoon zwracając moją uwagę na niego - muszę teraz wyjść, zjedz lunch i odpocznij w pokoju. Pamiętaj, że nie wolno wychodzić Ci z willi, bez mojego pozwolenia. Rozumiesz?
Kiwnęłam potwierdzająco głową, na co mężczyzna stanął przede mną mówiąc stanowczo: Potrzebuję słów księżniczko.
- Tak, rozumiem.
Odwróciłam się na pięcie i zaczęłam wspinać się po schodach lecz nagle za moimi plecami Micky zaczął strasznie szczekać i piszczeć, a gdy się odwróciłam zobaczyłam, że pies znowu zerwał się ze smyczy i biegnie w moim kierunku. Schyliłam się i wzięłam go na ręce.
- Chyba muszę kupić nową smycz - powiedział Jin
- Namjoon mogę pobawić się z nim w sypialni? - zapytałam męża
- Możesz, ale gdy wrócimy Hoby weźmie go do swojego pokoju.
Kiwnęłam głową odwracając się w kierunku sypialni.Gdy nadeszła pora lunchu zeszłam na dół do jadalni zostawiając śpiącego psa w sypialni, gdy weszłam do pomieszczenia zostałam tam tylko Tae zjadającego swój posiłek. Gdy tylko przekroczyłam próg patrzył na mnie wzrokiem pełnym nienawiści. Usiadłam do stołu na co jedna z pokojówek podała mi talerz z posiłkiem i odeszła. W tym samym momencie mężczyzna znalazł się przy mnie rozlewając cały talerz gorącej zupy na moje uda.
- Uznajmy, że się najadłaś - powiedział czarnowłosy z sarkastycznym uśmiechem na ustach.
- Cóż, moje uda na pewno się rozgrzały - powiedziałam cierpko w jego stronę.
- Nie pyskuj szmato, spierdalaj do siebie- warknął na mnie odsuwając moje krzesło od stołu.
Tak czy siak musiałam obmyć nogi i nałożyć maść na oparzenia więc wstałam i zaczęłam iść do pokoju. Wtem dostrzegłam, że przy moich nogach z całą prędkością biegnie Micky wybiegając do ogrodu przez otwarte drzwi.
O nie on może wpaść do basenu.
Szybko wybiegłam do ogrodu próbując znaleźć psa, po kilku minutach dostrzegłam go wygrzewającego się na jednej z ławek. Wzięłam go w ramiona i kiedy miałam już wracać do sypialni usłyszałam za sobą: - wydawało mi się, że Hyung zakazał ci wychodzenia z willi.
Powiedział blondyn stojący za mną.
- Ja tylko szukałam psa, wybieg z willi i...
- A mi się wydaje - przerwał mi Jimin - że ktoś próbuje tu uciec.
- Nie, ja ...
- Napewno masz rację Jimin - wtrącił Tae powoli idąc do nas z rękami w kieszeniach - sam widziałem jak skrada się do wyjścia i rozgląda czy nigdzie nie ma ochrony.
- To nieprawda, wybiegłam za psem - próbowałam wytłumaczyć Jiminowi
- Najwyraźniej trzeba dać naszej bratowej nauczkę, by pamiętała na przyszłość, że to co mówi jej mąż jest święte - powiedział JK pojawiając się przy swoich braciach z głupim uśmieszkiem.
Taehyung podszedł do mnie, wyrwał mi psa z rąk, po czym chwycił moje włosy w drugą rękę i zaczął prowadzić w stronę sypialni. Schował Mickego w jednym z pomieszczeń po czym zataszczył mnie do mojego pokoju i puścił moje włosy. Cała trójka stanęła w kręgu przede mną uśmiechając się głupkowato.
- Mówiłem ci wczoraj, że pomożemy Namjoonowi w wykopaniu cię z tego domu- powiedział najwyższy z nich.
- A dzisiaj nadarzyła się tak dobra okazja, że nie możemy jej przepuścić - powiedział Jimin
- Ale zanim twój mąż przyjdzie, możemy się trochę pobawić, co prawda Twoim kosztem - powiedział najmłodszy z nich popychając mnie na ścianę i upuszczając przy okazji szklaną butelkę z wodą która roztrzaskała się w drobny mak na podłodze.
- Minęła doba, a ty dalej tu jesteś - powiedział Tae przybliżając się do mnie - chyba trzeba zacząć działać, bo Hyung jak widać nie ma cię dość.
- A co jeśli wasz brat nie chce się mnie pozbyć i nigdy tego nie zrobi? - powiedziałam śmiało mając już dość tego typa.
Czarnowłosy spojrzał na mnie zimnym wzrokiem po czym spoliczkował tak mocno, że upadłam na ziemię. W tym samym czasie poczułam ostry ból w mojej prawej ręce. No tak spadłam na szkło, syknęłam z bólu na co oczywiście żaden z mężczyzn nie zareagował.
- To zrobimy Ci tu piekło - powiedział Jimin kopiąc mnie w nogi.
Kiedy po 10 minutach chłopcy wyszli z mojej sypialni ja leżałam na ziemi nie mając siły się podnieść. Moje ciało boleśnie pulsowało.
A więc już trzech na siedmiu, ciekawe czy ktoś jeszcze dołączy.

CZYTASZ
RODZINA
Fanfiction" Nie zrobię Ci krzywdy, dopóki będziesz przestrzegać ustalonych zasad i norm. Patrz na mnie gdy do Ciebie mówię. Namjoon delikatnie podniósł głos biorąc w jedną rękę podbródek Y/N podnosząc go do góry, aby ta w końcu na niego spojrzała ." Opowiadan...