21

416 21 0
                                    

Namjoon

Gdy rano otworzyłem oczy, mojej księżniczki nie było przy mnie. Nasłuchując odgłosów z łazienki odkryłem, że nikogo tam nie ma, czyli kobieta musiała być na dole. Powoli zwlekłem się z łóżka idąc do łazienki. Kiedy myślałem o wczorajszym dniu nadzieja kiełkowała w moim sercu, iż Y/N zaczęła mi ufać i robiliśmy duży krok do przodu. Gdy wczoraj siedzieliśmy do późna dziewczyna rozluźniła się i rozmawiała ze mną normalnie nie unikając kontaktu wzrokowego. Miałem nadzieję, że nie była to tylko zasługa wina i moja księżniczka w końcu widzi we mnie kogoś zaufanego.
Kiedy zszedłem do kuchni i zobaczyłem dziewczynę kończącą przygotowywanie śniadania, podszedłem do niej cicho i objąłem w talii na co lekko się spięła.
- Dzień dobry księżniczko -powiedziałem całując ją w policzek.
- Dzień dobry.
- Zastanawiam się o której wstałaś, żeby przygotować to całe jedzenie - mówiąc to wskazałem na cały stół zastawiony różnymi daniami.
- Wstałam o 5:00- powiedziała cicho - tak właściwie to wszystkie przystawki były w lodówce, więc nie miałam za dużo pracy.
- Czyli spałaś zaledwie 4 godziny - powiedziałem kierując dziewczynę w swoją stronę. Przyglądając się jej zauważyłem cienie pod oczami które były zakryte makijażem - skarbie nie mogłaś spać?
- Ja... obudziłam się i nie mogłam już zasnąć - powiedziała uciekając wzrokiem.
- Księżniczko spójrz na mnie - powiedziałem biorąc jej twarz w swoje dłonie - czy wczoraj wzięłaś tabletki od Hana?
- Nie wiedziałam czy mogę mieszać je z alkoholem - powiedziała szczerze.
- Y/N następnym razem po prostu zapytaj. Ale masz słuszność przyjmując te leki nie powinnaś pić alkoholu co najmniej 5 godzin przed ich przyjęciem - powiedziałem poważniejąc - przepraszam kruszynko wyleciało mi z głowy.
Y/N tylko się uśmiechnęła po czym zaczęliśmy jeść śniadanie.
Pogoda w ten weekend nas rozpieszczała, słoneczne przedpołudnie spędziliśmy na plaży dużo rozmawiając i podziwiając przyrodę. Gdy widziałem, że dziewczyna jest spokojna postanowiłem zacząć temat który dawno chodził mi po głowie.
- Y/N? Pamiętasz coś z twojego wczesnego dzieciństwa? Twoją prawdziwą rodzinę?
Kobieta na to pytanie przystanęła na piasku i wpatrzyła się w morze. Gdy już myślałem, że nie odpowie na moje pytanie powiedziała: nie pamiętam mojej prawdziwej rodziny. Miewam sny o niej, ale nie wiem czy to prawda. Tak właściwie moje pierwsze wspomnienia to chodzenie po ulicach jakiegoś większego miasta. Tata dowiedział się w sierocińcu, że znaleziono mnie nieprzytomną na ulicy, wezwano służby a gdy nikt się po mnie nie pojawił przyprowadzono do bidula.
- Powiedziałaś, że miewasz o niej sny - drążyłem temat - jakie na przykład?
- Hmm- zamyśliła się - jakaś kobieta a raczej piosenka którą nuci, jakiś chłopiec który płacze, ktoś inny nazywał go króliczkiem, duży różowy pokój i biały miś ubrany w fioletową sukienkę, tak właściwie to wszystko.
Już wiedziałem, że to nie sny Y/N tylko wspomnienia, miś - tuliś i kook nazywany króliczkiem. Spojrzałem na dziewczynę która przyglądała się falą, a jej twarz była spokojna.
- A gdybyś miała okazję spotkać swoją prawdziwą rodzinę?
- Wiesz, każde dziecko w bidulu ma nadzieję, że oddano je tam przez przypadek, iż już zaraz wszystko się wyjaśni i wrócą do domu - powiedziała kierując swój wzrok na mnie - Ja nigdy nie miałam takiej nadziei, dotarło do mnie, że ktoś wyrzucił mnie na ulicę jak psa i kazał sobie radzić. Nie chcę spotykać takich ludzi.
- A jeśli się mylisz i na przykład twoi rodzice mieli wypadek? - nie chciałem dać za wygraną.
- Namjoon - powiedziała poprawiając włosy które wchodziły mi do oczu - to by mnie szukali, tymczasem ja dla nikogo nie istniałam.
Po tych słowach wziąłem ją w objęcia szepcząc: istniejesz maleńka.
Po czym pocałowałem ją w czoło, wziąłem za rękę i zaprowadziłem do domu na obiad.

Po południu wracaliśmy do willi widziałem, że Y/N była zmęczona, siedziała w aucie i przyglądała się kroplą deszczu spadającym po szybie.
- Pogoda smuci się, że wyjeżdżamy - powiedziałem w kierunku dziewczyny, gdy auto odjechało spod domu.
- Cały weekend było pięknie a teraz wracamy do normalności - powiedziała dziewczyna dalej patrząc na deszcz.
- Y/N? - powiedziałem biorąc jej dłoń w swoją uzyskując tym jej uwagę - podobał ci się nasz wyjazd?
- Bardzo.
- A więc postaram się organizować je częściej.
Kobieta uśmiechnęła się, po czym przesunęła do mnie bliżej i pocałowała w usta. Oddałem pocałunek nieco go pogłębiając, cieszyłem się na każdy krok do przodu jak małe dziecko. Gdy już się od siebie odsunęliśmy Y/N miała lekko zaróżowione policzki które pogładziłem dłonią na co się uśmiechnęła.

RODZINA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz