11

429 13 0
                                    

Namjoon

Położyłem Y/N na łóżku, gdy ją niosłem zauważyłem, że straciła przytomność. Jej ciało było całe zmarznięte, od razu przykryłem ją kołdrą i starałem się ogrzać jej dłonie. Gdy pocierałem jej ręce zauważyłem delikatne rany na jej przedramieniu. Wyglądało to tak, jakby małe igły wbiły jej się w skórę i zostawiły na niej ślady.
Byłem taki głupi traktując dziewczynę tak jak traktuje moich braci, zapominając, że jej życie różni się całkowicie od życia które prowadzimy my. Nie pomyślałem jak wiele ona mogła już wycierpieć, sam dołożyłem jej kolejnego bólu. Zachowałem się jak idiota, przecież wiedziałem jak wygląda jej przeszłość. Dostałem cały plik informacji o tym kiedy była adoptowana, przez kogo i dlaczego wracała do sierocińca. Mało tego, dostałem całą jej dokumentację medyczną, nietrudno było połączyć fakty i zrozumieć jak ciężkie musiała mieć życie. A ja - palant- jeszcze dołożyłem dzisiaj swoją cegiełkę.
Masując dłonie Y/N spojrzałem na jej twarz, teraz tak bardzo spokojną.
- Przepraszam maleńka, tak bardzo cię przepraszam. Proszę mnie zostawiaj mnie, tak długo cię szukałem księżniczko. Mój gniew bierze czasem kontrolę nade mną, ale obiecuję ci, że to się nigdy nie powtórzy, dla ciebie się zmienię. Dziś przeraziłaś mnie jak nikt nigdy w moim życiu, błagam nie rób tego więcej. Błagam maleńka.
Po tych słowach wślizgnąłem się pod kołdrę przytulając i grzejąc ciało mojej żony, miałem wrażenie, że jeśli tylko wypuszczę ją z rąk to ona zniknie.

Rano obudziło mnie słońce zaglądające do naszego pokoju, spojrzałam na drugą stronę łóżka na której spała kobieta, spała niespokojnie szepcząc coś przez sen, lecz bardziej niż to, przykuły moją uwagę rumieńce na jej policzkach. Natychmiast wstałem z łóżka podchodząc do niej, gdy przyłożyłem rękę do jej czoła od razu poczułem ciepło.
- Y/N - powiedziałem cicho delikatnie szturchając jej ramię, ale bez jakiejkolwiek reakcji
- Y/N, Y/N obudź się proszę - powiedziałem głośniej, szarpiąc jej ramiona - otwórz oczy maleńka, proszę.
Powoli zaczynałem już panikować, jej ciało było stanowczo za ciepłe. Ściągnąłem z niej kołdrę próbując ją trochę ochłodzić podeszłem po moją lekarską walizkę którą trzymałam w garderobie i szybko wyciągnąłem termometr. 39, 3°C, poszedłem do łazienki po zimną wodę i ręcznik po czym zacząłem robić zimne okłady, w trakcie mierząc jej ciśnienie i puls. Gdy rękaw ciśnieniomierza się zacisnął, kobieta powoli zaczynała otwierać oczy. Jej ciśnienie i puls były dość niskie, dlatego nie mogłem jej dobudzić.
- Y/N spójrz na mnie - delikatnie powtórzyłem, aby zwrócić jej uwagę na siebie - masz wysoką temperaturę i dość niskie ciśnienie. Chciałbym cię osłuchać, ale do tego musisz usiąść, dasz radę się podnieść?
Dziewczyna spojrzała na mnie nie rozumiejącym wzrokiem.
- Osłuchać?
- Tak, zapewne Ian ci nie powiedział ale z zawodu jestem lekarzem. Ja i Jimin.
- Mafia zabija a nie leczy - oznajmiła Y/ N cichym głosem
- W naszym zawodzie często trzeba kogoś leczyć, dlatego ta umiejętność przydaje się bardzo często - odparłem spokojnie tłumacząc - A teraz proszę, daj się zbadać, chodź pomogę ci się podnieść.
Dziewczyna usiadła trzymając swoją głowę.
- Podniosę twoją bluzkę dobrze?
Y/N skinęła głową mówiąc: tylko zostaw proszę bieliznę.
- Bielizna zostanie na swoim miejscu.
Gdy tylko podniosłem jej bluzkę moim oczom ukazało się całe pole siniaków i ran, jeden obok drugiego z jednej i z drugiej strony ciała. Niektóre stare a inne wyglądające jakby zrobiono je wczoraj. Nie chciałem o nie wypytywać więc tylko wziąłem stetoskop i zaczołem słuchać serca dziewczyny.
- Masz zapalenie oskrzeli - powiedziałem - Y/N kiedy ostatnio jadłaś?
- Wczorajsze śniadanie - powiedziała cicho w przerwie w dość silnym kaszlu.
Poczułem się jakby ktoś mnie spoliczkował, obiecałem sobie pilnować jej posiłków a ona przez ostatnią dobę nie miała nic w ustach. Zapewne chłopaki zamknęli ją w pokoju i po prostu czekali na mnie, a mi przez wczorajszy gniew nawet nie przyszło do głowy, aby się tym zainteresować. Choć na pierwszy rzut oka widać, że jest odwodniona. Chwyciłem za telefon i wybrałem odpowiedni numer.
- Mai przynieś do mojej sypialni dwa zestawy śniadań.
Gdy się rozłączyłem wybrałem inny numer telefonu.
- Jimin przynieś mi z trzeciego piętra kroplówkę witaminową z zestawem, paracetamol i antybiotyk na zapalenie oskrzeli.
- Zapalenie oskrzeli?- spytał Jimin- źle się czujesz Hyung?
- Y/N jest chora- odparłem
- Dobrze, już niosę.
Rozłączyłem się i spojrzałem na kobietę która zaczęła wstawać z łóżka.
- Gdzie idziesz?
- Do łazienki - powiedziała wstając i delikatnie się chwiejąc.
- Pozwól, że ci pomogę. Nie chcę abyś się przewróciła.
5 minut później do drzwi pokoju zapukał Jimin przynosząc wszystkie potrzebne rzeczy a za nim pojawiła się Mai z inną pokojówką trzymając tacę ze śniadaniem.
Gdy tylko Y/N wyszła z łazienki i zobaczyła mojego brata w pokoju zatrzymała się i delikatnie ukłoniła.
- Dzień dobry
- Dzień dobry Y/N - powiedział Jimin, po czym od razu zwrócił się w moją stronę, co wydawało mi się podejrzane, bo to właśnie on był tą osobą która nad wszystkimi skakała gdyby byli chorzy - Hyung wrócę już do siebie, dzwoń jak będziesz czegoś potrzebował.
Po tych słowach natychmiast wyszedł z pokoju nawet nie patrząc na kobietę. Coś mi tu bardzo nie gra.
- Y/N wracaj do łóżka, przez kolejne 3 dni wolno Ci wychodzić tylko do łazienki. Masz leżeć i odpoczywać.
Gdy tylko dziewczyna się położyła zabrałem się za podłączenie kroplówki.
- Czy to naprawdę konieczne?
- Bez tych leków nie wyzdrowiejesz, a twój stan będzie się tylko pogarszał.
- Mam na myśli te igły.
- To jest antybiotyk a to kroplówka z witaminami i kroplówka z paracetamolem, pomoże ci zbić gorączkę. Zrobię tylko jedne kłucie do wenflonu i wszystko będę ci podawał przez to wejście.
Y/ N nic na to nie odpowiedziała, jakby godząc się ze swoim losem.
Widać było jak bardzo źle dziewczyna się czuje, nakłaniałem ją kilka razy aby zjadła choć trochę więcej, ale po zjedzeniu może 1/3 ze swojego posiłku położyła się nic nie mówiąc i natychmiast zasnęła.

Po godzinie do pokoju wszedł Jin, Hope i Suga.
- Słyszeliśmy od Jimina, że Y/N ma zapalenie oskrzeli - powiedział Jin, gdy cała trójka usiadła na kanapie naprzeciwko biurka przy którym pracowałem.
- Przepraszam, chyba za długo byliśmy wczoraj w ogrodzie - powiedział Hobi spoglądając na śpiącą kobietę.
- To nie wina spaceru- odparłam cicho zerkając czy dziewczyna dalej śpi.
- Co masz na myśli?- zapytał Yoongi
- Dziś w nocy obudził mnie chłód w pokoju, gdy wstałem z łóżka zobaczyłem, że Y/ N stoi na balkonie za barierkami. Próbowała skoczyć - powiedziałem szeptem patrząc na zaskoczone miny moich braci - byłem takim głupcem, wiedziałem co ona przechodziła a wczoraj jeszcze dorzuciłem dodatkowo ból od siebie.
- Co masz na myśli?- powiedział Jin
Zerknąłem na nich, wstałem zza biurka siadając na fotelu obok nich zastanawiając się ile mogę im powiedzieć.
- Gdy Y/N miała 8 lat małżeństwo adoptowało ją z sierocińca, po nie całym roku kobieta zmarła a mężczyzna od razu oddał ją z powrotem. Po roku adoptowała ją jakaś starsza pani, z karty pacjenta wynika, że musiała się nad nią znęcać, dziewczyna często wracała do szpitala z ranami na ciele lub zostawała transportowana ze szkoły do szpitala wskutek omdlenia. Po dwóch latach trafiła w stanie ciężkim do szpitala, miała połamane żebra i wstrząs mózgu, gdy zobaczyłem jej wyniki z tamtego czasu dziwiłem się, że jeszcze żyła, tak silną miała anemię. Prawo rodzicielskie zostało odebrane tej kobiecie, lecz do sprawy sądowej o znęcanie się nad dzieckiem nigdy nie doszło.
- Dlaczego?- zapytał Hope
- Kobieta miesiąc po wyjściu Y/ N ze szpitala zmarła na zawał. A dziewczyna trafiła z powrotem do bidula. Znalazłem liczne dokumenty mówiące o tym, że i tam kolorowo nie było, znęcanie i bicie to było coś normalnego. Gdy miała 14 lat adoptował ją Ian , wszystko wydawałoby się w porządku do czasu gdy ten się nie ożenił. Gina i jej córka z pierwszego małżeństwa pastwiły się nad nią gdy tylko mężczyzny nie było w domu. Ian dopiero niedawno się zorientował, dlatego po naszym ślubie wziął rozwód ze swoją żoną.
- A dlaczego pracuje teraz w Chinach?- powiedział Jin- nie chcę mieć kontaktu ze swoją córką?
- Nie Jin, zrobił to, aby chronić ją. Aby nikt nie doszedł do niej przez niego, wiedział, że tu będzie bezpieczna, dlatego zgodził się na nasz ślub. - odpowiedziałem zwieszając głowę w dół - a ja już drugiego dnia pokazałem na co mnie stać.
- Niestety myślę, że nie ty jeden - powiedział Yoongi, zwracając moją uwagę - gdy wczoraj pobiegłeś na górę Tae powiedział, że już z chłopakami przygotowali ją dla ciebie. Sądzę, że nie tylko ty dodałeś oliwy do ognia.
- Gdy dzisiaj ją badałem na jej ciele było dużo siniaków i otarć - powiedziałem cicho czując jak fala gniewu przechodzi przez moje ciało.
- Zapominasz o tym jak zaborczy oni są, zwłaszcza Kook. Dla niego każda nowa osoba odbierze mu ciebie. Nie widzi żadnych pozytywów tego ślubu dla siebie, dlatego będzie zachowywał się w taki a nie inny sposób - powiedział Jin - uspokój swoje nerwy Nam i po prostu z nimi porozmawiaj, wytłumacz. Wiem, że to co zrobili jest nie do przyjęcia, ale pozwól im się wytłumaczyć.
-A któryś z nich dał jej szansę !?- powiedziałem podnosząc głos na co dziewczyna się przebudziła i zaczęła intensywnie kaszleć. Podeszłem do niej, ale zanim to zrobiłem ona zdążyła z powrotem zasnąć. Zmierzyłem jej temperaturę, poprawiłem kroplówkę i wróciłem na swoje miejsce.
- Joon pamiętasz mojego przyjaciela Hana?- powiedział Yoongi zmieniając temat
- Tak kojarzę, jest psychoterapeutą prawda?
- Tak, może warto by było, aby porozmawiał z Y/N.
- Yoongi ma rację, nie chcemy aby to się powtórzyło a sami nie wiemy jak postępować w takiej sytuacji - powiedział spokojnie Jin
- Na razie trzeba się skupić na tym, aby wyzdrowiała, potem porozmawiam z nią o Hanie -powiedziałem
- Dobrze, tylko pamiętaj, że zdrowie fizyczne jest tak samo ważne jak psychiczne - powiedział Yoongi wstając z kanapy i klepiąc mnie w ramię
- Tak pamiętam pamiętam - odpowiedziałam.
Usłyszałem pukanie do drzwi po czym do pokoju wszedł Jimin. Już po jego zachowaniu zrozumiałem, że słyszał naszą rozmowę, nie wiedziałem tylko ile.
- Hyung, przyniosłem dokumenty o które prosiłeś - powiedział szeptem podchodząc do biurka i co chwilę zerkając na Y/N
- Dziękuję Jimin
- Jesteś pewny, że nie potrzebuje tlenu- powiedział wskazując na dziewczynę - ciężko oddycha.
- Na razie saturacja jest dobra. Mam nadzieję, że sobie poradzi bez tego.
- Dobrze, wychodzę do banku, na razie - powiedział opuszczając pokój.
- Ile słyszał?- powiedział Hobi
- Według mnie, wszystko - odparłem .

RODZINA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz