Namjoon
Siedziałem przy swoim biurku na którym piętrzyły się stosy dokumentów do podpisania, ale nie mogłem się skupić. Od 40 minut Han i Y/N są w bibliotece i rozmawiają. Bardzo chciałbym się dowiedzieć jak im idzie, myślałem kilka razy, czy aby nie włączyć podglądu z bibliotecznych kamer na moim laptopie, ale uznałem, iż spokojnie poczekam na mężczyznę w swoim gabinecie.
Moje myśli przerwało pukanie do drzwi.
- Wejść
- Witaj ponownie Namjoon - powiedział wysoki brunet tuż przed czterdziestką.
- Han, usiądź proszę - powiedziałem wskazując jeden z foteli przed biurkiem - jak poszło?
- Musisz wiedzieć, że pierwsze spotkania w takich przypadkach to przede wszystkim wzbudzanie zaufania. Y/N musi mi zaufać, żeby chciała rozmawiać o tematach ją dręczących czy po prostu o swojej przeszłości. Pozytywne jest to, iż nie uciekła z biblioteki a nawet odpowiedziała na niektóre pytania. Fakt faktem lakonicznie, pojedynczymi słowami, ale patrząc na jej historię nie ma co się dziwić - powiedział mężczyzna - dobrze, że dałeś mi informacje o jej przeszłości, dzięki temu wiem jakich tematów na razie nie poruszać.
- Myślisz, że wasze spotkania jej pomogą?
- Namjoon, ona już od dawna powinna być pod opieką psychologa. Zaniedbania sierocińca w tej sprawie są uderzające, ona musi być bardzo silna jeżeli to była jej pierwsza próba samobójcza. Pamiętaj, iż każdy ma swój limit wytrzymałości, najwyraźniej wasz ślub i to co się po nim działo przekroczyło ten limit.
- Rozumiem, czy mogę jakoś ci pomóc?
- Zapisałem jej leki uspokajające - powiedział podając mi receptę - pilnuj aby brała jedną tabletkę zaraz po kolacji. Pamiętaj, aby trzymać swoje nerwy na wodzy i nie dać się wyprowadzić z równowagi, szczególnie w jej obecności. Nie zapominaj, iż musisz zapracować na jej zaufanie. Już tak wiele ludzi ją zawiodło, że nie będzie łatwo.
- Postaram się zdobyć jej zaufanie.
- Dobrze, jeżeli Y/N będzie to odpowiadało to chciałbym aby nasze spotkania odbywały się w piątki i środy.
- Porozmawiam z nią i dam ci znać.
- Ok, będę się już zbierał.
- Dziękuję, że znalazłeś dla nas czas.
- Wiesz, że dla ciebie znajdę go zawsze, w końcu zawdzięczam Ci życie.
Gdy Han opuścił posiadłość udałem się do sypialni, aby porozmawiać z żoną. Dziewczyna stała na balkonie i wpatrywała się w ogród.
- Y/N- powiedziałem delikatnie chwytając ją za ramiona opatulone kocem - jesteś jeszcze słaba po chorobie, nie powinnaś stać na takim zimnie.
- Ciepło się ubrałam.
- Widzę księżniczko, ale wejdź już proszę do środka.
Kobieta cicho westchnęła i weszła do pokoju ściągając pled z ramion.
- Jak twoje spotkanie z Hanem?- zapytałem biorąc dziewczynę za rękę i wskazując na fotel przy biurku aby usiadła.
- Chyba w porządku- odparła patrząc o dziwo na mnie.
Uklęknąłem przed nią i zacząłem pocierać jej chłodne dłonie.
- Han chciałby się spotykać z tobą dwa razy w tygodniu - powiedziałem patrząc w jej oczy - co ty na to?
- Możemy
- Cieszę się, że chcesz spróbować - uśmiechnąłem się do niej całując po rękach.
Na ten gest Y/N lekko się zarumieniła i uśmiechnęła.
- Przepraszam, że przeszkadzam w tej jakże romantycznej scenie - powiedział Jin zatrzymując się w progu drzwi - ale jesteś potrzebny na dole Namjoon.
- Puka się - warknąłem.
- Sorka zapominam, że widoki w tym pokoju mogą skazić moje piękne i niewinne oczy - powiedział brunet teatralnie unosząc dłoń ku swym powieką.
Na te słowa Y/N jeszcze bardziej się zarumieniła, a ja podszedłem do Jina ze wzrokiem mrożącym krew.
- Doszły mnie słuchy, iż moja ulubiona książka trafiła już na półki naszej biblioteki, czyżby Ci nie podeszła tematyka? - zapytał starszy
- Wręcz przeciwnie - odpowiedziała dziewczyna podchodząc do swojego biurka i wskazując na książkę - skończyłam ją czytać dziś rano, dlatego wzięłam drugą część.
Jin na to klasnął w dłonie i powiedział: cudownie, jak znajdę chwilę czasu przyjdę do ciebie i ją obgadamy.
- Dobrze
Po tym wyszliśmy z sypialni. Idąc holem zagadałem do Jina.
- Nie wiem jak to robisz, ale przy tobie wydaje się być tak spokojna.
- Wiem że nie powinienem, ale postanowiłam traktować ją tak jakby to była nasza księżniczka Irene- westchnął głęboko chłopak.
- Jinnie...
- Tak wiem, to nie jest ona! Ale chcę być dla Y/N dobrym bratem, chcę żeby czuła się przy mnie dobrze i swobodnie.
Złapałem go za ramiona a gdy zobaczyłem łzy w jego oczach przytuliłem go mocno. To on jest najstarszy z nas wszystkich i pomimo tego, że nigdy tego nie pokazuje wiem jak bardzo przeżył zaginięcie Irene. Miał wtedy 10 lat i razem z rok młodszym Sugą musieli zająć się siedmioletnim Jiminem i pięcioletnim Kookim, bo po zgonie ich matki ich ojciec wpadł w wir szukania zemsty na wszystkich którzy przyłożyli ręce do jej śmierci i porwania córki. Tata Min wyrżnął wszystkich którzy przyczynili się do tej tragedii, ale nie był w stanie nigdzie znaleźć swojej jedynej córeczki, gdy zmarł to ja przejąłem jej poszukiwania.
- Choć bracie, musimy się szybko z tym uporać, bo z tego co zrozumiałem jesteś dziś umówiony z moją żoną - powiedziałem odchodząc od Jina z lekkim uśmiechem. Ten tylko się wyszczerzył i podążył do salonu.
![](https://img.wattpad.com/cover/357469358-288-k588279.jpg)
CZYTASZ
RODZINA
Fanfiction" Nie zrobię Ci krzywdy, dopóki będziesz przestrzegać ustalonych zasad i norm. Patrz na mnie gdy do Ciebie mówię. Namjoon delikatnie podniósł głos biorąc w jedną rękę podbródek Y/N podnosząc go do góry, aby ta w końcu na niego spojrzała ." Opowiadan...