✧・゚: *✧・゚:*Przez długi czas zastanawiałam się nad propozycją od mojego brata. Jedynym problemem mogą być pieniądze. Mieszkając w domu, miałam ich aż nadto, a teraz gdy się wyprowadzę, czy rodzice będą mi ją wysyłać? Niby Mateusz mówił mi, że za mieszkanie nic nie muszę płacić, ale to nie były jedyne wydatki które planowałam. Mam też własne potrzeby. A no i znajomi, będzie mi trochę żal zostawiać dotychczasowego życia. Opowiedziałam Nel już wstępny plan, mieszkanie u brata, studia zaoczne i kasa od rodziców. Umówiłyśmy się, że czasem będziemy do siebie przyjeżdżać, a raczej ona do mnie, bo mieszkałabym prawie sama. Tylko co z Maćkiem, mam zerwać, czy może związek na odległość, chociaż to nie moja bajka. Nie będzie mi jakoś niewyobrażalnie przykro, mam dopiero dziewiętnaście lat i nigdy nie myślałam o nim, jako ojcu moich przyszłych dzieci. Ale w sumie, to nie chciałam tego robić, zależało mi na nim i szkoda byłoby mi to kończyć.
- Nel co ja mam zrobić- westchnęłam pakując dosłownie wszystko co mogę do walizkę.
- Napisz do niego, że musisz się spotkać- powiedziała podając mi więcej ciuchów- potem przedstaw mu jak ty to widzisz i tyle.
- Boje się z nim gadać, a jak wyśle na mnie ten swój gang?- zaśmiałam się.
- Tych ćpunów? Oni bez kraku dnia nie przeżyją- skomentowała dziewczyna.
- Ale mogą mnie pobić, albo chociaż śledzić- dodałam.
- Dobra, dobra ty lepiej myśl o tym co mu powiesz.
- Freestyle może- wzruszyłam ramionami.
- Ile ty masz tych ubrań? Pakujemy to chyba godzinę- marudziła zmieniając temat.
Gdy udało nam się spakować wszystko co chciałam, napisałam do Maćka, czy mogę do niego przyjść, na co on się zgodził. Większość trasy zajmowało mi przejście przez park Świętokrzyski, przez co droga do jego domu była bardzo przyjemna i po dwudziestu minutach byłam już na miejscu.
- Cześć- przywitałam się z chłopakiem wchodząc do jego mieszkania.
- Siema, co było takie pilne?- zapytał.
- Wyprowadzam się- powiedziałam szybko.
- Kiedy?
- Jutro- odpowiedziałam niepewnie- i chodzi mi o to, że związek na odległość może być uciążliwy dla nas obu. Nie wiem jak to powiedzieć, myślałam o rozstaniu...
- Zrywasz, bo się przeprowadzasz?
- No tak? Nie zrozum mnie źle, to nie twoja wina, bardzo cię lubię i znajdziesz sobie kogoś lepszego- powiedziałam na jednym wdechu.
- Wiem i w sumie to sobie zrywaj- mówił- nawet cię nie kochałem.
- Co?- zapytałam zażenowana- nie kochałeś mnie, a byłeś ze mną pięć miesięcy?
- Leciałem na ciało- odpowiedział bez jakichkolwiek uczuć.
- Jeszcze powiedz, że byłam zakładem, a poczuję się jak w serialu.
- Dobra to tyle? Umówiłem się z kumplami, więc jak tak to pa.
- Pa- po prostu wyszłam z jego mieszkania. Czy ja przez prawie pół roku byłam z jakimś niedojrzałym chłopczykiem?