XII

688 23 13
                                    


✧・゚: *✧・゚:*

Ogólnie nie udało mi się załapać na te jebane urodziny, co prawda, Karol się zgodził, jednak nie było, żadnego lotu.  Ocxywiście, że było mi przykro, ale pomyślałam, że tak już ma być.

Lilka⁉️:
nie udalo sie
zadnych lotow nie ma

Oli😨🤗:
jak cie to pocieszy
to wracam do polski

Lilka⁉️:
czemu?
cos sie stalo???

Oli😨🤗:
tak jakby
ale nic powaznego
mam jakas narosl w gardle
musze miec operacje
ale serio nic sie nie dzieje

Nie ukrywam, zmartwiło mnie to, ostatnio zrozumiałam, że Oliwier mi się podoba... nie wiem co o tym myśleć. Wiem, że to przecież nic złego i czasem wydaje mi się, że on też to czuje, ale potem przypominam sobie o wszystkim, o tym co mnie z nim łączy, o tym jak ciężko wejść mi w jakąkolwiek relację i o tym jak trudną osobą jestem ja, tak samo jak kostek.

Lilka⁉️:
o ktorej bedziesz?
podjde po ciebie i zawioze cie do lekarza

Oli😨🤗:
17:10 powinienem byc
ale wiesz jak to bywa
bede pisac
i dziekuje strasznie
za totalnie wszysrko
jak juz ogarna mi gardlo
to gdzies cie zabiore
w jakies zawaliste miejsce

Lilka⁉️:
nie ma problemu

Przez następne sześć godzin, siedziałam pod telefonem, czekałam na jakąkolwiek wiadomość od chłopaka. Gdy w końcu ją dostałam, szybko pojechałam na lotnisko, chyba nigdy się tak nie ślieszyłam.

- Cześć- przywitał mnie wsiadając do samochodu.

- Hejka, jak się czujesz?- zapytałam zmartwiona.

- Sam nie wiem, trochę się boję, ale poza tym jest spoko- powiedział spokojnie.

- Okej, ty byłeś gdzieś u lekarza w tym Dubaju?

- No w szpitalu byłem, coś tam mnie zbadali i dali mi skierowanie, no ale wiadomo, teraz muszę się na tą operaję umówić- westchnął.

- Nie przejmuj się, będzie dobrze, jestem pewna.

Przez popołudniowe korki, droga która powinna zająć nam dwadzieścia minut zajęła godzinę. Gdy byliśmy już na miejscu, chłopak wszedł do budynku, a ja czekałam niecierpliwie. Zastanawiałam się, kiedy dostanie termin operacji, wiem, że ta narośl to nic poważnego, ale i tak się martwię, przeiceż to mój przyjaciel. Chyba, przecież nigdy wcześniej go tak nie nazywałam, co się zmieniło? Czy w ogóle coś się zmieniło? Dlaczego miałoby się zmienić? Kurwa mam jakąś paranoje. Czekanie na Oliwiera, bardzo mi się dłużyło, ale w końcu przyszedł, na jego twarzy było rozczarowanie.

- I co?

- Dwa tygodnie, ale prywatnie idę, bo na NFZ to bym z cztery miesiące musiała czekać- powiedział.

- To dobrze, teraz jedziemy do mnie, a po drodze kupimy ci coś do jedzenia.

- Słodka jesteś jak się tak o mnie martwisz- zignorował moje wcześniejsze słowa.

From Foe to Flame | KostekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz