✧・゚: *✧・゚:*Wraz z Oliwierem poszłam na planty, było tam całkiem ładnie.
- Możemy zrobić zdjęcie? Córka jest wielką fanką- powiedziała kobieta, podchodząc w naszą stronę.
- Jasne- odpowiedział kostek. Na oko dwunastoletnia dziewczynka stanęła obok chłopaka, a jej mama to udokumentowała.
- Nie przeszkadza ci to?- zapytałam gdy już od nich odeszliśmy.
- W jakim sensie?
- No wiesz, jesteśmy tutaj prywatnie, a w każdej chwili ktoś może podejść i poprosić o fotkę, albo nagrywanie cię z ukrycia, ja bym nie wytrzymała.
- Przyzwyczaiłem się, jestem osobą publiczną, więc takie sytuacje idą z tym w parze. Wiadomo, że jak widzę tik toki na których jestem w restauracji, to nie jestem zachwycony, ale dopóki ktoś nie przekroczy granicy, to jest to do wytrzymania.
- Zdrowy mindset.
- Chcesz iść w takie jedno miejsce?- przerwał mi podekscytowany chłopak.- Tyko, że będziemy musieli podejść do domu G, po jedną rzecz.
- No dobra- zgodziłam się.
- Mówię ci, zajebiście będzie- mówił.
Do domu udaliśmy się po deskę Oliwiera, więc spodziewałam się, że pojedziemy na skatepark.
Po jakiejś godzinnej drodze przez las, zaczęłam się zastanawiać, czy to nie jest dziwne.
- Nie no jak mnie porwiesz, to na pewno się nie polubimy- powiedziałam.
- Serio? No kurde, a myślałem, że wywołam w tobie syndrom sztokholmski- zaśmiał się.- Jedziemy na skatepark, ale tak dojebany, obok urbexa- dodał.
- Urbex? Z tego co wiem, to ich nie lubisz.
- No tak, ale nie będziemy do niego wchodzić, tylko pojeździmy obok.
Gdy wysiedliśmy już z samochodu, jeszcze chwile musieliśmy przedzierać się przez wąskie ścieżki. Mimo, że było strasznie, podobało mi się to.
- O kurwa- powiedziałam widząc skatepark, widać było, że od dawna nikogo tam nie było. Nieopodal było widać opuszczony budynek, chyba jakąś fabrykę. Jej zewnętrzene ściany, całe były pokryte graffity, a okna powybijane.
- Fajnie no nie?- zapytał.
- W chuj, a jak ty to w ogóle znalazłeś?
- Kiedyś serio lubiłem urbexy i szukałem najciekawszych po całej Polsce. Ten jest jednym z lepszych w jakim byłem- wytłumaczył.- Dawaj kickflipa.
- Nie ma szans, ostatnio prawie przy olliem się zabiłam, co dopiero tutaj.
- Dasz radę- motywował mnie.
- Okej- westchnęłam wchodząc na deskę Oliwiera. Szybko spróbowałam zrobić trik na który tak nalegał, jednak nie udało się i się przewróciłam.- Nie no, kiedyś serio umiałam.