✧・ ゚: *✧・゚:*Noc spędziałam na rozmowach z Oliwierem, chłopak był spokojny i nie wydawał się już zły na moje poprzednie akcje. Obiecałam sobie i mu, że trochę przystopuje z ćpaniem, jednak wzięta przeze mnie amfetamina będzie trzymała mnie z tydzień, może dwa.
Obudziłam się z dziwnym spokojem, którego dawno nie czułam. Widząc, że kostek jeszcze śpi, weszłam na tik toka, scrollując główną zobaczyłam dosyć smutny filmik, że mężczyźni tylko raz w życiu– na swoim pogrzebie, co niestety jest prawdą.
Po cichu wyszłam z pokoju Oliwiera, by na pewno go nie obudzić.
- Lila!- usłyszałam szczęśliwą Polę.- Super cię widzieć- powiedziała uśmiechnęta.
- Hej! Mogę zabrać ci szczoteczkę do zębów?
- Jasne- odpowiedziała, prowadząc mnie do swojego pokoju.- Pogodziliście się?
- Tak, wczoraj wszystko przegadaliśmy i już jest dobrze, przynajmniej tak myślę- wytłumaczyłam.
- To dobrze, bo przez oststnie kilka dni, ciągle siedział u siebie w pokoju i chyba czułam trawę.
- Właśnie wiem, że słabo z nim było...
Po rozmowie z Polą i lekkim ogarnięciu się, wyszłam na spacer, podczas którego chciałam zakupić kwiaty mojemu chłopakowi. Idąc przez planty spotkałam Eliota, był mocno porobiony.
- Kurwa Eli, co ty odpierdalasz?- zapytałam próbując utrzymać go na nogach.
- Każdy... ale to kurwa każdy mógłby mnie o to zapytać, ale nie kurwa ty- mówił z pretensją w głosie.
- Co ja ci takiego zrobiłam?
- Nie odzywałaś się z pięć dni, kurwa myślałem, że przedawkowałaś- praktycznie wykrzyczał, a ja pomyślałam, że to kolejna osoba, mówiąca mi o tym, więc może faktycznie jest coś na rzeczy.
- Wiem i przepraszam. Pokłóciłam się z Oliwierem, ale nie chce teraz o tym rozmawiać i w żaden sposób toże byłam na haju, cię nie tłumaczy. Odprowadzę cię do domu- złapałam chłopaka za rękę.
Odprowadziłam Eliota do mieszkania mieszkania Mateusza, ponieważ nie chcę mieć go na sumieniu, a dobrze wiem, że mój brat się nim zajmie.
- Dzień dobry- powiedziałam wchodząc do pokoju Oliwiera, kostek właśnie wychodził z łazienki.
- Byłaś gdzieś?- zapytał przecierając oczy.
- Tak, na mieście i kupiła ci kwiatki!- uśmiechnęłam się, podając mu bukiet.- Bo wiesz, ja jestem Lila a to są lilie- tłumaczyłam.
- To kochane, ale jest jakiś powód?- zapytał zdziwiony.
- Właściwie to tak, jak rano się obudziłam, to zobaczyłam takiego giga smutnego tik toka, że faceci dostają kwiaty tylko na swoich pogrzebach i zrobiło mi się fest przykro. Więc teraz możesz spodziewać się ich częściej. A i kurwa nie zgadniesz kogo spotkałam! Mocno naćpanego Eliota. Trochę go ogarnęłam i oddałam w ręce Matiego.
- Kolejny powód dla którego chcę, żebyś przestała brać- powiedział zniesmaczony.
- No ta... ale wiesz jaki głód jest ciężki. Nie ma chuja, że skończę z tym z dnia na dzień. Co najwyżej nie będę w ciągu.