Gdy zaczynają wchodzić do środka, to podnoszę broń, leżąc wychylam się zza rogu i oczekuje. Wiem, że w ten sposób będę prawie niewidoczny, bo w budynku jest dość ciemno, a z pewnością ciemniej niż na zewnątrz. Gdy na celowniku zauważam pierwszego żołnierza, to oddaje pojedynczą serie z broni, pada martwy. Po chwili pojawia się ich więcej, ale ciemność działa na moją korzyść, bo już po chwili wszyscy leżą martwi ma ziemi. Reszta ich żołnierzy nie wchodzi więc do środka, wymyślili coś innego - granaty. Po chwili do korytarza wpada granat odłamkowy, a po nim granat oświetlający. Na moje szczęście przed odłamkami udaje mi się schować za murem, ale w ten sposób dałem czas wrogom na wejście do środka, muszę walczyć w małej odległości, zza muru wychodzi wrogi żołnierz, szybko zostaje zneutralizowany nożem, potem następny i jeszcze jeden, oddaje kilka niecelowanych strzałów, wszyscy, którzy weszli do środka są wyeliminowani. Po chwili słyszę głosy na zewnątrz - wejdź tam, bez zbroi niema z tobą szans - wiem, co się zaraz stanie, do środka wejdzie super żołnierz, a ja naprawdę nie jestem w stanie nic mu zrobić, spróbuje, jeśli już coś, to umrę w walce. Na chwilę wszystko jakby zamilkło, krok w korytarzu, nie taki jak wcześniejsze, inny, cięższy. Po czym ze ściany trzymającej framugę drzwi, które kiedyś tu były przebija się ręką zbroi, jakieś dwadzieścia centymetrów od mojej głowy. Dzieje się to ponownie, tym razem stwierdzam, że bezpieczniej będziecie paść na ziemię i liczyć na szczęście. Faktycznie była to dobra opcja, bo tuż po padnieciu w dawnym miejscu mojej głowy wyrasta pięść. Trzeciego przebicia ściany jednak nie było, żołnierz w zbroi wchodzi do pomieszczenia i rozgląda się. Ja jestem schowany w jednej z beczek, starałem się zrobić to tak, żeby wyglądały na dawno nie otwierane. Po chwili padają jego słowa - pokaż się, wiem, że tu jesteś. Jeśli tego nie zrobisz, to spłoniesz żywcem - jakby na potwierdzenie swoich słów uruchomił na chwilę miotacz płomieni, co zrozumiałem po dźwięku. Stwierdzam, że chowanie się niema sensu, więc wyskakuje z beczki i mając nadzieję na łut szczęścia oddaje cały magazynek we wroga, po chwili czymś obrywam, zaczynam tracić przytomność, ostatnie co rejestruje, to miniaturowa eksplozja wrogiej zbroi wywołana poważnym uszkodzeniem reaktora, zbroja wyglądała, jakby doświadczała eksplozji amunicji. Potem następuje ciemność.
Pierwsze, czego doświadczam, to okropny ból głowy, dopiero chwilę później zaczynam otwierać oczy, mam mocno zamglony wzrok, ale dociera do mnie, że znajduje się w jakiejś celi, jest tu tylko łóżko, umywalka i toaleta. Po kilkunastu sekundach leżenia decyduje się na wstanie, przecież nie mogę tu leżeć, nie mogę wykazać słabości. Gdy udaje mi się tego dokonać, to rozlega się jakieś kliknięcie, patrzę w miejsce, z którego wybrzmiało, to była czujka ruchu. Siadam na łóżku - desce, która jest znacznie krótsza i cieńsza ode mnie - i czekam, aż ktoś przyjdzie. Próbuje sobie poradzić z bólem głowy, ale nie mam nic, co byłoby w stanie mi na to pomóc. Po kilku minutach w drzwiach rozlega się kliknięcie zamka elektronicznego i do środka wchodzi jakiś żołnierz, sądząc po przyszywce jest to generał, nie wydaje mi się, żebym go kojarzył, ale cóż, może poznam kogoś nowego? Raczej nie. Ten stoi przez chwilę w drzwiach, po czym mówi do mnie, że mam wstać i iść za nim. Wstaję więc i idę za nim przez jakieś korytarze, w trakcie zauważam, że poza mną wiele cel jest również zajęte, ale wszystkie mają lepsze warunki niż moja. Na moim piętrze niema nikogo, dopiero wyżej są inni. Wchodzimy do jakiegoś pomieszczenia, jest tam medyk, jakiś żołnierz, oraz ktoś, kogo się tu nie spodziewałem ujrzeć - Melanie - jest związana i nie może się ruszać. Chciałem zadać o nią pytanie, ale wyczułem, że na pytania już za późno. Obrywam jakimś paskiem w plecy, rozpruwa mi on koszulkę, zaczyna lecieć krew. Zaczynają się pytania, zaczynam rozumieć, to przesłuchanie, będę torturowany, jeśli nie odpowiem. Dalej nie rozumiem jednak, co tu robi Mel. Pierwsze pytanie - Imię, nazwisko - tyle mogę powiedzieć, nie dostaje niczym. Drugie pytanie - z jakiej jednostki jesteś, co oznacza twoja ranga? - moja odpowiedź zdecydowanie nie odpowiada na nie - więcej ode mnie nie wyciągnięcie - znowu obrywam jakimś paskiem w plecy, pytanie zostaje zadane ponownie, znowu nie odpowiadam, ponownie obrywam. Pytanie trzecie - w jakim celu to zrobiłeś? - moja odpowiedź to tylko kpiący uśmiech i splunięcie na ziemię. Błąd, zniewagi też są karane. Tylko tym razem nie dostaje od bata, tylko żołnierz pochodzi do mnie z pałką elektryczną i kopie mnie prądem pod ramię. Pytanie zostaje zadane ponownie, już nie odpowiadam w żaden inny sposób, niż ten sam kpiący uśmiech. Po jeszcze dwóch próbach zostaje zrzucony z krzesła i zaczyna się jeszcze gorsza część - poza rażeniem prądem zaczynam być kopany, parzony, w pewnym momencie biorą mnie pod ramiona i zaczynają podduszać w beczce z wodą. Dalej nie odpowiadam. Ból jest nie do zniesienia, nigdy od nikogo tak bardzo nie oberwałem, jak tutaj. Po chwili padają słowa, które mnie przerażają - to co? Jeśli to nie działa, to zrobimy tak, jeśli nie wstaniesz, to zaczniemy torturować twoją przyjaciółkę, jeśli uda ci się to zrobić to na dzisiaj koniec. Nie, nie zrobią tego, ostatkiem sił zbieram się w sobie i wstaje na nogi, zostaje przewrócony, wydaje jęk spowodowany bólem, ale wstaję ponownie, obrywam z pięści w bok, przewracam się znowu, zostaje kopnięty prądem, ale muszę wstać znowu, robię to. Padają słowa - w takim razie na dzisiaj dość, wrzućcie te psy do celi, nie chce ich już dzisiaj więcej oglądać na oczy. Ostatkiem moich sił rejestruje, że idziemy do jakiejś innej celi, takiej dwuosobowej. Zostajemy tam wrzuceni, udaje mi się jeszcze wstać i ukazać im mój opór. Kiedy odchodzą spod celi, to poddaje się i tracąc przytomność padam na ziemię.
Ktoś ci coś robi, obudź się! - w mojej głowie rozlega się myśl - nie mogę, nie dam rady się ponieść - w mojej głowie toczę walkę, ale muszę. Odzyskuje przytomność, szybko wstaję do pozycji siedzącej. Wywołuje głos zaskoczenia z korytarza, chyba nikt nie spodziewał się, że obudzę się po kilkunastu sekundach od utraty przytomności po takim czymś. Kiedy żołnierze odchodzą, to podchodzi do mnie Melanie, na jej twarzy maluje się strach, podaje mi kawałek metalu, żebym mógł się zobaczyć. Ja jednak zabieram go i dając kolejny dowód na siłę mojej woli po T02 wstaję i zaczynam myśleć. Mel zmusza mnie, żebym odpoczął, żebym chociaż usiadł, bo jestem w koszmarnym stanie. Faktycznie mam lekkie kłopoty w ustaniu na nogach, ale muszę nas stąd wydostać! Siadam i bardzo szybko zasypiam, a miałem przecież myśleć.
Gdy budzę się kilka godzin później, to mój umysł jest już znacznie bardziej przejrzysty, wstaję, wiem, że muszę się poruszać, żeby nie uszkodzić jeszcze bardziej swojego organizmu. Wzbudza to czujność strażników, bo zaczynam robić pompki, podciągać się na ramie łóżka, biegać w miejscu i robić różne takie rzeczy. Gdy ci odchodzą, to ja również przestaje ćwiczyć. Melanie budzi się dopiero dłuższy czas później, pora na działanie i mój naprędce wymyślony plan. Mam tylko nadzieję, że ściany są wystarczające cienkie, żeby dało się je przebić rurą. Gdy jesteśmy gotowi, to bardzo szybko wyrywam rurę doprowadzającą wodę do umywalki, uderzam nią całą moją siłą w ścianę. Na nasze szczęście ta poddaje się i możemy uciec z celi. Wchodzimy przez utworzoną dziurę do pomieszczenia obok, to jest jakieś pomieszczenie techniczne, czy coś takiego, ale jest bardzo wysokie. Nie mam pojęcia, jakim cudem uderzenie nie przywołało strażników, ale mamy szczęście. Po rurach udaje nam się przejść wyżej, aż do pomieszczenia, w którym znajduje się sterownie zaworami w całym więzieniu. Niema tu żadnego strażnika, to dobrze, pora wyjść na korytarz. Ponownie mamy szczęście, tuż pod drzwiami stoi strażnik, udaje się mi go obezwładnić przy użyciu kawałka metalu, mamy karabinek! Teraz już nie jesteśmy tak bezbronni. Musimy się wydostać, nasz cel - zbrojownia jest już całkiem blisko. Może to głupi pomysł wejść do zbrojowni, będąc uzbrojonym tylko w jeden karabin, na dodatek bez zapasowych magazynków. Ale innej opcji nie mamy.
Stajemy po dwóch stronach drzwi, Mel je otwiera, ja wpadam do środka i likwiduje wszystkich wrogów, których okazuje się być naprawdę niewiele. Wymieniamy broń na taką, jaką chcemy, zakładamy kamizelki kuloodporne i kierujemy się w stronę wyjścia.

CZYTASZ
Next generation - Project Soldier
ActionMłody chłopak - Tomek zgłasza się do projektu mającego na celu stworzenie nowej generacji żołnierzy, którzy mają być niezwykle dobrzy w wykonywaniu swoich zadań. Na początku swojego szkolenia spotyka Smokera i zaczyna mu ufać. W międzyczasie zaczyna...