O ile przy check-in niema żadnych wrogów, to gdy przechodzimy dalej, to zostajemy zasypani gradem pocisków wystrzelonych przez żołnierzy, którzy wyszli z toalety. Zanim zdążyliśmy zareagować i schować się za ścianą, to poległo kilka naszych sojuszników. Zorientowałem się, że używają karabinków AK-25[1] i mają podwieszane granatniki, więc wołam do wszystkich, że mają uciekać, bo zaraz zostaniemy rozpierdoleni granatem odłamkowym i tyle będzie z naszego zadania. Wszyscy cofają się lekko do tyłu, to była bardzo dobra decyzja, bo na naszą dawną pozycję wpadają trzy granaty i wybuchają. My zachowujemy ciszę, udajemy, że dostaliśmy i nikt z nas nie przeżył, a kiedy terroryści przychodzą się upewnić, to zostają ostrzelani z naszej broni. Ruszamy dalej. Przy kontroli bezpieczeństwa musimy albo założyć gogle noktowizyjne, albo używać latarek, bo jest tak ciemno, że nic nie widać, zdecydowanie brak prądu odbił się na tym miejscu. Niestety to daje przewagę wrogom, bo oni mogą strzelać do wszystkiego, co się rusza, a my nie wiemy nawet, czy oni nie czekają na nas za biurkiem, lub inną przeszkodą. Ponownie zostajemy zaatakowani przy kontroli paszportów, tutaj opór jest cięższy niż ten, który napotkaliśmy przy wejściu, bo są nawet CKM-y i granatniki. Od razu, gdy zauważamy zagrożenie, to chowamy się w bezpieczne miejsca, mamy problem, bo oddanie ognia w takiej sytuacji jest niemal samobójstwem. Ale i tak jeden się odważył, na mniej niż sekundę wstał i oddał strzał z granatnika, prawie oberwał przy tym w głowę z 50-calówki, ale udało mu się schować. Ja też wychyliłem się na chwilę, żeby oddać kilka strzałów na ślepo i zobaczyć jaki efekt dało wystrzelenie granatu odłamkowego. Cóż, może i moje strzały zdziałały mało, ale granat totalnie zmasakrował lewą stronę blokady i dał nam czas na działanie. Jeden z naszych żołnierzy wstał i podbiegł do tego, co zostało z lewej strony blokady i zyskał świetną pozycję do ostrzału wrogów z boku, mógł nas również zacząć osłaniać, żeby więcej osób mogło dostać się na jego pozycję. Nagle rozlega się głośny huk, spora część dachu nad nami zapada się do środka po trafieniu jakiejś bomby. Totalny chaos, wszędzie jest pełno pyłu i gruzu, ale to działa na naszą korzyść. No może nie do końca na naszą, ale na pewno na moją. Podnoszę się zza osłony i rzucam granat w stronę resztek terrorystów, ten eksploduje i dobija ich do końca. Natychmiast ruszam na pomoc tym, którzy zostali zakopani pod gruzowiskiem ze stali i betonu. Tutaj bardzo przydaje się zbroja, mogę podnosić dość duże ciężary w pojedynkę, podczas gdy reszta musi robić to w trzy lub cztery osoby. Udaje nam się odkopać wszystkich, dwójka żołnierzy niestety zginęła, ośmiu jest poważnie rannych, a dwóch ma tylko lekkie zadrapania. Smoker wyznacza osoby, które będą pilnować rannych na czas naszego ataku, oni wszyscy muszą przeżyć. Po tym ruszamy dalej w stronę ostatniego już punktu w budynku - bramek do boardingu. To też jest punkt, w którym wrogowie mogą łatwo stworzyć linię obrony, ale takowej nie napotykamy. Owszem są bariery, miejsca po stanowiskach strzeleckich, ale ludzi niema. Jest za to otwarta bramka na płytę lotniska. Wychodzimy nią na zewnątrz i rozglądamy się dookoła szukając zagrożeń, ale jest bezpiecznie. Odpalamy flarę, żeby dać znak naszym BWP-om o naszej pozycji i już po kilku minutach wszyscy jesteśmy osłaniani przez pojazdy. Jeden z dowódców zapytał się nas, jak wyglądał atak samolotu z naszej perspektywy, bo oni widzieli tylko spadającą na dach bombę Paveway II i eksplozję. Opowiedzieliśmy po krótce, co nas spotkało w terminalu i ilu żołnierzy straciliśmy. Po tej krótkiej rozmowie załogi "Borsuków" wracają do ich środka i rozpoczynamy atak na jeden z hangarów. Na około tego budynku znajduje się pełno barykad z betonu, więc o schronienie niema problemu, szybko rozbiegamy się za nie i obserwujemy budynek. Pozornie opuszczony, w praktyce znajdowała się w nim ostatnia grupa wrogów z całego terenu lotniska. Raz na jakiś czas dało się zauważyć niewielu ruch za ogromną szybą nad bramą, ale bez szczegółów. Po kilku minutach obserwacji Smoker stwierdza, że to, co zobaczył mu wystarczy i dał rozkaz dowódcom pojazdów, by ostrzelali budynek. Od razu rozlegają się dźwięki działek kalibru trzydzieści milimetrów, dzięki śmierci. Po kilku sekundach prowadzenia ostrzału szyba przestała istnieć, także brama, mimo że stalowa, została przebita w wielu miejscach. W środku zapanował niezły bałagan, dało się słyszeć wiele krzyków przepełnionych strachem i bólem.
Przyszła kolej i na nas. Wstaję i rozpoczynam bieg w stronę konstrukcji, po drodze udaje mi się stracić kilku przeciwników z metalowej kładki przy dawnej szybie, ale nie zatrzymuje się i biegnę dalej. Przystaje dopiero przy samej ścianie, czeka tu już na mnie kilku żołnierzy, widać po nich, że są mocno skupieni na tym, co robią, bo wogóle nie rozmawiają. Ale co się dziwić, oni będą pierwszymi, którzy wejdą do budynku pełnego terrorystów, nie wiedzą też ile celów spotkają, może ktoś już czeka na nich za drzwiami, albo znajduje się tam mina Claymore? Napięcie jest naprawdę ogromne. Zaczynajcie - przez radio otrzymujemy nakaz wejścia do środka, jeden z żołnierzy ostrzeliwuje zamek i kopnięciem otwiera drzwi, po czym drugi wystrzeliwuje do środka granat hukowy i chowa się za ścianą. Rozlega się głośny huk, po którym wbiegamy do środka. Za drzwiami znajdujemy pięciu chwilowo ogłoszonych i oślepionych wrogów. Bez zastanowienia zdejmujemy wszystkich z karabinów.
Znajdujemy się w hangarze, ale jesteśmy zasłonięci z jednej ze stron przez pusty zbiornik na paliwo. Żeby dostać się do części "ogólnej" musimy przejść przez wąskie na jakieś dwa metry przejście przy ścianie, jest to więc dosyć bezpieczne miejsce. Przez chwilę nasłuchujemy, co mówią między sobą terroryści i z zaskoczeniem stwierdzamy, że mówią po Rosyjsku. Znakami ustalamy nasze następne pozycje, na które za chwilę się przeniesiemy. Dla mnie tą pozycją będzie ciężkie metalowe biurko postawione po przeciwległej ścianie w taki sposób, że można się za nim schować. Już czas, rzucamy kolejny granat hukowy, żeby oślepić wrogów, a następnie ruszamy do naszych pozycji. Gdy już jesteśmy na pozycjach, to rozkazujemy terrorystom, żeby rzucili broń i poddali się, bo są okrążeni. Ci jednak nie mają żadnego zamiaru się poddać, więc zostają rozstrzelani. Oddają w naszą stronę kilka strzałów, ale nikogo nie zabijają. Tylko dwie osoby są bardziej ranne i muszą zostać wyprowadzone na zewnątrz do BWPy. Po upewnieniu się, że wszyscy wrogowie zostali unieszkodliwieni zabezpieczam broń i przypinam ją do paska.
Wszystko szło bardzo dobrze do momentu, w którym podeszliśmy do naszych pojazdów. Wtedy z nikąd zostaliśmy ostrzelani. Zostaliśmy totalnie zaskoczeni, nieprzygotowani zaczęliśmy wsiadać do "Borsuków", ale nie obyło się bez strat, połowa żołnierzy została martwa na pozycji. Ja byłem ostatni w kolejce do mojego BWPa i kiedy miałem wsiąść do środka, to oberwałem w bok, w słaby punkt zbroi z pięćdziesięcio calówki. Kilka strzałów rozcharatało zbroję i wbiło mi się w lewą stronę ciała. Resztką sił rzuciłem się do środka, po czym straciłem przytomność.[1] AK-25 - Karabinek, który w 2027 roku w wojskach Rosyjskich zastąpił wcześniejsze AK-12, jest bardzo popularny wśród ugrupowań terrorystycznych ze względu na swoją niską cenę i niezawodność
______
W tym momencie piszę już drugą część i będzie gotowa do wstawiania po zakończeniu

CZYTASZ
Next generation - Project Soldier
ActionMłody chłopak - Tomek zgłasza się do projektu mającego na celu stworzenie nowej generacji żołnierzy, którzy mają być niezwykle dobrzy w wykonywaniu swoich zadań. Na początku swojego szkolenia spotyka Smokera i zaczyna mu ufać. W międzyczasie zaczyna...