Rozdział 33 - Niemal nieśmiertelny

4 1 0
                                    

22:00 wsiadam do specjalnie przygotowanego Humvee i wyruszam w stronę głównej siedziby GROMu, bo niestety to właśnie jedna z naszych najlepszych jednostek posunęła się do takiego niehonorowego zagrania. Wysiądę kilkaset metrów od bazy ubrany w zbroję, ale z bronią schowaną do plecaka - karabinek od taty jest w stanie się złamać na pół dla zmniejszenia zajmowanego miejsca - w nim znajduje się również kilka granatów hukowych, oraz cały sprzęt do zebrania danych z serwerów. Przez rozmowę z Mel wiem, czego się tam spodziewać, jakiego oporu. Prawdopodobnie o tej godzinie nie będzie tam już nikogo, bo w nocy system ochrony działa samodzielnie. Muszę jednak uważać, bo składa się z działek automatycznych, które strzelają bez żadnego sygnału ostrzegawczego. Jeśli zostanie wykryty jakiś ruch to włącza się alarm i od razu wypuszczane są dodatkowe roboty na gąsienicach, żeby zlikwidować niepożądaną osobę. Ogólnie to zapowiada się misja na cicho, z dużą ilością ukrywania się.
Nie zastanawiam się, czy dam radę, czy nie. Muszę być pewny swoich umiejętności pod każdym względem. Po cichu zakradam się do ogrodzenia z siatki, teraz muszę przejść na drugą stronę bez dotknięcia jej. Udaje mi się to osiągnąć przez użycie silniczków zbroi. Teraz kolej na wejście do środka, znajduje wskazany przez Mel punkt - drzwi z napisem "93" nad nimi i znajdujący się przy nich wylot z wentylacji. Otwieram właz osłaniający wentylację i znajduje w środku przycisk służący do awaryjnego otwierania drzwi. Dla osób postronnych wiedza o tym przycisku jest niedostępna, ale dziewczyna o tym wiedziała. Drzwi otwierają się z cichym kliknięciem. Wsuwam się do środka i przypadam do podłogi, tuż nademną znajduje się kamera z działkiem. Przylegając do ściany podskakuje i przysłaniam jej pole widzenia przy użyciu ekranu z zapętlonym obrazem. Mogę iść dalej. Zgodnie z planem do serwerowni mam jakieś pięćdziesiąt metrów korytarza, więc przy kamerach jest to dość sporo pracy. Po drodze mijam, zapętlam, a nawet strącam niektóre kamery, żeby mnie nie zauważyły. Udaje mi się dostać do serwerowni. Tutaj zgodnie z międzynarodowym prawem niema żadnych kamer, ani czujników ruchu. Mogę na spokojnie wyjąć sprzęt z plecaka i skopiować potrzebne dane. Poza danymi od Mel kopiuje jeszcze kilka innych żołnierzy, żeby nie budzić podejrzeń, zbieram też dokumenty dotyczące finansów i ostatnich zadań. Po spakowaniu laptopa do plecaka instynktownie wyczułem za sobą ruch, padłem na ziemię i to uratowało mi życie. Centymetry nad moją głową przeleciała pałka porażająca. Szybko wstaję i wyciągam swój pistolet i nóż. Sytuacja wygląda nieciekawe, przede mną stoi żołnierz posiadający pałkę porażającą i pistolet kalibru .50, zdecydowanie ma nademną przewagę siły. Nie wiem, czy się uda, ale wykonuje coś, czego mnie nauczyli na szkoleniu - atakuje pierwszy. Jeśli masz przewagę siły ognia, to raczej nie spodziewasz się, że zostaniesz zaatakowany jako pierwszy - działało wtedy, więc zadziałało też teraz. Mój przeciwnik padł na ziemię i dał mi tym samym czas na ucieczkę z pomieszczenia. Na korytarzu szybko wpadłem pod jedną z kamer i wywołałem reakcję łańcuchową. Po kilku sekundach pojawiło się pełno robotów z bronią, dym na korytarzach uniemożliwiajacy patrzenie bez użycia termowizji i łatwopalny gaz, żeby nie móc używać broni innej niż pneumatyczna. Ja oczywiście takiej nie mam, więc odkładam broń do paska. Zakładam za to gogle termowizyjne i robię to na czas, bo udaje mi się jeszcze zrobić unik przed lecącą w moją stronę strzałą z łuku magnetycznego. Mam to, po co tu przybyłem, teraz muszę się tylko wydostać we względnie bezpieczny sposób. Zbroja na bieżąco informuje mnie o stanie otoczenia i odległości od tajemniczego przeciwnika. Udaje mi się wejść do jednego z pomieszczeń, ale wtedy zaczynam rozumieć, że to miejsce bez ucieczki, ślepy zaułek. Próbowałem jeszcze wyjść, ale za późno, do pomieszczenia wsunął się wróg. Łuk z naciągniętą strzałą jest świetnym argumentem, żeby się poddać, ale nie u mnie. Nakazuje zbroi wykonać gwałtowny ruch, który przeciąga mnie z linii strzału pod samego przeciwnika. Na tak małej odległości łuk jest bezużyteczny, a ja zbliżyłem się z ogromną prędkością, więc wróg nie zdążył nawet zareagować zanim oberwał w brzuch z rozpędzonej pneumatycznie pięści. Złożył się wpół i dał mi ponownie czas na ucieczkę, a przynajmniej tak myślałem na początku. Zostałem pociągniety za nogę do tyłu i utraciłem równowagę, następnie zostałem przewrócony i szansa się odwróciła na nie moją korzyść. Przeciwnik przypadł do mnie jak wilk do owcy, zbroja umożliwiła mi wykonanie uniku przed pierwszym ciosem pięści, który spowodował spore wgłębienie w podłodze kilka centymetrów od mojej twarzy. Potem następny cios wymierzony w mój brzuch, przed takim czymś wykonanie uniku jest trudne, ale zawsze można złapać pięść. Moje ramie kierowane automatycznie przez zbroję spycha więc jego pięść z toru i ponownie uderza w podłogę. Ja w tym czasie zbieram się do pozycji siedzącej i potem stojącej. Uderzam z noża prosto w plecy, ten wbija się głęboko, ale żołnierz wstaje niewzruszony, ale z okropnym, nieludzkim wrzaskiem. Przecież nie wyrywam ci kończyn, czemu krzyczysz? - zadaje niepoważne pytanie, ale w praktyce reaguje tak na stres. Wiem, że długo nie wytrzymam takiej walki, że zaraz będzie mój koniec. Po wbiciu noża szybko zabieram go z powrotem i uciekam z pomieszczenia. Udaje mi się znaleźć okno, podchodzę do niego i zbijam poprzez rzucenie się na nie całym ciężarem zbroi. Podziałało, już po chwili wylatuje na zewnątrz. Nie myśląc za dużo wyciągam zza paska flarę sygnałową i wrzucam ją do środka. Przez chwilę nic się nie dzieje, ale potem następuje zapłon gazu. Eksplozja odrzuca mnie do tyłu, budynek zaczyna płonąć. Przez pewien czas słychać jeszcze okropny wrzask mojego przeciwnika, który urywa się w momencie, w którym dochodzi do jednej z eksplozji. Rzucam się biegiem w stronę miejsca, którym tu weszłem, to ciągnie się już za długo. Jednak to również nie jest mi dane. Przyda do mnie praktycznie nagi człowiek, cały spalony i poharatany w resztkach swojego dawnego skafandra i uderza mnie wciąż działającą pałką. Powoduje to zakłócenia w działaniu zbroi, ale przeżywam. Dosyć tego, kończ to! - w mojej głowie panuje chaos, ten człowiek powinien zdechnąć już kilkadziesiąt sekund temu, a właśnie z nim walczę. Wystrzeliwuje w jego stronę kilka pocisków z działka na plecach, wszystkie trafiają i udaje mi się go na chwilę otumanić. Natychmiast do niego przypadam i nożem odrąbuje mi prawe ramię. Otwiera usta w niemym wrzasku, prawdopodobnie eksplozja uszkodziła mu struny głosowe. Mój przeciwnik próbuje się podnieść, gdy zostaje dobity przez przebicie mu na wylot czaszki przy użyciu pręta z ogrodzenia. Co to kurwa było?! - zadaje sam sobie pytanie, po chwili ruszam w stronę Humvee, mam dość tej nocy, miałem zdobyć tylko kilka informacji, a nie odkryć prawie nieśmiertelnego zabójcę i dopuścić się takiego czynu. Po wejściu do pojazdu bardzo szybko odjeżdżam w las, udaje się do dziury.

Next generation - Project SoldierOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz