Rozdział 27 - Strzelanina

7 1 0
                                    

Wasze zadanie będzie nieco inne, niż ostatnio, nie będziecie z nikim walczyć, ani nic burzyć jak ostatnio. Projekt Super żołnierzy został zreformowany i dążymy do współpracy z nim. Zostaniecie wysłani na oficjalne spotkanie z ich prezesem, żeby podpisać ostatnie dokumenty i przypieczętować współpracę. Zadanie zostanie wykonane przez Tomka i Melanie, jako że są bardzo zasłużeni u ludzi z Projektu. Wyjeżdżacie dzisiaj o 18:00 i wracacie dopiero kilka dni później, chyba, że coś pójdzie nie tak jak ma - informacja Smokera dotycząca naszego następnego zadania jest trochę inna, niż poprzednie, mamy to zrobić tak bardzo pokojowo, jak tylko się da. Nie powiem, że to dobra rzecz, że możemy nie nie zginąć w trakcie kolejnego zadania, ale z drugiej strony chciałbym przetestować M5 w praktyce. Cała reszta dnia przebiega nam głównie na przygotowaniach do całości. Na początku zostały nam zaproponowane ubrania oficjalne, galowe, ale szybko wyrzuciliśmy ten pomysł do kosza, bo nie jesteśmy tacy. Wybór jednak nie jest tak oczywisty. Melanie niema problemu, ona zabiera swoją zbroję zwiadowczyni, ale ja nie mogę swojej wziąć, bo wciąż powoduje za dużo zamieszania. Decyduje się więc na ubiór, który da wszystkim znać, że jestem żołnierzem, ale równocześnie ukryje zniszczenia mojego ciała, które prawdopodobnie już nigdy się nie zagoją - paelny skafander, mam spodnie bojówki, kamizelkę kuloodporną, lekki egzoszkielet do wspomagania mojego ruchu, a na głowie znajduje się pełny hełm. Jest w nim wyświetlacz nahełmowy zintegrowany z moją bronią. Ogólnie z zewnątrz nie wyglądam nawet jak człowiek, jestem w 100% ukryty pod skafandrem. Gdy podchodzę do samochodu, który ma nas zabrać na miejsce spotkania - wybraliśmy HMMWVNG[1], popularnie nazywanym Humvee drugiej generacji, czyli znowu jest to dość nietypowa opcja, ale tak chcemy.  Wspólnie stwierdziliśmy, że ja poprowadzę, a Melanie będzie siedzieć przy CKMie na dachu.
Docieramy na miejsce o 18:42 i faktycznie się mocno wyróżniamy, bo po pierwsze większość osób przybyła śmigłowcami, a jeśli ktoś zrobił to autem, to zwykle były to albo jakieś ultra drogie pojazdy, albo po prostu kogoś nie było stać na śmigłowiec. Zastanowiło mnie jeszcze to, że przecież ma zostać tylko podpisany jeden dokument, a całość wygląda narazie jakbyśmy mieli podpisywać drugi traktat wersalski. Gdy wysiadamy, to kierujemy się w stronę głównego budynku i mocno przyciągamy przy tym wzrok. Ale tak po prawdzie, to mamy to gdzieś, jesteśmy żołnierzami, to nie będziemy się stroić jak ptaszki na wiosnę. Po wejściu do środka ochrona od razu podnosi broń w gotowości, bo wyglądamy, jakbyśmy szli na wojnę z całym światem, ale szybko ich uspokajam i pokazuje dokument potwierdzający moją tożsamość. Na sali jest naprawdę od groma ludzi, niektórzy są ubrani w wyjściowe mundury, czyli pewnie mają coś wspólnego ze służbą państwu, ale są też tacy, którzy są ubrani w garnitur. Jest głośno, ale spodziewałem się, że będzie gorzej, no cóż, widocznie ci ludzie są trochę bardziej poważni, niż my - wojskowi.
Po rozpoczęciu całego wydarzenia i wyjaśnieniu, dlaczego wygląda jak jakaś impreza - okazało się, że wiele przedsiębiorców było wystraszonych naszym wyczynem z wieżą i bali się o swoje budynki - przeszliśmy do najważniejszej części, czyli przeczytania i podpisania dokumentu. Ten został przyniesiony przez jednego z ich Super Żołnierzy, osoba do tego wyznaczona ewidentnie próbowała zrobić to oficjalnie, ale coś nie wyszło. Mimo zbroi żołnierz wywalił się na ziemię zanim do nas doszedł. Uśmiechnąłem się pod maską, a w duchu wybuchnąłem śmiechem. Wiedziałem, że jeśli się głośno zaśmieje, to całość przepadnie. Zastanowiło mnie to, że ja byłem pierwszym eksperymentem, a jestem tak świetny w tym wszystkim, a ci nowi wydają się jakimiś idiotami. Żołnierz wstał i tym razem podszedł do nas nieco mniej oficjalnym krokiem, na sali dało się słyszeć dużo szumów rozmów na temat tego, co właśnie się stało. Po odczytaniu całości dokumentu, przy czym niemal zasnąłem, nadeszła kolej na podpisanie tego. Jako że jestem najwyższą stopniem osobą w mojej grupie, to ja podpisuje i po kilku sekundach wszystko jest z głowy. Gdy jeden z prezesów firm przemawiał do nas w sprawie tego podpisu na sali rozległ się wystrzał z broni.
Natychmiast wstałem i wyczułem, że Melanie zrobiła to samo, odwróciliśmy się w stronę tajemniczego strzelca i wyjęliśmy swoją broń. Po chwili rozległ się kolejny strzał i mogliśmy już zobaczyć, jak ktoś z ludzi pada na ziemię, miejmy nadzieję, że tylko zraniony. Jest strasznie głośno, wszyscy się nawzajem przekrzykują i nie mogę zawołać do tego przestępcy, że zaraz zostanie przezemnie postrzelony, jeśli nie przestanie. Ruszam w jego stronę, kiedy do sali wpada jeszcze więcej uzbrojonych ludzi - terroryści. Przez megafon mówią, że jeśli wszyscy zamilkną, to nikt już nie zostanie postrzelony. Na te słowa cały tłum milknie. Jedną z zalet mojego stroju jest możliwość swobodnej rozmowy bez słyszenia jej na zewnątrz, więc komunikuje się z Mel, żeby ustalić, co dalej. Po cichu wymykam się na zaplecze tylnymi drzwiami. Melanie już tu jest, miała trochę bliżej. Musimy wydostać stąd tych ludzi, albo pozbyć się terrorystów, ale łatwiej powiedzieć, niż zrobić. Jest ich sporo, naliczyliśmy dwudziestu trzech. Nas jest dwóch i wątpię, by ktoś z cywili miał broń, bo przecież ochrona nie pozwalała z nią wchodzić do środka. Gdzie jest ten super żołnierz, który dał nam dokument? Cóż, widzieliśmy, jak uciekał przez okno... Raz na jakiś czas zaglądamy przez szczelinę w drzwiach na stan pomieszczenia, większość ludzi jest już związana i sprawdzona, czy niema przy sobie środków komunikacji. Mam pewien pomysł, ale do niego potrzebuje zbroi, bo coś musi mi zapewnić kamuflaż. Nie wezwę jej jednak, bo jest w remoncie, mówię więc o moim pomyśle Melanie, bo jej zbroja oczywiście posiada taką funkcję, inaczej nie mogłaby to być zbroja zwiadowcy. Dziewczyna wymyka się po cichu z pomieszczenia i idzie w stronę wrogów, ja obserwuje ją przez drzwi i zapewniam wsparcie ogniowe na wypadek jej wykrycia. Plan jest następujący - Melanie udaje się na środek pomieszczenia i rozkłada tam wieżyczkę z precyzyjnymi rakietami, następnie wycofuje się z powrotem do mnie i uruchamia ją, rakiety trafiają i unieszkodliwiają wrogów. Skąd mamy tą wieżyczkę? Mel zawsze ją przy sobie nosi od momentu naszego powrotu, skąd ją ma? Tego nie wiem, ale jeśli jest, to czemu mam narzekać?

[1] od angielskich słów "High mobility Multipurpose Wheeled Vehicle Next generation" zaprezentowany w 2035 roku jako następca bardzo udanego HMMWV

Next generation - Project SoldierOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz