Cześć :)
Miałam ten rozdział zapisany na profilu, więc mogę go dodać. Mój komputer wciąż nie działa, w środę widzę się z bratem, żeby sprawdzić, czy da się go jeszcze naprawić, czy nie. Będę Was informować na bieżąco. Nie wiem, jak dużo uda mi się napisać bez laptopa, ale będę próbować. Trzymajcie jednak kciuki, żeby dało się ocucić stary sprzęt, bo nie stać mnie teraz na nowy. 😅
Tymczasem zapraszam na krótki, choć przyjemny, rozdział.
Sojuszniczka
Leon zauważył, że Greta wsunęła się do gabinetu, przeciskając między zgromadzonymi w nim wilkołakami. Stanęła z boku, nie rozglądając się na boki, tylko patrząc wprost na niego. Zastanawiał się chwilę, co chodziło jej po głowie, ale niestety w tym momencie rozmowa nie wchodziła w grę. Pomieszczenie wypełniały odgłosy oburzenia. Nie wszyscy się zmieścili, niektórzy stali na korytarzu, skąd również docierało do niego pełne niezadowolenia buczenie.
Starał się nie reagować, chociaż czuł nadchodzący ból głowy. Podparł brodę na rękach, wpatrując się w przestrzeń przed sobą. Nie mógł uwierzyć, że dał się tak nabrać. Gdy teraz odtwarzał w myślach wydarzenia sprzed kilku godzin, wyraźniej zauważał sygnały, które powinny były zwrócić jego uwagę. W pokoju, w którym przyjął ich Timothy, pachniało mokrą od deszczu ziemią. Czy Arden już wtedy szykował się na ten przekręt?
Wright wściekał się na siebie, że nie posłuchał Juliette. Próbowała mu to wszystko wytłumaczyć, ale był tak zaślepiony wizją szybkiego błogosławieństwa, że wszystko inne przestało się liczyć. Gdy zobaczył ją po raz pierwszy, po tym, jak została wprowadzona do gabinetu, poczuł satysfakcję. Ucieszył się, że wyglądała tak dobrze. Miała długie blond włosy, pociągłą twarz i talię osy. Ulżyło mu, że nie okazała się garbatym wypierdkiem, więc jak najszybciej chciał przypieczętować umowę. Gdyby mógł cofnąć czas, z chęcią dałby jej jeszcze jedną szansę na przekonanie go, żeby tego nie robił. Teraz został z problemem. Łatwo byłoby zrzucić winę na dziewczynę, ale gdzieś w środku czuł, że nie powinien tego robić. Mógł być zły tylko na siebie.
– Zgodziliśmy się na lunę z innej watahy, bo miała ci dać czystokrwistego syna, ale to... to jest oburzające! – zawołał Keith, jeden z najstarszych członków watahy. Leon nawet na niego nie spojrzał, zaciskając jedynie usta, żeby powstrzymać się przed komentarzem.
– Jakim cudem ta dziewczyna w ogóle żyje? Od zarania dziejów ślepaki były mordowane zaraz po ujawnieniu – powiedziała Charlie, poprawiając na nosie oprawki, w których nie miała szkieł. Nosiła je chyba tylko dla ozdoby, co alfa zawsze uważał za dziwactwo.
– Arden powinien był ją zabić lata temu.
– Dokładnie!
– Więc my ją zabijmy – powiedziała Gina. Stała obok niego i trzymała dłoń na jego ramieniu. Irytowało go to, ale nie miał siły teraz się o to wykłócać. Był zmęczony długą podróżą i całą tą sytuacją, a do tego miał w gabinecie i poza nim dwadzieścia rozwścieczonych wilkołaków.
CZYTASZ
Ślepak | ZAKOŃCZONE
WerewolfOjciec Juliette dokonuje wymiany: jego najstarsza córka w zamian za informacje. W ten sposób dziewczyna trafia w ręce Leona - alfy, który próbuje umocnić swoje stado. Leon nie wie jednak, że został oszukany, a jego nowa Luna nie jest do końca tym, z...