Szeryf
Lily padła po dziesiątej. Tak kleiły się jej powieki, że zasypiała, idąc po schodach do swojego pokoju. Julie musiała ją podtrzymywać, żeby się nie przewróciła, a kiedy wreszcie znalazły się w sypialni dziewczynki, pomogła jej się wczołgać na łóżko i otuliła kołdrą. Wyczerpana zabawą oraz wrażeniami Lily zasnęła od razu po wyszeptaniu: „dobranoc". Arden uśmiechnęła się i wyszła, zostawiając drzwi uchylone.
Wróciła do swojego pokoju i usiadła przy biurku, zastanawiając się, co dalej robić. Do siostry nie chciała dzwonić, bo ona również korzystała z pełni księżyca. Ojciec z kolei pewnie nawet nie życzył sobie telefonów od niej. Nie żeby w ogóle miała ochotę do niego telefonować. Gdy tylko o tym pomyślała, od razu ogarnęła ją złość. Jak mógł ukryć tak ważne informacje o śmierci mamy? Wkurzał ją nie tylko fakt, że zatrzymał to w tajemnicy, ale też... niemoc, którą z tego powodu czuła.
Zdawała sobie sprawę z tego, że była bezsilna. Zarówno wtedy, gdy Penelope zmarła, jak i teraz. Nie miała możliwości zareagować, zemścić się, a nawet gdyby zgłosiła sprawę na policję, prawdopodobnie nikt by jej nie uwierzył. Timothy na pewno wszystko dobrze zatuszował. Z tego powodu Julie ogarniała frustracja. Chciała coś zrobić, ale zwyczajnie nie mogła.
Zmarszczyła czoło, słysząc chrzęst kół na podjeździe. Ze swojego okna go nie widziała, więc nie była pewna, czy się nie przesłyszała. Chcąc to sprawdzić, wyszła z sypialni, zbiegła po schodach i wyszła na werandę. Faktycznie przed domem zatrzymał się samochód, a dokładniej radiowóz. Zdziwiła się, zeszła po schodkach, wcześniej zamknąwszy za sobą drzwi.
– Dobry wieczór – powiedział mężczyzna w uniformie koloru khaki. Miał szpakowate włosy, garbaty nos i małe, świdrujące oczka. – Chyba się jeszcze nie znamy. Szeryf Callahan.
Skinął na powitanie głową, wciskając kciuki w szlufki spodni. Julie nie umknął fakt, że do pasa przypiętą miał kaburę z pistoletem. Nagle pomyślała, że specjalnie tak ułożył dłonie, by wyeksponować broń. Jakby chciał, żeby wiedziała, że ją posiadał.
Omiotła spojrzeniem pojazd, dostrzegając na drzwiach logo biura szeryfa Park County: głowę jelenia na tle gór.
– Juliette Arden – przedstawiła się, przenosząc wzrok na mężczyznę. Przyjrzała się mu z zaciekawieniem. Tętno trochę jej skoczyło, jak zawsze w niekomfortowych sytuacjach. – Co tu pana sprowadza, szeryfie, o tak późnej porze?
– Mieszkasz tutaj? – Zignorował pytanie i wskazał głową dom za plecami dziewczyny. Zdusiła w sobie odruch, żeby się odwrócić, nie chcąc stracić go z oczu nawet na sekundę. – Nigdy wcześniej cię nie widziałem.
– Zajmuję się dzieckiem – odpowiedziała, dochodząc do wniosku, że musiał orientować się w sytuacji Wrightów. W takich miastach szeryf wie wszystko. Dziecko w tym domu nie powinno być dla niego tajemnicą, a technicznie rzecz biorąc, wcale nie skłamała, mówiąc, że się nim opiekowała. Nie zamierzała jednak dodawać nic więcej.
CZYTASZ
Ślepak | ZAKOŃCZONE
Hombres LoboOjciec Juliette dokonuje wymiany: jego najstarsza córka w zamian za informacje. W ten sposób dziewczyna trafia w ręce Leona - alfy, który próbuje umocnić swoje stado. Leon nie wie jednak, że został oszukany, a jego nowa Luna nie jest do końca tym, z...