37. Uratowana

1.5K 108 23
                                    

Uratowana

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Uratowana

Miejsce, do którego kazał im przyjechał Newman, znajdowało się w niedalekim sąsiedztwie góry Cedar i zbiornika wodnego Buffalo Bill. Niedaleko od domu, pomyślał Leon z pewnym rozżaleniem. Przypuszczał, że Juliette już nigdy więcej nie poczuje się bezpiecznie w Cody. Miał tylko nadzieję, że nic jej się nie stało. Nie chciał nawet wyobrażać sobie tego, co zastaną, gdy dotrą wreszcie pod wskazaną lokalizację. Część drogi musieli pokonać pieszo, ponieważ dojechanie tam samochodem byłoby niemożliwe.

Wspinali się po stromych, skalistych wzgórzach, aż wreszcie GPS wskazał, że znaleźli się u celu. Leon wciągnął powietrze do płuc, a wyczuwszy zapach Troya, wskazał pozostałym odpowiedni kierunek. Po chwili spotkali chłopaka siedzącego za krzakami.

– Jak tu dotarłeś? – zapytał alfa.

– Widziałem wcześniej szeryfa w mieście – odpowiedział spokojnie, lecz cicho Newman. – Poszedłem za nim. Wysłałem ci wiadomość, ale chyba nie dotarła.

Leon pokiwał głową.

– I jak wygląda sytuacja? – Dennis pochylił się nad młodszym kolegą.

– Tam musi być jakaś piwnica, bo niemożliwe, żeby te drewniane ściany stanowiły jakąś ochronę. – Troy pokazał palcem coś, co wyglądało na rozpadającą się szopę.

Leon powąchał powietrze i wśród woni świerków oraz skał wyczuł też coś, co mu się nie spodobało. Specyficzny odór krwi. Po plecach przeszły go ciarki. Smród był dość intensywny, ale na szczęście nie przyćmił do końca delikatnego, znajomego zapachu Juliette. Serce zabiło mu szybciej na myśl, że znajdowała się tak blisko, a jednocześnie odczuł strach, że mogło jej się coś stać.

– Ciężko byłoby tutaj zrobić piwnicę – stwierdziła Greta, tupiąc nogą w twarde podłoże.

– Nie wiem, nie jestem budowniczym. Tylko mówię, co widziałem. Szeryf był sam, jak go spotkałem w mieście, ale przyjechał tutaj, a wszędzie dookoła czuć lunę. – Zatoczył palcem koślawe koło nad głową. – Ale nic stąd nie słychać, jakby byli pod ziemią.

– Wydarzyło się coś dziwnego?

– Właściwie to tak. Ten wilkołak stamtąd wybiegł.

– Kiedy?

– Jakieś dziesięć minut przed tym, jak się tu pojawiliście. Zastanawiałem się przez chwilę, czy za nim pobiec, ale stwierdziłem, że na was zaczekam. Callahan i Julie dalej są w środku. Nie wiem, co tam się wydarzyło, ale tamten koleś miał pysk cały we krwi.

Alfa poczuł, jak tężeją mu mięśnie. Nie miał pojęcia, kim był nieznajomy wilkołak. Nie rozpoznawał jego zapachu. A to znaczyło, że mógł być kimkolwiek. Przyjacielem, wrogiem albo nawet pieprzoną Szwajcarią. Jednak, jeśli faktycznie wybiegł z chatki umorusany krwią, nie wydawało się, żeby miał pokojowe zamiary. Jeśli choć tknął Juliette, Leon postanowił sobie, że go dopadnie i ukręci łeb.

Ślepak | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz