W roku dwutysięcznym
Próbowała dodzwonić się do siostry, licząc, że w jej słowach znajdzie ukojenie zszarganych nerwów. Niestety Allison nie odbierała telefonu. Próbowała dwa razy, ale ciągle włączała się poczta głosowa, więc wysłała jej wiadomość z prośbą o kontakt. Potem usiadła na łóżku i ukryła twarz w dłoniach.
Bardzo chciała krzyczeć, ale nie mogła. W domu wciąż znajdowali się goście, wszyscy obdarzeni wyczulonym słuchem. Z pewnością by ją usłyszeli, nawet gdyby szeptała. Dlatego próbowała się uspokoić na inne sposoby, choćby nerwowym podskakiwaniem nogi.
Zastanawiała się, jak bardzo dała ciała. Co prawda, jeśli miała być z sobą zupełnie szczera, nie czuła się źle z tym, co powiedziała. Miała w końcu rację, Gina zachowywała się skandalicznie. Ślepactwo Juliette nie stanowiło dobrego powodu, by ignorować polecenia alfy, a ten wyraźnie powiedział, że nie zamierza na razie pozbyć się luny i że mają ją ignorować. Blakey nie zastosowała się do jego słów, co Arden zdenerwowało chyba bardziej niż same wyzwiska. Do nich była przyzwyczajona. Poniekąd. Ale z trudem mogła przejść obojętnie obok łamania zasad przywódcy. Nie, kiedy sama chciała należeć do grupy. Nie, kiedy jej samej odmawiano przywileju bycia pełnoprawnym członkiem sfory.
Wkurzało ją to. Gina miała wiele szczęścia, bo z niej nikt nie szydził. Była kundlem, a jednak zyskała większy szacunek niż ona, Julie, która była luną. A i tak śmiała nadwyrężać to zaufanie, podważając decyzje swojego alfy.
Miała też niestety świadomość, że o ile jej słowa były prawdziwe i dawno już ktoś powinien utrzeć Blakey nosa, to niefortunnie się stało, że to właśnie Arden to zrobiła. Wilkołaczka na pewno jej tego nie daruje. Luna nie znała dziewczyny aż tak dobrze, ale wystarczyło jedno spojrzenie w nienawistne oczy, by wiedzieć, że powinna od tej pory się pilnować. Na szczęście w domu była bezpieczna, Gina z pewnością nie zaatakuje, kiedy w pobliżu będzie Leon albo Troy.
Ta myśl nieco ją uspokoiła.
Nie poczuła się jednak na tyle dobrze, żeby wrócić do jadalni. Żołądek miała zwinięty w supeł, więc i tak nic by nie zjadła. Poza tym świadomość, że rozwścieczona i upokorzona wilkołaczka siedziałaby obok przyprawiała Julie o dodatkowy ból brzucha. Postanowiła więc, że zostanie w swoim pokoju do czasu, aż wszyscy sobie pójdą. Pewnie i tak nie chcieli jej tam widzieć. Zepsuła im wszystkim humory. Albo śmiali się teraz z jej głupoty i żartowali z tego, jak słabą luną była. Jedno z dwóch.
*
Nie wiedziała, ile czasu minęło, zanim wreszcie usłyszała trzaskające drzwi wejściowe i głosy niosące się już nie tylko z parteru, ale też z oddali, spoza budynku. Potem doleciał do niej warkot uruchamianych samochód. A więc się zbierali. Julie przez chwilę nasłuchiwała, a potem postanowiła wyjść z pokoju. Doszła do wniosku, że będzie to pierwsze miejsce, w którym zacznie jej szukać Leon. Bo co do tego, że zechce z nią porozmawiać – albo raczej wygłosić reprymendę na temat jej zachowania – nie miała wątpliwości. Chciała odwlec w czasie spotkanie z nim, dlatego podjęła decyzję, żeby go unikać. Wiedziała, że to bez sensu, bo mężczyzna od razu się w tym połapie. Poza tym jego wilkołacze zmysły pomogą mu ją zlokalizować w mgnieniu oka, ale łudziła się, że przynajmniej jeszcze przez jakiś czas zostanie sama.
CZYTASZ
Ślepak | ZAKOŃCZONE
WerewolfOjciec Juliette dokonuje wymiany: jego najstarsza córka w zamian za informacje. W ten sposób dziewczyna trafia w ręce Leona - alfy, który próbuje umocnić swoje stado. Leon nie wie jednak, że został oszukany, a jego nowa Luna nie jest do końca tym, z...