Cześć :)
Pomyślałam, że z okazji majówki dodam dwa rozdziały, tak na urozmaicenie długiego weekendu. Jeden możecie przeczytać już teraz, z drugi wpadnie w sobotę. Mam nadzieję, że Wam się spodobają.
Jak zawsze, dziękuję za wszystkie wyświetlenia, komentarze i gwiazdki!
Biesiada
W godzinach popołudniowych, kiedy leżała na łóżku i czytała jedną z wziętych z biblioteki książek, zza okna dobiegły do niej odgłosy rozmów. Najpierw nie zwróciła na nie uwagi, ale z czasem stawały się coraz głośniejsze i w końcu zerwała się na równe nogi, żeby sprawdzić, co działo się w ogrodzie.
Zmarszczyła brwi, dostrzegając drewniane stoły i ławki ustawione na trawniku. Były zastawione papierowymi talerzykami, plastikowymi kubeczkami, sztućcami i talerzami z chlebem, sałatą i innymi przekąskami. Nieopodal dostrzegła też dymiącego grilla. Członkowie watahy kręcili się dookoła, niektórzy siedzieli, popijając piwo. Westchnęła, zrozumiawszy, że zorganizowali wspólną kolację, na którą oczywiście nie została zaproszona.
Wróciła do łóżka, ale ponieważ rozmowy wzbierały na głośności, nie była już w stanie skupić się na lekturze. Wyszła z pokoju, żeby poszukać sobie innego zajęcia. Skoro rozłożyli się z tym wszystkim tuż pod jej oknem, nie widziała sensu, by zostawać w sypialni. Tylko by przeszkadzali, za cokolwiek by się nie wzięła.
Weszła do biblioteki, która znajdowała się po drugiej stronie korytarza, zeszła na dół i usiadła przy pianinie. Dawno na żadnym nie grała, bo po śmierci mamy, ojciec rozwalił to, które stało u nich w domu.
Na rozgrzewkę zagrała gamę. Palce miała zastałe i sztywne, ale z każdą nutą szło coraz lepiej. Niemal krzyknęła ze strachu, kiedy od progu doszło do niej ciche wołanie:
– Umisz grać na pianinie?
Odwróciła się i z mocno bijącym sercem spojrzała na Lily. Widok dziewczynki ją uspokoił.
Młoda przemaszerowała przez dzielącą je odległość i bez pytania usiadła na stołku obok Julie, zmuszając ją tym samym do przesunięcia się. Miała na sobie różową sukienkę, a włosy związane w dwa kucyki z czerwonymi kokardkami. Wyglądała uroczo.
– Mówi się „umiesz" – poprawiła ją znowu, z lekkim uśmiechem. – I tak, coś tam potrafię.
– Zagrasz?
– Hmmm, no dobrze.
Bez zastanowienia zagrała krótką, wesołą melodyjkę. To była jakaś piosenka dla dzieci. Nie znała do niej słów, choć była pewna, że kiedyś słyszała, jak mama ją śpiewała.
– Skąd znasz, jak grać na pianinie? – Lily podkurczyła nóżki pod siebie, co na wąskim taborecie musiało być niezwykle niewygodne.
– Skąd wiesz – powiedziała Julie, opuszkiem palca lekko dotykając czubka nosa dziewczynki. Wyprostowała się i z uśmiechem odpowiedziała: – Moja mama mnie nauczyła.
CZYTASZ
Ślepak | ZAKOŃCZONE
WerewolfOjciec Juliette dokonuje wymiany: jego najstarsza córka w zamian za informacje. W ten sposób dziewczyna trafia w ręce Leona - alfy, który próbuje umocnić swoje stado. Leon nie wie jednak, że został oszukany, a jego nowa Luna nie jest do końca tym, z...