30. Przyjaciel

1.8K 123 19
                                    

Cześć :)

Mam dzisiaj dobry humor, bo udało mi się dopiąć pewną ważną dla mnie sprawę i z tej okazji dodaję bonusowy rozdział. Miałam dodać jutro, ale co mi tam. Niech będzie dziś!

Jestem ostatnio aktywna na mojej tablicy na profilu, więc jeśli szukacie info o nowych rozdziałach, kolejnych publikacjach, opóźnieniach itp. to najprędzej znajdziecie je właśnie tam. 

To już trzydziesty rozdział, a tym samym oznajmiam, że wkraczamy w ostatnią dziesiątkę. Niektóre wątki niedługo się zamkną, inne rozpoczną, dając pole do popisu, gdybym chciała napisać drugi tom (mocno to ostatnio rozważam).

A tych, co czekają na wyniki badań krwi, informuję - będą w następnym rozdziale, w poniedziałek. ;)

Przyjaciel

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Przyjaciel

Lily wyciągnęła ją na schody werandy, by wspólnie obejrzały przemianę. Mimo że Julie wiedziała, co ją czeka, bo już to widziała, i tak poczuła dyskomfort na dźwięk rozrywanej skóry i późniejszego mlaskania. Udając, że musi poprawić dziewczynce podwiniętą koszulkę, odwróciła wzrok.

– Dobrze się czujesz? – zapytała Greta siedząca na krześle obok. Juliette nie zdawała sobie sprawy z tego, że kobieta ją obserwowała. Przez chwilę obawiała się, że zauważyła zdegustowaną minę luny i ją skomentuje. Nic takiego jednak się nie wydarzyło.

– Tak.

Po podwórku przed domem rozeszły się poszczekiwania i warczenie. Emocje sięgały góry. Arden spojrzała w stronę sfory, wilki krążyły wokół siebie podekscytowane. Niektóre jeszcze nie pozbyły się do końca swoich ludzkich powłok, inne ganiały się nawzajem. Wśród nich wypatrzyła Leona, który obserwował przez moment pozostałych, by upewnić się, że przemienia przebiegnie bez komplikacji. Potem odwrócił się, odszukał je wzrokiem i podszedł.

– Wujku, wujku! – wołała Lily, podskakując na stopniach jak piłeczka do ping ponga. Wyciągnęła przed siebie dłonie i gdy tylko wielki wilk zatrzymał się przed nią, zaczęła go głaskać. Choć, sądząc po krzywym spojrzeniu, nie było to aż tak przyjemne, jak mogłoby się wydawać, Wright znosił te zabiegi z godnością. – A mogę się przejechać? Na barana?

Najwyraźniej tego było za dużo, bo zwierzę w proteście się odsunęło i posłało Julie jednoznaczne spojrzenie.

– Lily, to nie jest dobry pomysł – powiedziała, powstrzymując pięciolatkę przed podejściem do Leona i wdrapaniem się mu na grzbiet wbrew jego woli.

Dziecko wyraźnie posmutniało, ale mimo to usiadło z powrotem na schodku i z zafascynowaniem patrzyło na pozostałe wilki. Pełnia wyzwalała w nich nieskończone pokłady energii. Zachowywały się jak szczeniaki, biegały, skakały na siebie, trudno było sobie wyobrazić, że w ich skórach kryli się ludzie.

Ślepak | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz