Ojciec Juliette dokonuje wymiany: jego najstarsza córka w zamian za informacje. W ten sposób dziewczyna trafia w ręce Leona - alfy, który próbuje umocnić swoje stado. Leon nie wie jednak, że został oszukany, a jego nowa Luna nie jest do końca tym, z...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Czystokrwista
Ból.
Otworzyła oczy, a z jej gardła wydobył się niemy krzyk. Chciała wrzeszczeć, ale z jakiegoś powodu nie mogła. Z otwartymi ustami stoczyła się z łóżka, z łoskotem upadając na podłogę. Wygięła plecy w łuk, czując nacisk na kręgosłup. Skóra ją paliła, jakby znalazła się za blisko ogniska. Zerwała z siebie ubranie, by schłodzić ciało, lecz nic to nie dało. Swędziało, piekło. Drapała się po rękach, szyi, piersiach, brzuchu, aż do krwi. Ledwie zauważyła, że zdzierała całe płaty skóry.
Czuła, że pękała. W uszach słyszała trzask. Wszystko ją bolało, ale wciąż nie potrafiła wydobyć z siebie żadnego głosu. Miała wrażenie, że urosła, kości się wydłużyły, a wnętrzności stały się za duże dla jej ludzkiej powłoki. Mimowolnie przybrała pozycję na czworaka, błagając w myślach wszystkie znane sobie bóstwa, żeby to się skończyło. Nie wiedziała nawet, co tak naprawdę się działo, chciała tylko odpocząć, zamknąć oczy i nie czuć więcej bólu.
Tymczasem usłyszała, jak skóra na jej plecach pęka. Poczuła, że zsuwa się z jej ramion niczym za luźny płaszcz. W ustach wezbrała jej ślina, zęby wydłużyły się, rozpychały szczęki. Patrzyła przerażona na swoje palce, skróciły się, przybrały całkiem inny kształt. Przedramiona pokryły się jasną sierścią.
Tętno przyspieszyło, serce waliło w piersi jak młot pneumatyczny.
Stawała się wilkiem.
Strach sparaliżował jej wszystkie mięśnie. Sierść na karku się zjeżyła. Dookoła wyczuwała zapachy. Krew, kurz, lekarstwa, pot w zmiętolonej pościeli. Słyszała głosy, czyjś krzyk, trzask. Nie wiedziała, co się stało. Dlaczego nagle się przemieniła? Dlaczego wyrosły jej kły? Skąd wzięły się te wszystkie zapachy? Dlaczego tamci ludzie krzyczeli?
Co miała robić? Co miała robić?
Za dużo, za dużo.
Za głośno, za głośno.
Smród.
Strach.
Ból.
Nie powinna tu być.
Głos w głowie.
Uciekaj!
Łapy, które się trzęsą.
Przerażenie.
Uciekaj!
Szyba. Okno. Niezgrabnie podskoczyła i wpadła na nie. Szkło poraniło jej pysk, ale nie zwróciła na to uwagi. Lęk. Uciekaj! Obraz przed oczami zwęził się do małego punktu, wyznaczającego drogę, którą podążyła. Nogi jej się plątały. Obawa. Uciekaj! Wpadła na drzewo. Odbiła się od pnia i biegła dalej. Musiała znaleźć bezpieczne miejsce, tak mówił głos w jej głowie. Uciekać, ukryć się. Nie wiedziała dlaczego. Nie wiedziała, przed czym uciekała. Ale miała pewność, że właśnie to powinna zrobić, dlatego nie zwalniała. Krew szumiała w uszach, zagłuszając zewnętrzne dźwięki. Strach, strach, strach. Uciekaj! Pazury wbijały się w runo leśne, gdy odbijała się od podłoża swoimi nowymi, silnymi nogami. Dziwne to było uczucie.