Dom

548 12 14
                                    

                                                                                Hailie

Byłam w gabinecie z panią psycholog. Rozmowa trwała już około pół godziny. Moi bracia czekali przed salką. Minęło pół roku od wypadku i już wszystko pamiętałam. Wspaniałe jest wszystko pamiętać. Serio. Wy nawet nie wiecie jak.

-Hailie, czy na pewno czujesz się bezpiecznie przy swoich braciach?- pytała mnie pani.

-Tak- odparłam bez zastanowienia.

-Słuchaj. To będzie duży krok- spojrzała na mnie znacząco po czym kontynuowała: - Zamieszkasz z osobami których chwilę temu nie pamiętałaś. Wiem, że spędziłaś z nimi dużo czasu i że już pamiętasz wszystko ale nie jestem pewna czy jesteś gotowa na tyle nagłych zmian.- mówiła.

-Jestem pewna że wszystko jest w porządku, i że czuję się przy nich bezpiecznie. Naprawdę mam do nich zaufanie i ich kocham. Bardzo chciałabym wrócić do domu. Proszę?- zapytałam nieśmiało.

Pani zastanowiła się chwilę patrząc mi w oczy. Westchnąła.

-Dobrze Hailie. Możesz wrócić do domu, ale proszę obiecaj, że jeżeli będziesz miała problem z zaklimatyzowaniem się, zwróć się do mnie. Zgoda?

-Zgoda!- uśmiechnęłam się. -I bardzo dziękuję.


                                                                            POV: Willa

Hailie wyszła z salki cała uśmiechnięta.

-I co?- zapytał Dylan.

-Wracam z wami do domu!- zawołała uszczęśliwiona.

-Szach, dziewczynka jedzie z nami- krzyknął Shane.

- Szach, jadę z wami- odparł Dylan.

- Szach, wasze szachy się nie liczą.- odpowiedział Vince. On też był szczęśliwy, że Hailie wróci do domu.

-I szach, ja jadę z Vincentem- zaśmiałem się. 

Święta trójca się oburzyła. Dylan zrobił oburzaną minę i warknął:

-To nie fair.

-Oj bardzo ,,fair,,.- odwarknął Vince- Poza tym, nie decydujesz o tym. Chcę porozmawiać z Hailie, a ty nie masz nic do powiedzenia.

-Jedziemy?- zapytała dziewczynka przysłuchując się rozmowie.

-Jasne. Wszystko masz malutka?- zapytałem

-Tak. Poczekajcie chwilę, zostawiłam torbę w salce- odparła.

-Wezmę ją- powiedział Dylan z uśmiechem i skierował się po walizkę.

                                                                                       POV: Vince'a

Wsiadłem do auta pierwszy, a Hailie zaraz po mnie. Usiadła obok mnie, tak jak jej kazałem. Will usadowił się z tyłu. Nie wiem czemu ale Hailie bardzo się stresowała.

-Jak się czujesz?- spytałem jak zwykle formalnie.

-Troszkę się boję jazdy samochodem- wymamrotała.

-Spokojnie. Vince prowadzi najlepiej i najbezpieczniej z nas wszystkich- odparł Will

-Czy mogę ruszyć, czy potrzebujesz chwilki na ochłonięcie?-zapytałem znowu.

-Możemy ruszać.- powiedziała spokojnie.

-Dobrze, w takim razie, bardzo się cieszę, że wróciłaś.- uśmiechnąłem się na ułamek sekundy.- Mam nadzieję że wszystko pójdzie w porządku z zaaklimatyzowaniem cię. Wszystkie zasady są po staremu. Pamiętasz czy mam powtórzyć?

Rodzina MonetWhere stories live. Discover now