POV: Dylana
W karetce opatrzyli moją ranę, która nie była groźna. Willowi też się nic nie stało. Dziewczynka natomiast, była w tak złym stanie że musieli ją reanimować i podłączyć do wielu urządzeń. Ona tylko leżała nieruchomo z zamkniętymi oczami. Nawet nie drgnęła. Przyglądałem się temu ze łzami w oczach. Dojechaliśmy do szpitala i od razu zabrali Hailie na operację. Byłem załamany, bo szanse by przeżyła, były równe zeru. Mimo to nie straciliśmy nadziei.
~~~~~~~
Hailie Monet. Nasza mała siostra. Siostra, którą pokochaliśmy nad życie. Która jest dla nas najważniejsza na świecie. Znaleziona przypadkiem, została z nami na zawsze.
Czy to zawsze teraz się skończy?
Shane i Tony siedzieli na podłodze. Vincent odbywał rozmowy w recepcji. Will chodził w kółko, a ja stałem w miejscu wgapiając się w drzwi od sali operacyjnej.
POV: Shane'a
Siedzieliśmy tak kilka godzin. To kilka godzin zmieniło się w pół nocy. Vince i Will postanowili pojechać po jedzenie, i zabrać kilka rzeczy z domu. Każdy z nas miał na zmianę nocować w szpitalu. Tony wyszedł na papierosa, a ja i Dylan czekaliśmy. Wstałem dopiero gdy z sali wyszedł lekarz. Wwiercałem w faceta nieuprzejme i ostre spojrzenie. W napiętej ciszy czekaliśmy na informację. Operacja się udała. Odetchnęliśmy z ulgą. Naj bardziej przejął się Dylan. Lekarz jednak miał też złe wiadomości.
-Pacjentka jest w tak złym stanie, że będzie w śpiączce przez około pół roku- oznajmił.
Autentycznie Dylan prawie rzucił się na niego z pięściami. Trzeba było go ogarnąć bo pewnie by go pobił.
-PÓŁ ROKU?!- ryknął.
-Dylan uspokój się- warknąłem łapiąc go za łokieć.
-Co pół roku?- zainteresował się Tony, który wrócił z dworu.
-JAK JA CI DAM PÓŁ ROKU TO....
-Dylan- szturchnąłem go. Sam miałem ochotę oberwać go ze skóry.
-Co pół roku?- powtórzył groźniej Tony.
-Hailie będzie w śpiączce pół roku!- fuknął Dylan.
- ŻE CO?!- Mój bliźniak wydarł się na cały szpital.
On również podwinął rękaw bluzy i szedł na lekarza z pięściami. Doskoczyłem do niego i go przytrzymałem.
-Tony- syknąłem.
-Co za dzban- mruknął mój bliźniak.
-Nie może obudzić się szybciej?- spytałem nieuprzejmie mężczyznę sam niezadowolony tym faktem.
-Może, ale odbije się na niej zdrowotnie- odparł spokojnie ale widać było że nie był przyzwyczajony do takich reakcji.
-Jak dokładnie?- warknął Dylan.
-Zależy od organizmu- odpowiedział.
-Wolę jednak by nic się jej nie stało- przyznałem- Pół roku to dużo, ale jeżeli chodzi o jej zdrowie to warto.
-Dobra- mruknął Tony i przestał się rzucać więc go puściłem.
-Można ją zobaczyć?- zapytał zrezygnowany Dylan.
-Tak, zapraszam do sali numer 102- oznajmił lekarz i odszedł.
Wszyscy wystrzeliliśmy jak strzała do salki. Wparowaliśmy tam i zrobiliśmy mnóstwo hałasu. Dostrzegliśmy Hailie. Leżała na łóżku przypięta do wielu kabelków. Na nosie miała maskę, pomagającą oddychać. Przystanęliśmy w miejscu. Nie wyglądała najlepiej. Zapadła niezręczna cisza.
-To teraz wypadałoby zadzwonić do Vince'a- przerwałem ciszę.
-To dzwoń- odezwał się Tony.
Westchnąłem, złapałem telefon i wyszedłem z salki. Postanowiłem do niego nie dzwonić, by nie narażać się na jego lodowatą aurę.
JA: Vince operacja się udała
*odczytane*
JA: Tylko jest mały problem
*odczytane*
JA: Hailie będzie w śpiączce przez pół roku
*pisze*
VINCE: Jedziemy
~~~~~~~~
Ja, Tony i Vince wróciliśmy do domu. W szpitalu z Hailie zostali Will i Dylan. Po powrocie każdy z nas udał się do pokoju. Wszyscy mieliśmy doła, a jeszcze nie minął nawet tydzień.
--------------------------------------------------------------------------
Hej, sorki że ostatnio piszę takie krótkie rozdziały ale po prostu muszę to jakoś porozdzielać. Dziękuję za całe wsparcie które od was otrzymuję, jestem wdzięczna <333
YOU ARE READING
Rodzina Monet
Teen FictionW tej zakładce będziesz śledzić losy rodziny która podbiła serca czytelników. Będą to wymyślone przeze mnie zdarzenia ale możliwe jest że pojawią się pojedyncze spoilery. Staram się by akcja była śmieszna, smutna a także wartka (jakby ktoś nie wiedz...