Hailie
Cała zalana łzami mogłam zrobić ostatnią rzecz i nawet nie wiedziałam czy mi się uda. To była jedyna szansa, jednak ja miałam ciemną przed oczami, bolała mnie noga i byłam w potrzasku. Nie miałam siły się wyrwać, jednak mogłam spróbować. Wpatrzyłam się w Dylana i się do niego uśmiechnęłam. On, spanikowany spojrzał na mnie z niedowierzaniem. Zamarł i wpatrywał się próbując zgadnąć, co zamierzam zrobić. Mój uśmiech się poszerzył.
-Dylan.....- wymamrotałam pół przytomna.
-Zamknij się- warknął porywacz.
Koleś mną szarpnął ale to mnie tylko bardziej zmotywowało do działania.
-Tak?- spytał Dylan zdezorientowany jak nigdy.
Rozejrzałam się. Moi bracia wpatrywali się we mnie jak zaczarowani. Nikt się nie poruszał, a ja miałam wrażenie że wszyscy wstrzymali oddech.
-......dziękuję...- dokończyłam swoją wypowiedź i zamknęłam oczy. Starałam się zebrać w sobie siłę, które we mnie została (choć było jej bardzo mało) i się nie ruszałam. Bliźniacy wzięli głęboki gwałtowny wdech, a Will tylko szepnął przez zaciśnięte gardło słowo ,,nie,,.
Dylan chyba spanikował jak nigdy bo wydarł się na cały głos. Wszyscy spanikowali, bo myśleli że to mój koniec. Nawet mój porywacz. On tylko się zaśmiał i rozluźnił uścisk. Ja jednak nie miałam zamiaru umierać.
-Hailie...- Dylanowi trysnęły z oczy łzy, jak wszystkim, jednak on tylko na chwilę dał się ponieść smutkowi bo zaraz potem wpadł w furię. Nie żartuję. Słyszałam jego kroki.
-JA PIERDOLĘ TY ZJEBANY GRZYBIE!- krzyczał wściekły- KURWA, JAK MOGŁEŚ!- Popadał w niekontrolowany szał, ale zatrzymał się w połowie drogi do rozszarpania faceta.
Czemu? Bo wzięłam sprawy w swoje ręce. Nie zranioną nogą kopnęłam na oślep w krocze porywacza. Mężczyzna syknął z bólu i prawie mnie puścił. Skorzystałam z tej nagłej swobody. Bez zastanowienia wbiłam mu łokieć w brzuch. On zawył i puścił mnie już całkowicie razem z pistoletem. Na czworakach doskoczyłam do broni i wycelowałam w jego głowę.
-Spierdalaj- warknęłam przez zaciśnięte gardło bo nadal ciężko mi było oddychać.
Zerknęłam na braci, a oni stali jak słupy. Niedowierzali. Trochę za długo na nich patrzyłam bo facet który już opanował ból kopnął mnie w brzuch. Wydarłam się jak nigdy ale nie puściłam pistoletu. Zamiast tego rzuciłam go jak najdalej od porywacza. Broń zatrzymała się przy nogach Dylana. Nie trzeba było mu dwa razy powtarzać. Gdy tylko ją podniósł, strzelił parę razy w tego kolesia który uciekając padł na ziemię. Wszyscy do mnie podbiegli.
-Hailie?!- Will, Shane i Dylan potrząsnęli mną gdy leżałam na ziemi ze zamkniętymi oczami.
-Dylan.... Dziękuję że.... nauczyłeś..... mnie..... samoobrony- wymamrotałam dokańczając to, co chciałam powiedzieć wcześniej. Zamknęłam oczy.
Tony i Vincent zajęli się przeszukiwaniem terenu, a ja wraz z resztą braci udałam się do szpitala. Brzuch bolał mnie jak nigdy i obawiałam się, że to może być coś poważniejszego niż tylko zwykłe siniaki. Do samochodu zaniósł mnie Dylan. Leżałam na nim i na Shane'ie pół przytomna. Will jechał jak szalony, a mnie wszystko bolało coraz bardziej. Otworzyłam na chwilę oczy, a gdy je zamknęłam, uszczypnął mnie Dylan.
-Hailie, proszę- wyszeptał błagalnie- Hailie? Zostań z nami.
-...co?...-powiedziałam ledwo słyszalnie. Otworzyłam oczy. Obaj bracia byli cali zapłakani.
-Jak się czujesz?- zapytał z troską.
Mimo że to pytanie było idiotyczne to wiem co chciał uzyskać. Chciał bym zwróciła na niego uwagę. Chciał bym skupiła swoją uwagę na utrzymaniu się przy życiu.
-....boli...
-Wiem-załkał Shane- Spokojnie, zaraz dojedziemy do szpitala.
-...nie.... mogę....-wymamrotałam. Zamknęły mi się oczy.
Dylan mnie szczypał, trząsł mną ale to nic nie dało. Straciłam przytomność a ból, który odczuwałam, był tak silny, że nie odzyskałam jej do przyjazdu do szpitala.
~~~~~~~
POV: Dylana
Hailie straciła przytomność już w samochodzie. Teraz czekaliśmy aż wyjdzie z sali operacyjnej. Trwało to pół nocy. Ten koleś kopnął ją w brzuch i coś jej tam uszkodził. Martwiliśmy się w cholerę. Na miejsce wreszcie przyjechał Vincent i Tony.
-Co z Hailie?- spytał niby obojętnie Tony, choć widać było że płakał.
-Operują ją- odparł Will ale głos mu się załamał
Czekaliśmy w poczekalni parę dobrych godzin. Wreszcie wyszedł do nas doktor.
-Przykro mi- oznajmił- Wasza siostra nie przeżyła.
Nogi się pode mną ugięły. Do oczy napłynęły mi łzy i ledwo co wyrzuciłem z siebie słowo ,,nie,,. Vincent zacisnął pięści.
-Jak to nie przeżyła?!- warknął lekarzowi w twarz.
-P-pańska siostr-ra dostała m-mocnych obrażeń panie M-Monet- lekarz zaczął się jąkać.
Vincent odwrócił się i wyszedł. Po prostu. Wyszedł. Shane siedział pod ścianą a twarz miał schowaną w dłoniach. Tony ze łzami w oczach podszedł do niego i go objął.
-Stary, wszystko będzie dobrze- odparł ale głos łamał mu się przy każdy słowie.
Rozejrzałem się. Will i Vincent zniknęli. Zerknąłem z powrotem na bliźniaków.
-Nic nie będzie dobrze. Teraz wszystko się zmieni- wymamrotałem i opuściłem szpital.
~~~~~~~~
Siedzieliśmy w swoich pokojach. Wszyscy staraliśmy pogodzić się z tą tragedią. Byliśmy w rozsypce.
Cztery godziny wcześniej...
Hailie
Obudziłam się na stole operacyjnym i łkałam z bólu. Pielęgniarka, pomagająca lekarzowi, który poszedł do innej sali, właśnie podawała mi leki przeciw bólowe.
-Spokojnie, słońce- mówiła mi kojąco- Wyzdrowiejesz. Wszystko będzie w porządku.
-....boli.... - jęknęłam
-Wiem. Zaraz ci przejdzie. Poczekaj minutkę, leki zaraz powinny zadziałać- powiedziała i wyszła z salki.
Siedziałam tu sama i chwilę gapiłam się na sufit. Faktycznie zrobiło mi się lepiej. Noga mnie nie bolała wcale, a brzuch bolał gdy zginałam się lub ruszałam. Poczułam spokój. Do salki otworzyły się drzwi. Weszła do nich pielęgniarka z którą przyszedł jakiś młody chłopak. Celował do niej z pistoletu. Zamarłam. Gapiłam się oniemiała jak chłop każe mojej pielęgniarce założyć mi opatrunek i dać mi specjalne leki przeciwbólowe. Po ich podaniu zasnęłam.
--------------------------------------------------------------------------
Hejka!<333 Spodziewaliście się takiego obrotu akcji? Szczerze, ja nie. Wpadłam na to spontanicznie, więc może być trochę niejasno wyjaśnione. Mam nadzieję że wam się podoba. To nie koniec przygód Rodziny Monet! Papatki <333
YOU ARE READING
Rodzina Monet
Teen FictionW tej zakładce będziesz śledzić losy rodziny która podbiła serca czytelników. Będą to wymyślone przeze mnie zdarzenia ale możliwe jest że pojawią się pojedyncze spoilery. Staram się by akcja była śmieszna, smutna a także wartka (jakby ktoś nie wiedz...