Nóż

486 15 11
                                    

                                                                                  Hailie

Byłam głodna jak nie wiem. Ale musiałam być silna. Weszłam do szkoły. Mona się wczoraj rozchorowała co wyszło mi troszkę na dobre, bo nie zauważy że coś jest ze mną nie tam. Na nieszczęście- nie obroni mnie przed tymi małpami z klasy. Skoro mowa o nich, to zaraz po odejściu ode mnie moich braci, podeszły do mnie z triumfem.

-Ulala widzę że nasz perełeczka się odchudza.- zaczepiła mnie Lisa.

-No. Od razu wygląda lepiej.- podłapała Lucy.

-Nieee, moim zdaniem nadal wygląda jak sumo.- odparła Audrey przyglądając się mojej talii. Nie wytrzymam. Spróbowałam się odezwać:

-Przestańcie bo zaraz...

-Bo zaraz co? Pójdziesz do braci i naskarżysz?- skończyła za mnie Lucy.

Na prawdę nie umiałam zrozumieć czemu ktoś jest taki okrutny. Moje oczy się zaszkliły. Dziewczyny się zaśmiały a ja uciekłam na drugi koniec szkoły.

                                                                           POV: Audrey

Usiadłyśmy przy lunchu. Cały czas śmiałyśmy się z tej głupiej perełki Monetów. Po porannych wyśmiewaniach tej biednej Hailie nasunęło mi się jedno małe pytanie.

-Lisa, skąd wierz że ta idiotka się głodzi?- zapytałam popijając colę.

-To proste. Moja siostra miała podobnie.- odparła i odwróciła wzrok.

-O, sorry, przykro mi- odparłam.

Potem jeszcze się śmiałyśmy z tej Hailie. Wszystko szło zgodnie z planem.

                                                                        Hailie

Opanowałam emocje i skierowałam się do stołówki. Niestety, zobaczyłam tam te zołzy. Zawróciłam ale wpadłam na Tony'ego. Odbiłam się o jego klatkę piersiową.

-Co tam młoda?- zapytał na odwal.

-Nic- odparłam cicho i go wyminęłam. Prześcignął mnie i stanął przede mną.

-Idź zjeść obiad- powiedział znowu od niechcenia.

-Już jadłam- znowu nieudana próba wyminięcia.

-Nie, nie jadłaś.- odparł surowo. -Byłem tu od dzwonka i cię nie było.

-Przecież właśnie wychodzę ze stołówki- warknęłam zbyt cicho.

-Nie, nie wychodzisz bo byłem tutaj i dopiero teraz wyszedłem do kibla. Nie wmówisz mi, że przez 3 minuty zjadłaś całe danie ze stołówki.- odwarknął.

-Bo miałam jedzenie z domu. Już zjadłam. A teraz przepraszam, ale muszę iść do klasy- powiedziałam troszkę zbyt zdenerwowana i odwróciłam się na pięcie.

Nie wierzę, ale z głodem da się żyć. Racja, nie mogę się skupić na lekcji, ale jestem chudsza. Chyba. Weszłam do łazienki i spojrzałam w lustro. Schudłam. I do tego, wytrzymałam aż cztery dni. Może trochę zbladłam i widać mi same kości ale jestem ładna. Wyszłam z łazienki zadowolona z siebie. Wtedy spotkałam te trzy wredne laski.

-Siema sumo, jak tam twój gruby brzuszek?- zaśmiała się Lisa.

-Twoja morda doświadczyła chyba jazdy rollercoasterem.- zachichotała Audrey.

-Nadal wystaje ci brzuch- dodała Lucy.

Rozpłakałam się. Wtedy coś we mnie pękło. Zadzwoniłam do Willa. Miałam już dość nękania.

Rodzina MonetWhere stories live. Discover now