Hailie
Nie wiem ile tak leżałam. Przyglądałam się w kółko scence rozgrywanej w mojej głowie. Scence, w której Dylan zostaje zastrzelony. Przestałam powtarzać te trzy kluczowe słowa. Nie ma go. Z całych sił chciałam się dowiedzieć gdzie był. Chciałam go zobaczyć, usłyszeć, dotknąć, cokolwiek. Pytałam zdesperowana gdzie jest. Bliźniacy chyba mi nawet odpowiedzieli, ale tego nie usłyszałam. W uszach i w głowie pobrzmiewało mi tylko: Nie ma go.
Trwałam w takim transie już od dłuższego czasu. Czasami otwierałam oczy, i wtedy widziałam że Shane i Tony siedzą obok mojego łóżka. Wwiercali we mnie swoje niebieskie oczy. Nie odwzajemniłam spojrzenia. Zamknęłam oczy i odetchnęłam.
Nagle drzwi od salki gwałtownie się otworzyły. Nie wiem kiedy, mimo bólu, moje ciało samo się podniosło. W przejściu stał Dylan. Oddech mi przyspieszył i zadrżałam. On zaczął się rozglądać, cały zdenerwowany, próbując mnie znaleźć. Wymieniliśmy jedno krótkie spojrzenie. Z oczu trysnęły mi łzy, a na twarzy pojawił się uśmiech.
-Dylan!- zawołałam z tak wielką ulgą, że widziałam iż bliźniacy wymienili zdezorientowane spojrzenia.
Spróbowałam wstać, ale Dylan był szybszy i do mnie doskoczył.
-Cześć dziewczynko- przywitał się z uśmiechem.
Rzuciłam się na niego i wtuliłam tak, jakbym miała go już nigdy nie puścić.
-Jesteś- wyszeptałam tak cichutko, że prawie nieusłyszalnie.
-Jestem- potwierdził.
Przytulił mnie mocno. Rozbeczałam się na dobre. Poczułam, jakby z serca ściągnięto mi tak wielki ciężar, który przygniatał mnie od dawna. Trwaliśmy w uścisku dobre pięć minut aż wreszcie mój brat się ode mnie odkleił.
-Jak się czujesz?- zapytał od razu.
-Może być- odparłam.
-Boli cię coś?- zapytał Shane włączając się do dyskusji.
-Eee... Trochę tu- przyznałam i wskazałam na ranę postrzałową- Ale to nic
Dylan pokiwał głową ze zrozumieniem i rozejrzał się po pokoju.
-Czemu po salce są rozwalone karty?- uniósł brwi.
Bliźniacy unikali kontaktu wzrokowego, nagle zainteresowani podłogą.
-Nieważne. Posprzątajcie to- rozkazał nasz brat. Gdy karty były uprzątnięte zaczął mówić znowu.
-Dobra, to wy zadzwońcie do Vince'a, a ja pójdę po lekarza- postanowił Dylan, a mnie w tej samej chwili przeszło dziwne uczucie.
Nigdy nie doświadczyłam takiej emocji. To było coś pomiędzy strachem, a zaniepokojeniem. Odczuwałam wielki dyskomfort, że nagle mój brat, który w moim śnie niestety umarł, miał mi teraz zejść z oczu. Nie wiem dlaczego, ale świadomość, że mógłby już nie wrócić, przeszywała mnie od środka. Spanikowałam, gdy zobaczyłam, że Dylan się ruszył. Bez zastanowienia wystrzeliłam w jego stronę i złapałam go za rękaw.
-Nie idź- załkałam.
-Hailie, powinnaś leżeć- powiedział stanowczo i ostro.
Spojrzałam mu w oczy i wyszeptałam:
-Zostań
Dylan wymienił zmieszane spojrzenia z Shane'em i Tony'm. Westchnął ciężko, podprowadził mnie do łóżka i kazał Tony'emu iść po doktora. Usiadł obok szpitalnego materaca i patrzył jak się na niego ładuję. Poczułam wewnętrzny spokój. Dylan siedział obok mnie, i nigdzie nie szedł. Dziwne uczucie natychmiast zniknęło i zastąpiła je ulga. Mój brat po upewnieniu się że dobrze się czuje oraz leżę na plecach, wyciągnął komórkę i coś w niej klikał. Nacisnął parę przycisków po czym do kogoś zadzwonił.
YOU ARE READING
Rodzina Monet
Teen FictionW tej zakładce będziesz śledzić losy rodziny która podbiła serca czytelników. Będą to wymyślone przeze mnie zdarzenia ale możliwe jest że pojawią się pojedyncze spoilery. Staram się by akcja była śmieszna, smutna a także wartka (jakby ktoś nie wiedz...