Gofry

441 10 15
                                    

                                                                                 POV: Shane'a

Przez ostatni rok działo się tyle, że chyba serio nie wyrabiałem. Najpierw wypadek, potem strata pamięci, zaraz później samookaleczanie Hailie... Rety. Wreszcie nadszedł spokój. Hailie wróciła do szkoły z pazurem. Byłem z niej dumny. Teraz, gdy wszystko się poukładało i żyjemy normalnie, mogliśmy pospędzać czas razem. Więc tak jak co piątek (wyrobiła nam się tradycja) usiedliśmy na kanapie wszyscy razem, nawet Vince ( a to rzadko się zdarza), i graliśmy w karty.

-Dzięki za wszystko- powiedziała nagle Hailie.

-Dziewczynko, nie przesadzaj- odparł Dylan-  Zawsze będziemy przy tobie.

-Ja przy was też - Mała przytuliła się do Dylana.

Will się uśmiechnął a Vince'owi podniósł się kącik ust.

- Kochamy cię Hailie- dołączyłem do uścisku. Will też się przytulił.

-Też was kocham odparła dziewczynka.

                                                                            Hailie

Obudziłam się na kanapie wtulona w Dylana. Bliźniacy spali wraz z nami. Vince i Will pewnie od dawna są już na nogach. Mimo że byłam głodna, i mogłabym pójść się ogarnąć lecz było mi tak dobrze że postanowiłam zostać w objęciach brata. Po chwili jednak sam się obudził i spojrzał na mnie zaspanym wzrokiem.

-Od kiedy nie śpisz?- wymamrotał.

- Od przed chwili- uśmiechnęłam się

-Idę coś zjeść- burknął ale nie odepchnął mnie. Czekał aż wstanę sama.

-Idę z tobą- szepnęłam bo bliźniacy jeszcze spali.

Podniosłam się a on zaraz za mną. Dzisiejsza sobota miała być czasem spędzonym razem z braćmi. Tak zakładałam. Mieliśmy pojechać do kina.

-Wolisz płatki czy owsiankę- zapytał na odwal- Nic innego nie zrobię. Eugenie dziś nie ma, a ja nie umiem gotować.

-To ja zrobię gofry- zaproponowałam a on spojrzał na mnie z nadzieją.

-Umiesz?

-Umiem

-Dzielna dziewczynka- odparł z uśmiechem i usiadł na kanapie.

-Nie, nie, nie- zaczęłam półszeptem - Ty mi pomożesz!

Dylan jęknął długo i przeciągle, wstał i podszedł do wyspy w kuchni.

-Muszę?- znów marudził.

-Musisz- odparłam- I proszę, bądź cicho bo Shane i Tony jeszcze śpią.

Minęła około godzina. Nie dziwcie się. Mam pięciu braci którzy nie mają dna w żołądku. Wreszcie, gotowe gofry postawiłam na stole. Przydreptałam do salonu.

-Idę do kibla- mruknął Dylan.

-Shane, Tony pobódka!- wrzasnęłam im do ucha.

Shane podskoczył i otworzył oczy. Rozejrzał się zaspany.

-Co tak pachnie?- mamrotał.

-Gofry- uśmiechnęłam się.

Shane od razu wstał i podreptał do kuchni. Mój brat stanął w miejscu i spojrzał na mnie z uśmiechem.

-Kocham cię- zaśmiał się.

-Za gofry?- wywróciłam oczami.

-Za wszystko! -odparł wesoło.

Rodzina MonetWhere stories live. Discover now