Smakował jak słodki karmel, szczypta wanilii, rachatłukum i gorzko jak grzech. Przeważały jednak te smaki, które Esra całkowicie uwielbiała.
Przyzwyczajenie do wstawania wczesną porą zbudziło ją z przyjemnego snu w najbardziej miękkich jedwabiach, w jakich kiedykolwiek spała. Wyswobodziła się spod jarzma ramion Aslana, uważając, aby go nie zbudzić. Otuliła swoje nagie ciało kocem i zerknęła na śpiącego sułtana.
Był przystojny. Wcześniej tego nie dostrzegała lub usilnie ignorowała fakt, od którego właśnie się zarumieniła. Mimo kamiennego snu, w kącikach jego ust dało się dostrzec leniwy uśmiech.
Esra poczuła potrzebę zostania przy nim, ale wstyd szybko ją zwalczył. Wymsknęła się z łóżka sułtana, zgarniając swoją suknię z ziemi. Prędko ją na siebie założyła, włosy przykryła chustą i wyszła z komnaty. Chciała uniknąć niezręcznego porannego spotkania.
Na korytarzu byli tylko strażnicy, którzy jak zwykle bez słowa mechanicznie zamknęli za niewolnicą drzwi, jakby byli wykuci z kamienia i stworzeni tylko do kilku ruchów.
Esra nie mogła powstrzymać uśmiechu, gdy przypomniała sobie żarliwy dotyk Aslana na swojej skórze. Zachichotała i ruszyła przed siebie.
Nagle dostrzegła na swojej drodze Dogu. Eunuch odskoczył, zupełnie jakby zobaczył ducha. Szeroko otworzył usta, które prędko zasłonił dłonią.
Esra poczuła się jak przyłapana na zbrodni. Nie wiedząc, co ze sobą zrobić, kopnęła wewnętrzną stronę swojej stopy. Nie potrafiła jednak przestać się uśmiechać.
— Nie śmiej się...
— Przecież to ty się śmiejesz! — spostrzegł trafnie eunuch, ale prędko również uśmiechnął się szeroko.
— A więc to tak. — Podszedł bliżej, a niewolnica wbiła w niego rozbawione spojrzenie. — Życzy sobie pani eskorty do haremu?
— Będę zaszczycona — odparła, ochoczo przyjmując ramię, które zaoferował jej Dogu.
Wspólnie przemierzali korytarze. Ku uciesze Esry były całkowicie opustoszałe.
— Miło znów widzieć na twojej twarzy uśmiech — napomknął w pewnym momencie Agha.
Usta Esry mimowolnie jeszcze bardziej się rozszerzyły. Niewolnica oparła policzek na ramieniu eunucha i przytuliła się do niego. Dogu trącił brodom jej głowę, nie zwalniając kroku.
Zatrzymali się, gdy zostawili za sobą męską część seraju i wkroczyli do haremu. O tej porze większość niewolnic rozbiegła się po pałacu, by zająć się pracą. Niektóre z nich udały się do haremowej szkoły. Ale Meryem widocznie nigdzie się nie spieszyło, bo opuściła główną salę dziarskim krokiem i rozejrzała się po otoczeniu leniwym wzrokiem.
Dostrzegłszy rozweselonych Dogu i Esrę, podeszła do nich, przywołując na twarz uśmiech.
— Z czego się tak cieszycie? Też chcę.
Dogu wysunął ramię spod dotyku Esry.
— Zostawię was. Później się spotkamy. Będziemy musieli poplotkować.
Mrugnął do niej figlarnie i odszedł. Niewolnica pokręciła z rozbawieniem głową.
— Ale masz dziś dobry humor. Co się stało? — Meryem nie potrafiła powstrzymać ciekawości.
Esra chwyciła przyjaciółkę za łokieć i odciągnęła na bok.
— Pogodziłam się z sułtanem. Chyba... — zaśmiała się.
CZYTASZ
Lew i Szakal
FantasíaPałac w słonecznym Kahari jest pełen wrogów. Szczerzą do siebie fałszywe uśmiechy, zakładają maski, a gdy one opadają, knują jak zniszczyć przeciwnika. Sułtan Al'Kaharu umiera. Na tronie piaszczystego imperium zasiada jego najmłodszy syn, któremu o...