32. Niewola uczuć

525 72 232
                                    

   Sułtan wyjeżdżał.

   Robił to już wiele razy, ale dopiero po raz pierwszy Esra poczuła z tego powodu smutek.

   Myśl o kolejnej bitwie zaszczepiła w nią jeszcze większy strach, jakby na co dzień za mało się nim karmiła. Bała się o odległe ziemie, które znów zapłoną ogniem wojny. O żołnierzy, którzy poniosą śmierć w imię niepotrzebnej nienawiści. O kobiety i dzieci, które zostaną wzięte w niewolę. I o niego. Że już nie wróci.

   Patrzyła z żalem na dziedziniec, gdzie sułtan i wielki wezyr szykowali się do wyjazdu. Sułtanka matka mówiła, że lada dzień opuszczą stolicę na czele wojsk. Ostatnie chwile spędzali na intensywnych przygotowaniach, żeby zaskoczyć Szakala.

   — Ciekawe, czy Szakal go zabije. Mówią, że ten człowiek jest nieobliczalny... — Meryem odważyła się powiedzieć na głos, to czego obawiała się Esra.

   Przyjaciółka spojrzała na nią ze zmarszczonymi brwiami.

   — Nie powinnaś tak mówić. Jeszcze ktoś usłyszy...

   Rudowłosa branka mlasnęła z niezadowoleniem.

   — A może to ty nie chcesz, żebym tak mówiła?

   Służąca sułtanki matki przygryzła wargę, nie potrafiąc wydobyć z siebie żadnej przeczącej odpowiedzi. Meryem miała rację. Esra przeklinała Aslana przez tak długi czas, a teraz, gdy wreszcie mógł polec na wojnie, bała się, że rzeczywiście tak się stanie.

   Nie chciała tracić swojego przyjaciela.

   Bo nim właśnie był. Mimo strachu, niepewności, jakie początkowo w niej wywoływał, w końcu odnalazła przy nim spokój, a w jego przerażającym niegdyś spojrzeniu zapewnienie, że nie pozwoli, by ktoś ponownie ją skrzywdził.

   Wszystko zepsuło pragnienie życia z dala od strachu.

   I nieoczekiwany pocałunek, przed którego konsekwencjami chciała za wszelką cenę uciec.

   — Już nie chcesz wracać do domu? — zapytała nieoczekiwanie Meryem. Esra dostrzegła iskry gniewu w jej oczach wpatrzonych w sułtana.

   — Nie mam do czego wracać. Z mojego domu zostały tylko zgliszcza...

   Otarła łzę z policzka, gdy nawiedziły ją wspomnienia z dnia porwania. Nie mogła ponownie ulec temu koszmarowi, wpadać w pętle niekończącej się rozpaczy. Musiała być silna.

   Spojrzała na Meryem, uważnie analizując rosnącą na jej twarzy złość. Ona wciąż żyła w przeszłości i nie zamierzała jej opuszczać. Patrząc na nią, Esra utwierdziła się w przekonaniu, że nie chciała się wciąż karmić nienawiścią. Pragnęła wreszcie zacząć żyć.

   Sułtanka matka zapięła duży, złoty kolczyk w uchu i spojrzała na Esrę, która trzymała w rękach szkatułkę z biżuterią swojej pani

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

   Sułtanka matka zapięła duży, złoty kolczyk w uchu i spojrzała na Esrę, która trzymała w rękach szkatułkę z biżuterią swojej pani.

   — Jesteś strasznie blada. — Mevra Hatice ostrożnie ujęła podbródek służącej. Esra zmuszona tym delikatnym gestem spojrzała władczyni haremu prosto w oczy. — Znów jesteś chora?

Lew i SzakalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz