Cykanie świerszczy pośród traw rozpoczęło melodię wybudzającą Safę ze sennego letargu. Wiatr rozwiał poły namiotu i oznaki szczęścia, które odczuwała Turna, wstając z łóżka, gdy przyniósł ze sobą wspomnienie tego, co Ismail uczynił w Farshi.
Odciął głowy al'kaharskich dowódców jak niegdyś jej niewinnemu bratu.
Księżniczka odświeżyła swoje ciało przy okazji porannej toalety. Naciągnęła na biodra luźne spodnie w jasnym fiolecie, a na wierzch ciała narzuciła uszyty z lekkiego, zwiewnego jedwabiu kaftan w ciemniejszym odcieniu. Włosy otuliła szczelnie szajlą.
Súkkar jeszcze drzemał, więc Turna opuściła namiot samotnie.
Słońce zalało złotą poświatą wszystko wokół. Konie pasały się w pobliżu obozowiska i pilnowało ich tylko trzech służących, w tym Zain. Sułtanka pozdrowiła go dyskretnym ruchem ręki, gdy ich spojrzenia się spotkały.
Później musieli porozmawiać, ale na razie wokół kręciło się zbyt wiele ludzi. Wreszcie wzrok Turny spoczął na Nafim i Leyli, którzy jedli śniadanie pod baldachimem na usłanej dywanie trawie. Sułtanka niechętnie ruszyła w ich stronę.
— Wreszcie się obudziłaś — zagadnął eunuch, popijając herbatę, której mocny aromat przeszczepił się w rześkie, poranne powietrze. — No już, jedz.
Turna usiadła na poduszce naprzeciw Leyli. Nakładając na talerz omlet doprawiony za'atarem i jarmużem, otaksowała nałożnicę szybkim spojrzeniem. Aż dziw, że niewolnica była już na nogach. Chociaż podkrążone oczy naruszające perfekcję jej cery sygnalizowały, że Ismail nie pozwolił jej spać ubiegłej nocy.
Sułtanka chyba zbyt mocno wbiła widelec w potrawę, bo Nafi aż posłał jej zaskoczone spojrzenie.
— Wstałaś lewą nogą?
— Czuję się wprost wyśmienicie.
Nafi prychnął ani trochę nieprzekonany.
— Widać po tym, jak kroisz ten omlet.
Dotychczas nieobecna myślami Leyla skupiła uwagę na sułtance. Niezidentyfikowana wrogość zawisła w powietrzu. Wtedy Turnę opuściły wzburzone emocje. Zadała sobie pytanie, dlaczego jej ręka tak mocno zaciska się na nożu?
Opuściła wzrok na talerz i wymamrotała pod nosem coś, co nieudolnie próbował zrozumieć czujny Nafi. Wstyd przegonił złość, gdy zrozumiała, że bezpodstawnie winiła Leylę za... Właściwie za co?
— Po prostu źle spałam — wykrztusiła wreszcie z siebie kłamstwo i wzięła kęs potrawy.
— Mi również Safa nie służy. Nie ma to, jak Bahu i miękkie, wyścielone jedwabiami łóżko. — Ku zadowoleniu Turny, Nafi przestał ją już dręczyć. — A w Bahi... Och, jak ja tęsknię za Bahi!
— Bahi musi być niesamowite — rzuciła Leyla, z rozmarzeniem wpatrując się w łąkę, skąd roznosiło się beczenie owiec na wypasie.
Eunuch uśmiechnął się promiennie i ujął niewolnicę za rękę.
— Niedługo szach pewnie przeniesie się do Pierwszej Stolicy. Oczywiście ty razem z nim.
Niewolnica spuściła wzrok, na jej policzku pojawił się blady rumieniec.
Sułtanka odłożyła z hukiem sztućce na stół.
— Straciłam apetyt. Przejdę się na spacer. Może Súkkar już się obudził — wyjaśniła, gdy zwróciła na siebie spojrzenia.
![](https://img.wattpad.com/cover/339136133-288-k620606.jpg)
CZYTASZ
Lew i Szakal
FantasyPałac w słonecznym Kahari jest pełen wrogów. Szczerzą do siebie fałszywe uśmiechy, zakładają maski, a gdy one opadają, knują jak zniszczyć przeciwnika. Sułtan Al'Kaharu umiera. Na tronie piaszczystego imperium zasiada jego najmłodszy syn, któremu o...