— Moje sułtanki! Bez was ten pałac pogrążył się w bezdennej rozpaczy. Dobrze, że już jesteście z powrotem. — Głos Strażnika Bramy wyszedł naprzeciw zmierzającym dziedzińcem Turnie i Ayşe Hiranur.
Mert Agha skłonił się aż po pas, oddając szacunek siostrom sułtana. Ze wszystkich eunuchów Strażnik Bramy cieszył się największym posłuchem w pałacu, zaraz po Panu Dziewic, którego urząd od wielu lat wiernie sprawował lojalny sułtance matce Hasret Agha. Władza pana bram sięgała wysoko, lecz nie wyżej niż opiekuna kobiet, ale mimo to Mert był najbliżej sułtana.*
— Miło cię widzieć, Mert. Dobrze znów być w domu — odparła Turna, sunąc wzrokiem po fantazyjnych zdobieniach wijących się wokół ścian seraju. Nie mogła powstrzymać się od uśmiechu.
Policzek Strażnika Bramy wbrew jego woli oblał rumieniec, a wargi samowolnie się uniosły. Sułtanki wydawały się jednak tego nie zauważać.
— Chciałabym odwiedzić brata. Jest u siebie? — zapytała starsza z sióstr. Mert powinien wiedzieć najlepiej, gdzie w danym momencie przebywa sułtan. W kompetencjach Strażnika Bramy leżała wiedza o tym, kto i kiedy wkracza do komnat padyszacha i kto je opuszcza.
— Oczywiście. Z przyjemnością potowarzyszę ci w drodze do apartamentów sułtana, pani.
Turna uśmiechnęła się i skinęła głową. Mert skłonił się na pożegnanie Ayşe Hiranur i ruszył przodem. Zanim sułtanka dotrzymała mu kroku, zatrzymała ją ręka siostry, która spoczęła na jej nadgarstku.
— Pójdę do matki — powiedziała Ayşe, ściszając nieco głos. Mert zatrzymał się. Nie obrócił głowy w ich stronę, ale wydawał się czujny, jakby nasłuchiwał. — Proszę, nie mów Aslanowi o tym, co się stało. Nie chcę, żeby ludzie cierpieli.
— Ayşe... Powinnam mu powiedzieć. Co, jeśli tych łotrów było więcej i nadal będą napadać przejeżdżających tamtędy ludzi? My miałyśmy szczęście, ktoś inny może go nie mieć... — Turna również mówiła ciszej. — Poza tym, Aslan i tak się dowie. Wróciłyśmy tylko z garstką strażników.
Ayşe Hiranur spuściła głowę. Turna miała rację, ale sułtanka nie chciała, aby pozostali przy życiu strażnicy, którzy dojechali z nimi do stolicy, mieli problemy przez sytuację, na którą nie mieli żadnego wpływu.
Po chwili pogodziła się z brutalną rzeczywistością, poluzowała uścisk na dłoni siostry i pozwoliła jej odejść razem z Mertem. Ayşe udała się do apartamentów Valide.
Aslan siedział na otomanie w swojej komnacie. Trzymał dłonie na głowie, tak jakby go bolała i nie umiał już tego znieść. Turnę zmartwił ten widok. Gdy tylko sułtan podniósł wzrok na siostrę, ta ukłoniła się i podeszła bliżej.
— Miałem sen. Znów śnił mi się Mehmet. Nie potrafię o tym zapomnieć, a minął już tydzień.
Turna westchnęła, usiadła obok brata i zacisnęła troskliwie palce na jego dłoni. Czekała aż rozwinie temat.
CZYTASZ
Lew i Szakal
ФэнтезиPałac w słonecznym Kahari jest pełen wrogów. Szczerzą do siebie fałszywe uśmiechy, zakładają maski, a gdy one opadają, knują jak zniszczyć przeciwnika. Sułtan Al'Kaharu umiera. Na tronie piaszczystego imperium zasiada jego najmłodszy syn, któremu o...