Tej nocy sen nieustannie mieszał się z jawą.
Aslan otworzył oczy, gdy chłodny wiatr musnął go po twarzy. Podniósł się nieznacznie i omiótł wzrokiem po wnętrzu namiotu. Ciemność pozwoliła wyróżnić mu jedynie kontury. Ömer i Mehmet spali w swoich łóżkach. Po chwili najstarszy książę przekręcił się na bok, gdy i jego smaczny sen naruszył ziąb nocy, który bezprawnie wkradał się do środka.
Niedługo potem najmłodszy książę zlokalizował, jak się tutaj przedarł. Poły namiotu zostały rozchylone, a później naciągnięte z powrotem, lecz na tyle niedbale, by nie zatrzymać ciepła nagromadzonego w środku.
Aslan chciał wrócić do spania, ale wtedy ujrzał cienie, które wyłoniły się z kąta i przybrały ludzkie kształty. Gdy się zbliżyły, przerażony książę zanurkował pod koc, pozostawiając odsłonięte jedynie oczy czujnie przypatrujące się nieznajomym.
Tego, który przewodził grupie, Aslan na zawsze zapamiętał. Nie widział go w pełni, bo dookoła twarzy miał obwiązaną czarną kefiję, a mimo to był pewien, że rozpozna wszędzie. Jego brązowe oczy zdawały się go przenikać na wskroś, zaglądać wprost do duszy.
Nieznajomy prędko odwrócił wzrok i przeniósł go na śpiącego Mehmeta. Nikt się nie odzywał. Wiatr syczał między materiałem namiotu, który wprawiał w ruch. Mężczyźni porozumiewali się bez słów, za pomocą gestów, których prawdziwy kod znali tylko oni.
Aslan spojrzał ukradkiem na Ömera, mając nadzieję, że jego paraliżuje mniejszy strach. Książę spał, nawet się nie ruszył.
Nagle jeden z nieznajomych mężczyzn brutalnie wyciągnął Mehmeta z łóżka. Książę od razu się przebudził, chciał krzyknąć, ale nieznajomy wepchnął mu w usta szmatę. Aslan nie potrafił wziąć oddechu, gdy dostrzegł, jak mężczyzna z oczami brązowymi jak czekolada wyciąga bułat z przytroczonej do pasa pochwy.
Mehmet próbował walczyć. Szarpał się, ale dwaj pozostali mocno go trzymali. Zdołał jedynie wypluć szmaciany knebel z ust.
— Ty tchórzliwy psie... Nie masz w sobie za grosz honoru! — warknął, nie przestając się szamotać. Jeden z zamaskowanych mężczyzn spojrzał na herszta, ale ten uniósł wymownie dłoń przykrytą czarną rękawicą.
— Niech sobie szczeka — powiedział ze spokojem, który zmroził krew w żyłach Aslana. — I kto tu jest psem, książę?
Mehmet jeszcze raz się szarpnął, ale wróg wykręcił mu rękę do tyłu. Książę stłumił krzyk bólu i zamiast tego wycedził z nienawiścią:
— Al'Kahar nie wybaczy wam mojej śmierci. Choćby to trwało sto lat, zawsze będzie szukać pomsty.
— O to mi właśnie chodzi — stwierdził zamaskowany, obracając w dłoni bułat. — Chcę odebrać Al'Kaharowi to, co najbardziej kocha. A w nienawiści i rozpaczy Al'Kahar pogrąży się w ruinie.
Rzucili księcia na kolana. Aslan miał wrażenie, że tym czynem hańbili cały Al'Kahar.
— Ömer! — krzyknął na brata, nie kontrolując spazmatycznego płaczu. Książę wciąż spał jak kamień.
Aslan wygrzebał się z łóżka i sam padł na kolana przed zamachowcami.
— Błagam, litości!!! — krzyczał rozpaczliwie, ale jego głos nawet nie przebił nocnej ciszy. Książę zorientował się, że rozbrzmiewa on jedynie w jego własnym umyśle.
— Umrę, ale się nie ugnę. Teremun mnie nie opuści, a Al'Kahar nie zapomni. — Mehmet uniósł wysoko podbródek pogodzony z rychłym końcem.
CZYTASZ
Lew i Szakal
FantasyPałac w słonecznym Kahari jest pełen wrogów. Szczerzą do siebie fałszywe uśmiechy, zakładają maski, a gdy one opadają, knują jak zniszczyć przeciwnika. Sułtan Al'Kaharu umiera. Na tronie piaszczystego imperium zasiada jego najmłodszy syn, któremu o...