39. Na rozstaju

460 47 208
                                    

   Wraz z barwami poranka w sułtańskiej komnacie rozgościł się także kobiecy śpiew.

Lamma badaa yatathanna*

   Aslan uśmiechnął się kącikiem ust. Przyjemne ciepło rozlało się po jego ciele, tak jak dźwięki łagodnej, nieśmiałej melodii, która całkowicie wzięła nad nim panowanie.

Hubbi jamaluh fatanna*

   Wrócił z balkonu do środka komnaty. Wiatr delikatnie rozwiewał rozpiętą koszulę sułtana, którą ten niedbale narzucił na ramiona. Poranna cisza zmącona muzyką wypełniła komnatę, a Aslan z zachwytem skanował wzrokiem Esrę. Siedziała na łóżku, grając na barbacie. Instrument zakrył jej nagie piersi i tułów. Recytowane śpiewem słowa brzmiały, przenosząc władcę do innego świata, który rzeźbiła niewolnica za pomocą dźwięków.

Aw ma bi-lahzu asarna*

   Śpiewała tak, jakby czytała Aslanowi w myślach. Wywlekła je na wierzch, konfrontując się ze wszystkimi słowami, których on nie miał odwagi jej powiedzieć. Czy czytanie w duszy i sercu drugiego człowieka było w ogóle możliwe? Sułtan nie zastanawiał się nad tym, jak nikczemną mogło być to praktyką, bo chciał tylko słuchać, a później paść na kolana przed Esrą i błagać, żeby nie przestawała grać.

   Gdy niewolnica spojrzała na niego, Aslan uświadomił sobie, że jest najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.

   Miał przed sobą najcenniejszy skarb, jaki mógł sobie wyobrazić. Żaden klejnot, pałac, czy ziemia obfita w największy urodzaj nie mogły się równać tej kobiecie. Każde bogactwo tego świata bladło w obliczu głosu Esry.

   Ostatni dźwięk zamknął wrota do tej mitycznej, wspaniałej krainy. Zostawił po sobie jedynie ciszę, z którą nastąpiła nicość, smutek i szara rzeczywistość.

   — Przestałaś... — Aslan rzekł z pewnym rozczarowaniem, gdy niewolnica odłożyła instrument na łóżko. Nawet widok jej pięknego ciała nie zdołał przegnać tej przygnębionej nuty z głosu sułtana.

   Po twarzy Esry przemknęło niezrozumienie zmieszane z zakłopotaniem. Aslan pokręcił głową, wyrzucając sobie w myślach, że zepsuł ich błogą chwilę. Uśmiechnął się i ujął faworytę za podbródek.

   — Dlaczego nie zaczynamy tak każdego dnia? — zapytał, trącąc kciukiem jej dolną wargę.

   — Bo zazwyczaj witasz mnie inaczej.

   — To dlatego, że lubisz torturować mnie widokiem swojego pięknego ciała. — Usiadł obok, by przygryźć płatek ucha Esry, czym wykradł chichot z jej ust. Następnie objął ją mocno i posadził sobie na kolanach, aby powtórzyć to, co robili zeszłej nocy. Jednak niewolnica odepchnęła go, zanim zdążył dotrzeć wargami do jej nagiej skóry.

   — Mam propozycję.

   Sułtan westchnął.

   — Właśnie o tym mówię, kotku. Torturowanie mnie sprawia ci przyjemność.

   — Jestem pewna, że będziesz zadowolony — zaśmiała się, wsuwając mu w ręce instrument. Aslan spojrzał na barbat ze zmarszczonymi brwiami, a w tym czasie Esra narzuciła na ciało szlafrok z niebieskiego aksamitu.

   — Nigdy nie uczyłeś się grać na żadnym instrumencie?

   — Cóż... — Zawstydził się. — Nigdy wcześniej nie interesowałem się muzyką.

   — Chętnie cię nauczę.

   — I tak ci nie dorównam.

   Esra usadowiła się tuż za sułtanem.

Lew i SzakalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz