Rozdział 7 Raven

2.6K 219 29
                                    


Masz oszczędzać. Odłożone pieniądze to twoje zabezpieczanie na przyszłość.

Bałam się zadzwonić do Nila. Nie szło mi dobrze, a nie mogłam przed nim kłamać.
Znał mnie dobrze i jakoś byłam pewna, że od razu wyczuje, że coś jest nie tak.

Analizowałam tą rozmowę w myślach kilka, jeśli nie kilkanaście razy. Omawiałam każdy możliwy scenariusz w głowie, aby poszło jak najlepiej.

Zwlekałam tak długo, jak mogłam, ale w końcu musiałam wybrać numer w telefonie i przyłożyć go do ucha.

Głos mężczyzny wybrzmiał w słuchawce już po drugim dzwonku i nie był za miły.

Mówił z taką ironią, że ścisnęłam telefon mocniej w dłoni.
  - O, Raven. Jakoś spodziewałem się się zadzwonisz właśnie dzisiaj. Ile to już minęło? Tydzień? Pilnowałaś czasu co do godziny, aby zadzwonić w ostatniej minucie?

  Skąd wiedział? Przeciągałam to najdłużej jak mogłam, nie chcąc aby poznał prawdę.
  - Przecież miałam dzwonić raz na tydzień.

  Idealnie wybrałam czas, właśnie w tej minucie mijał tydzień od mojego ostatniego telefonu.
  - Dobrze, więc jak ci idzie?

  Przecież nie mogłam skłamać. Musiałam odpowiadać mu tak ogólnie jak się dało, ale bez kłamstw.
  - Staram się, ale jeszcze nie zrobiłam wszystkiego, co chciałam- przyznałam, starając się nie wachać.
  - Byłaś w bibliotece?

  Czemu musiał spytać właśnie o to? Do momentu zamieszkania samej wykonywania zadań, zaplanowanych w kalendarzu na kolejny dzień szło mi bardzo dobrze. A teraz ponad połowa z nich pozostawała niezaliczona.
  - Tak.
  - I co?

  Starałam się mówić naturalnym głosem, aby Nil nie zorientował się jak bardzo mnie to zabolało.
  - Nie mogę założyć karty bibliotecznej, bo jestem mieszkańcem miasta krócej niż pół roku.- powtórzyłam słowa biblotekarki. - Muszę pójść tam z kimś, kto spełnia te warunki, poświadczy o mnie i wtedy mi założą.
  - I poszłaś?

Czemu on ciągle trafiał w ten punkt, o którym nie chciałam mówić. Niby z kim miałabym tam pójść. 
  - Chcę pójść z Zoe, ale na razie ma egzaminy i nie ma czasu.

  Chciałam pójść z kimkolwiek, ale oprócz Zoe, której w sumie też nie znałam, bo w pracy jedynie się wymieniałyśmy nie miałam tu nikogo. Liczyłam na to, że się zgodzi, gdy poproszę ją o wyprawę do biblioteki.

Już nawet przestało mi zależeć, ale powiedziałam Nilowi o moich planach i byłam pewna, że zapyta. Było trzeba trzymać język za zębami.
  - Dobrze, a jak twój sąsiad?

  Nie wierzył mi, poznałam to po tonie jego głosu.

  Tu przynamniej mogłam pochwalić się jednym.
  - Poznałam jak ma na imię, to Asher.

  Przypadkiem, ale mi się udało. Zaliczyłam jedno z moich zadań.
  - Po dwóch tygodniach?

Nil zdecydowanie nie był ze mnie dumny i mój uśmiech od razu opadł.
  - Spotykam go codziennie, zawsze przychodzi do kawiarni, spotkałam go w sklepie i często na ulicy, pomógł mi gdy zatrzasnąłam drzwi do mieszkania, ale się nie przyjaźnimy. On niezbyt mnie lubi.
  - Zatrzasnełaś drzwi do mieszkania?

  Przecież miałam o tym nie mówić. Czemu wymkneło mi się z ust?
  - I co zrobiłaś?
  - Asher mi pomógł - przyznałam od razu.- Pojechał po zapasowy klucz, a ja poczekałam na klatce.

  To przecież była prawda. Pominęłam jedynie tą część, gdy płakałam na schodach, wierząc, że będę zmuszona spędzić tam całą noc.
  - Podziękowałaś mu?
  - Nie spotkałam go od tej pory.

Raven- Jessica Gotta Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz