Rozdział 23 Asher

2.4K 216 10
                                    

Jesteś równie idealna jak każdy inny.

  - Ten na nierówne uszka, ale przez to wygląda jakby jedno mu oklapło, przez co jest cudowny. A ten jest uroczo gruby, jakby stał na tych cienkich nóżkach. Za to ten ma tak uniesione przednie łapki, jakby na coś się wspinał. Wystarczyłoby dorysować tu kreskę i wyglądałaby jakby szedł po górce.

  Siedziałem z Raven na kanapie, obejmując ją od tyłu i komentowałem każdego pieska, którego narysowała.

Tym razem w sposób, który powinien był zrobić od początku. Pokazywałem jej wady jej rysunków, ale w pozytywny sposób, tak aby każdy nieidealny piesek stał się idealnym.

Raven siedziała przytulona do mojego ciała i obserwowała każdy ruch mojego palca, gdy wskazywałem na kolejne pieski. Byłem pewien, że słucha i tym razem rozumiemy się o wiele lepiej.
Musiałem z nią rozmawiać. O wiele więcej niż wcześniej, bo dopiero teraz zauważyłem jakim błędem było jej unikanie.

Ona potrzebowała obok drugiej osoby i słów w dużej ilości, aby wszystko zrozumieć.
  - Który jest dla ciebie najładniejszy? - spytałem wreszcie.

  Jakoś nawet mnie nie zaskoczyło, gdy odwróciła stronę szkicownika, aby otworzyć na narysowanym przeze mnie piesku.
  - Dlaczego?

  Miała odsuniętą szyję, więc wymierzyłem w to miejsce szybki pocałunek, rozkoszując się westchnięciem, które wydała Raven.
  - To dzieło sztuki.- oświadczyła.

  Aby się z nią podroczyć przewróciłem kolejne kartki i zatrzymałem się na portrecie Raven.
  - Ja sądzę, że to.
  - Nie.

  To jak stanowczo mi odpowiedziała mnie zaskoczyło.
  - Wytłumaczysz mi?
  - Gdy rysujesz, tak naprawdę, te wszystkie dziewczyny, które do ciebie przychodzą...- czyżby moja smarkula była zazdrosna?-...to podpisujesz.

  Teraz już moment, gdy Raven wróciła do pieska i przeciągnęła palcem po moim podpisie powiedział mi o wiele więcej.
  - Ten jest najcenniejszy- oświadczyła.
  - To zwykły szkic.
  - Tylko szkic.

  Powtórzyła moje słowa, ale nie takim tonem jakim powinna. Była smutna i zacząłem zastanawiać się, czy po raz kolejny nie powiedziałem czegoś źle.
- Wytłumacz mi- zażądałem.

Tylko Raven nie wydawała się chętna, aby coś powiedzieć. Wodziła palcem po moim podpisie, nie odrywając wzroku od kartki.

Więc pochyliłem się mocniej, aby szepnąć jej kolejne słowa wprost do ucha:
  - Musisz ze mną rozmawiać, Raven, inaczej się nie zrozumiemy.

  Westchnęła, aby po raz kolejny przewróciła strony szkicownika na stronę ze swoim portretem.
- To tylko szkic. - oświadczyła i miałem ochotę się skrzywić. Przecież na papierze wyglądała równie pięknie, jak w prawdziwym życiu.- Nawet nie ma podpisu, bo to łatwy szkic, takich się nie podpisuje.

Powtórzyła moje słowa i dopiero teraz zrozumiałem jak musiało to dla niej zabrzmieć.
  - Nawet nie jest kolorowy, nie ma takich boczków jak inne i...
  - Raven, czy ty jesteś zazdrosna o moje klientki, bo je rysuje na płótnie? Też chcesz mieć taki portret?

  Nawet nie musiała odpowiadać. Byłem pewien, że to prawda. Miałam małą, zazdrosną dziewczynę.

Niejednokrotnie widziała obrazy, które malowałem rozciągnięte jeszcze na sztaludze, nie chowałem ich przed nią, były tam gdy wchodziła do mojego mieszkania. Tylko jakoś nigdy nie zastanowiłem się nad tym. Dla mnie te portrety to była część mojej pracy.

  Dziewczyna po raz kolejny przeciągnęła palcem po szkicowniku, zanim stwierdziła:
  - Ja mam taki. 

Mała zazdrośnica.

Raven- Jessica Gotta Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz