Rozdział 39 Raven

2.1K 221 32
                                    


Miałam zapomnieć.

To według Nila było najlepsze. Zapomnieć i iść dalej. Udawać, że te miesiące nie miały miejsca.

Tylko ja tak nie potrafiłam.

Spędziłam cztery dni i w sumie dwie noce w małym pokoju na piętrze. Z jego okien miałam idealny widok na wjazd do posesji, ogrodzenie i ogromną bramę.

Czekałam.

Tylko Asher się nie pojawił.

Przecież już powinien wrócić. Zobaczyć, że mnie nie ma i przyjechać.

Tylko nie przyjechał.

Czemu to było tak trudne? Zapomnieć?

Brzmiało prosto, tylko było o wiele trudniejsze, niż zapomnienie o swojej niewoli. Bo z Asherem miałam same miłe wspomnienia, których za nic nie chciałam wyrzucić z moich myśli.

Po tych czterech dniach znalazłam się po raz kolejny w gabinecie Nila. Nie po raz pierwszy. Tym rozmów, odkąd wróciłam odbyłam kilkanaście.

Tylko tym razem ta rozmowa była inna. Miała zdecydowanie odmienny ton.
Miałam zacząć wszystko od nowa. Nil znalazł mi nowe miejsce, nowe mieszkanie, nową kawiarnię.

Ale ja nie chciałam.

Nie miałam siły, aby znowu walczyć, aby zacząć wszystko na nowo.

To już za pierwszym razem było tak okropnie trudne, a miałam zrobić to znowu? A co jeśli się nie uda? Wtedy kolejna próba i kolejna?

Jak miałam to zrobić, skoro serce bolało mnie już po pierwszej?

Nie byłam w stanie wytrzymać więcej. To bolało mocniej, niż każdy bat, który spadł na moje plecy.

Wtedy byłam pewna, że będzie lepiej, widziałam szansy na lepsze jutro. A teraz byłam pewna, że to już nie nastąpi. Lepiej już nie mogło być. Mogło być tylko gorzej.

Nie mogłam wyjechać, ani tu zostać. Każde pytanie o przeszłość, a padało ich setki wywoływały w moim sercu rozdzierający ból.

Dlatego znalazłam się właśnie w tym miejscu. Na podłodze łazienki, wpatrzona w małe pudełeczko, stojące przede mną.

Obiecałam sobie, że nigdy tego nie zrobię. Miałam być dzielna, walczyć, nieważne co się stanie.

Tylko teraz już nie miałam ochoty walczyć. Przecież nie mogło być lepiej, straciłam swoją szansę.

Musiałam wrócić do szkoły, nie wyobrażałam sobie, że pozbawię chociaż jedną osobę szansy na lepsze życie, a co dopiero prawie pięćdziesiąt dziewczyn. Nie mogłabym, przecież byłam jedną z nich, wiedziałam jakie to ważne.

Dałam szansę innym, ale dla mnie nie było już żadnego ratunku. Nie miałam siły, aby robić to po raz kolejny. Znaleźć się po raz kolejny w zupełnie obcym miejscu, bez nikogo znajomego, bez miejsc w których w których kiedyś już byłam.

Miałam znaleźć nowy sklep? Znowu szukać kogoś, kto pójdzie ze mną założyć kartę biblioteczną? A jeśli kościół w nowym mieście nie spodoba mi się tak bardzo jak poprzedni. I co jeśli nie będę miała sąsiada, o którym nie będę mogła przestać myśleć?

To było za dużo. Za dużo rzeczy, które były za trudne, żeby przeżywać to po raz kolejny.

Widziałam, jaką decyzję podejmuje i dlatego było to takie trudne.

To miała być ostatnia decyzja, jaką kiedykolwiek miałam podjąc i do tego była tą najważniejszą.

Tylko jakoś bez Ashera obok trudno było ją podjąć. Nie chciałam podejmować już żadnej decyzji bez niego.

Dlatego chwycenie pudełeczka z lekami było takie proste.

Wysypałam na dłoń całe opakowanie i wpatrzona w małe, okrągłe pastylki byłam pewna tego, co robię.

Bez Ashera to wszystko nie miało sensu.

Raven- Jessica Gotta Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz