Rozdział 15 Asher

2.2K 223 18
                                    


Uważaj z używkami. Ludzie robią to od dawna i są przyzwyczajeni, więc ich nie naśladuj. Powoli i z głową, tak masz je stosować.

  - Cześć Asher, jesteś zajęty?

Telefon od Zoe nawet mnie nie zaskoczył. Czasami do mnie dzwoniła, szczególnie gdy potrzebowała pomocy w kawiarni. A jakoś nie potrafiłam odmówić, gdy prosiła o przeniesienie jakiegoś mebla.

Tylko tym razem był piątek i to późny wieczór, a kawiarnia już na pewno była zamknięta.
  - Możesz do mnie przyjechać? Zrobiłam małą imprezę i jedna dziewczyna trochę za dużo wypiła. Odstawiłbyś ją do domu?

  Przecież nie mogłem odmówić.

Zbiegłem po schodach, z kluczykami w ręku i odpaliłem motor.

Chciałem to zrobić jak najszybciej, aby mojej smarkuli nic przez ten czas nie przyszło do głowy. Nie słyszałem jak wychodziła, znaczy była po południu w sklepie, ale później zamknęła się w mieszkaniu i nie docierał do mnie jej żaden odgłos. Miałem nadzieję, że nie wyjdzie właśnie w momencie, gdy ja wyjechałem.

Zoe na szczęście mieszkała niedaleko. Mógłbym nawet dojść do niej pieszo, gdybym się nie spieszył.

Mieszkała z rodzicami, miała własny, mały domek na tyle ich posiadłości i musiałem zaparkować od ulicy i jeszcze obejść podwórko.

Zachwiałem się na środku wąskiej ścieżki, kiedy usłyszałem głos, którego nie mogłem pomylić z nikim innym.
  - Nie przyjedzie.

  Cholera. Byłem pewien, że Raven jest bezpieczna w swoim mieszkaniu. A ona w tym czasie była u Zoe. Świetnie jej pilnowałem.

Smarkula stała do mnie tyłem, opierała się o ścianę budynku, wpatrując się w stojącą przed nią Zoe, która kiwnęła mi na mój widok.
  - Przyjechał, już tu jest.

  Raven nie wierzyła, że po nią przyjadę?

Stanąłem tuż za swoją dziewczyną, gdy Zoe zniknęła w środku.

Raven chciał odwrócić się w moją stronę, ale zachwiała się przy tym tak niebezpiecznie, że ją przytrzymałem.

Cholera, miała rozpuszczone włosy. Ciemne pasma sięgały jej prawie do bioder i okalały twarz. Wyglądała tak dobrze, że musiałem namalować ten obrazek. Już wyobrażałem sobie ten moment na płótnie.
  - Asher.

  Powiedziała to z takim wyrzutem, jakbym nie powiniem tam być. A to przecież ona poszła na imprezę.

Zrobiła krok w tył i nie upadła tylko dlatego, że ciągle ją trzymałem. Więc dla pewności zacisnąłem obie dłonie na jej ciele i podniosłem do góry.

Była okropnie lekka, ważyła zdecydowanie za mało. Na dodatek była uroczo niska. Czubek jej głowy znajdował się pod moim podbródkiem. Sama otoczyła nogami moje biodra i wtuliła się w mój tors.

  Miałem mój mały ciężar na sobie, więc teraz zupełnie mi się nie spieszyło, kiedy ruszyłem w drogę powrotną.
  - Jak wyszłaś z domu? Nic nie słyszałem.
  - Zdjęłam buty.- Ziewneła w moje ciało, zanim dodała- Nie chciałam, abyś na mnie krzyczał.

  Wręcz uciekła, bo bała się, że po raz kolejny skrytykuje jej wyjście z domu.
A ja tylko chciałem, aby była bezpieczna.

Wyszedłem na ulicę i minąłem swój motor. Zdecydowałem się wrócić pieszo tylko dlatego, że nie chciałem odsuwać Raven od swojego ciała.
  - Wypiłaś za dużo.
  - Nie!

Krzyknęła to i odchyliła się od mojego ciała. Jej twarz znalazła się tuż przed moją, kiedy rozstawiła dwa palce na jakieś dwa centymetry, aby mi pokazać.
  - Tyle. Dwa razy.

Raven- Jessica Gotta Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz