Rozdział 37 Raven

1.8K 204 19
                                    


Starałam się wolno wypuszczać powietrze z ust, bo to zawsze pomagało. Dzięki temu nie chciało mi się płakać. Tylko nawet mimo tego łzy napływały mi do oczu.

  Ramiona Ashera mocniej przycisnęły mnie do siebie. Nie dość, że siedziałam na jego kolanach, to jeszcze tak blisko jak się dało, ale to nie wystarczało.
  - Raven, to tylko trzy dni.

Aż trzy dni. Jakieś siedemdziesiąt pięć godzin.
  - Skarbie, przecież wrócę. Obiecuję, że przyjadę i będę cię przytulał, tak długo jak będziesz chciała.
  - Możesz nie jechać?
  - Przepraszam.

  Jego głos brzmiał równie słabo jak mój. Zmusiłam się, aby się odsunąć. Usiąść prosto, bez wtulania się w jego ciało.

Asher od razu zlustrował mnie wzrokiem, więc za wszelką cenę starałam się na płakać. Przecież miałam być dzielna.
  - Dam radę.- obiecałam mu, próbując udawać, że te trzy dni nic nie znaczą.

  Męska ręka nacisnęła na moje plecy, zmuszając, aby znowu się w niego wtuliła.
- Jeszcze chwilę- mruknął tuż obok mojego ucha.

Lubił to tak samo jak ja. Przytulanie było czymś co oboje mogliśmy robić przez całe dnie.
  - Będę tęsknić, tak samo jak ty. Zadzwonię i zrób to samo, gdy będzie ci smutno.

  Przecież nie mogłam mieć słuchawki w dłoni cały czas.
  - Śpij w moim łóżku, skoro to ci pomaga.
  - Mogę?
  - Oczywiście. Mi też ciężko już się zasypia, kiedy nie ma ciebie obok.

  On w porównaniu do mnie nie miał takiego problemu. Kładł się i spał. Strasznie mu tego zazdrościłam, też tak chciałam, zamiast rozmyślać o wszystkim przez dobrą godzinę.
  - Kocham cię, Raven, pamiętaj o tym. Wrócę do ciebie, a te trzy dni naprawdę szybko zlecą.

  Ostatnio ciągnęły mi się w nieskończoność.
  - Asher, ja... chyba też cię kocham.

Pocałował mnie w czubek głowy i miałam ochotę westchnąć. Było idealne.
  - Cholernie mnie to cieszy. A z drugiej strony nie mogę doczekać się dnia, kiedy powiesz mi to bez tego ,,chyba " i wachania w głosie.
  - Kiedyś powiem.
  - Wiem, poczekam.

  Przytuliłam się do niego tak mocno jak mogłam, ale chwilę później Asher poluzował swój uścisk i byłam pewna, że to pora się pożegnać. Odsunęłam się, schodząc z jego kolan. Dlaczego to było tak trudne?
  - Asher, namalujesz mi to? Jak mnie przytulasz?

Miałam jeszcze jeden obraz, który Asher mi obiecał i to był dobry moment, aby to wykorzystać.
  - Na kanapie?
  - Tak.

Spojrzałam w dół, na swoje ubrania, oceniając się krytycznie. Była prawie jedenasta, a ja ciągle byłam w piżamie.
  - Możesz mnie ładnie ubrać?
  - Co?
  - Na obrazie. Nie chcę tak wyglądać.

  Prychnął śmiechem, ale jednocześnie kiwnął głową.
  - Mogę cię narysować nago.
  - Nie. W sukience. 
  - W sukience?- byłam pewna, że ta rozmowa go bawi, ale dla mnie to było ważne.
  - W białej.
  - I jeszcze ja mam być w garniturze?
  - Nie w garniturze, w koszuli.
  - Też białej?

Pokiwałam głową i nie mogłam powstrzymać uśmiechu, jednak tylko przez moment.

Asher chwycił swoją torbę podróżną i moje serce zwolniło.

  Zbliżył się niepokojąco wolno i przytrzymał dłonią mój podbródek.
  - Narysuje cię w białej sukience, gdy cię przytulam, jak wrócę. To tylko trzy dni i się widzimy. Minie bardzo szybko.

  Pocałował mnie, tak delikatnie i czule jak tylko on potrafił i ruszył w stronę drzwi.

Wiedziałam, że obróci się w drzwiach, więc za wszelką cenę starałam się nie płakać.

Raven- Jessica Gotta Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz