Rozdział 32 Raven

2K 224 14
                                    


Lubiłam moją pracę. Tak bardzo, że chodziłam tam z przyjemnością. Nawet gdybym wygrała na jakieś loterii, została milionerką i już do końca życia nie musiałbym pracować to i tak przychodziłabym tu dalej. Może nie na taki etat, na jaki aktualnie pracowałam, bo praca często sześć dni w tygodniu dawała mi się we znaki, ale na pewno dalej chciałam pracować w kawiarni.

Z tym wiązałam swoją przyszłość. Z małą kawiarnią, może nawet własną w jakimś uroczym miasteczku, gdzie znałabym każdego klienta.

Najgorszy był moment otworzenia kawiarni. Ten stres, że nie wyrobię się z pracą i klienci wejdą do środka, a ja nie będę miała przygotowanego stanowiska.
Te uczucie towarzyszyło mi codziennie, zupełnie niepotrzebnie, bo są każdym razem byłam gotowa.

Później wystarczyło otworzyć drzwi i przywitać stałych klientów. Było wiele osób, przychodzących tu codziennie i to zwykle o stałej porze.

To o czym marzyłam, zaczynając tą pracę się spełniło. Znałam życzenie klienta, jeszcze zanim złożył zamówienie.

Wiedziałam, kto jak się nazywa i potrafiłam porozmawiać praktycznie z każdym na różne tematy. Może nie było to nic niezwykłego, ale nawet pogawędkę o pogodzie traktowałam jako swój sukces.

Oczywiście nie wszyscy klienci pojawiali się w kawiarni codziennie. Byli też tacy, którzy przychodzili raz w tygodniu albo widziałam ich tylko raz.

Jeszcze lepszym momentem, niż ten gdy rozpoznawałam klientów ulicy był ten, kiedy kończyłam pracę i szłam ulicą w miasteczku, czy robiłam zakupy. Klienci witali się ze mną tak po prostu, mijając mnie i niezawodnie wywoływało to mój uśmiech.

Pracy w kawiarni było dużo, tym bardziej, że ostatnio miałam o wiele więcej klientów. Asher powtarzał o tym kilka, jeśli nie kilkanaście razy, ale nie sądziłam, że ja miałam na to jakiekolwiek wpływ. To była wina zbliżających się wakacji i cieplejszych dni.

Oczywiście ta praca miała też swoje minusy. To nie było tylko uśmiechanie się, parzenie kawy i rozmawianie z klientami. Musiałam dbać o stan kasetki i to chyba było najtrudniejsze. Pilnowanie, aby mój utarg zgadzał się z zawartością szuflady wywoływało często mój niepokój. Potrafiłam pół dnia zamartwiać się, że źle wydałam resztę, aby na koniec zmieni stwierdzić, że wszystko jest dobrze. Albo zupełnie odwrotnie, byłam pewna, że wszystko jest dobrze, a nie było.

Oczywiście ta praca wymagała odemnie też innych zadań. Pilnowanie artykułów, aby zamówić je w porę, zmywania naczyń czy sprzątania. Nie żebym miała z tym problem, ale niektóre zadania były trudniejsze od innych.

Tym najbardziej znienawidzonym było mycie okien. Bo ciąg szkła oddzielającego kawiarnię od ulicy był ogromny.

To zadanie było niezbędne, ale też okropnie ciężkie i kiedy musiałam to zrobić mój humor od razu znacznie ulegał pogorszeniu.

Zaczęłam czuć się w tym miejscu o wiele bardziej swobodnie. Przestałam się martwić tym, co pomyślą o mnie ludzi i co mam powiedzieć, aby ich do sobie nie zrazić. Zaczęłam zachowywać się bardziej naturalnie i to działo. Chyba ludzie czuli to i w odczuciu do mnie zachowywali się tak samo.
  - Zrobiłaś inwentaryzację?

  Potwierdziłam pytanie Zoe kiwnięciem głowy.

Lubiłam te momenty, gdy byłyśmy w kawiarni we dwie, a ostatnio był taki ruch, że samej ciężko było się wyrobić.

Więc Zoe przychodziła wcześniej, aby pomóc mi w najgorszym momencie dnia.
- Twój chłopak po ciebie przyjdzie?

Zoe po raz kolejny poruszyła temat Ashera i wcale mnie to nie dziwiło. Ostatnio robiła to codziennie.
  - Nie wiem. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

Raven- Jessica Gotta Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz