Rozdział 20 Raven

2.2K 213 53
                                    

Każdy błąd można naprawić.

Śpieszyłam się, nie chciałam stracić ani chwili, wiedząc, że następnego dnia muszę pracować na obie zmiany.

Już było późno, ale zamiast zjeść kolację, czy przygotować się do pracy wolałam rysować. Moja lekcja z Asherem zakończyła się kilka godzin temu, ale już chciałam odbyć kolejną, dlatego rysowałam.

Pieski były o wiele trudniejsze niż kwiatki. Asher miał rację. Pilnowałam, aby każdy miał równe łapki, ale zupełnie mi nie wychodziło.

Jakoś w połowie kartki przypomniałam sobie, co Asher mówił o gryfie. Ołówek musiał być idealnie zaostrzony, a ja nie miałam czym tego zrobić.

Było już za późno, aby odwiedzić sklep, jednak nie chciałam odwlekać mojej pracy. Wtedy kolejna lekcja z Asherem odbyłaby się nie wcześniej, niż za dwa dni. A to było stanowczo za długo.

Ruszyłam ku drzwiom zanim zdążyłam pomyśleć. Dopiero w połowie korytarza stanęłam jak wryta.

Z mieszkania Ashera dobiegały mnie odgłosy rozmowy. Mój sąsiad rozmawiał z jakąś kobietą i dopiero wtedy przypominam sobie jego słowa. Był zajęty, pracował.

Uciekłam do swojego mieszkania tak szybko, jak się dało. Nie chciałam mu przeszkadzać tylko po to, aby pożyczyć temperówkę. Już i tak zajełam mu mnóstwo czasu. Sam mnie ostrzegł, że dzisiaj nie będzie go miał.

Musiałam poradzić sobie sama. To wcale nie było takie trudne jak sądziłam. Wystarczyło kilka minut, abym w Internecie sprawdziła jak zaostrzyć ołówek.

Wystarczył nóż, a to posiadałam. Poświęciłam na to kilkanaście minut, stanowczo zbyt dużo, ale chciałam, aby było idealnie. W końcu to nie był mój ołówek, tylko Ashera. Nie chciałam nic popsuć, więc robiłam to o wiele dłużej, niż powinnam.

Dzięki temu mogłam wrócić do pracy nad rysunkiem i dwie godziny później wreszcie miałam wypełnioną całą kartkę.
Gdy rysował Asher robił to bardzo szybko, a ja na każdego pieska poświęcałam kilka minut.

Żałowałam, że nie mam gumki. Sama widziałam moje niektóre błędy, niektóre zwierzaki nie były nawet trochę ładne. Tylko nie miałam jak ich poprawić.

Liczyłam na to, że moja kilkugodzinna praca wystarczy, aby Asher uznał, że umiem rysować pieski i przeprowadził kolejną lekcję. Zdecydowanie chciałam, aby po raz kolejny mnie przytulił podczas lekcji, nawet jeśli miało to trwać jedynie kilka minut.

Mogłam wreszcie pójść spać. Była prawie druga nocy, musiałam wstać za kilka godzin, ale było warto. Bo następnego dnia mogłam pójść do Ashera z prośbą o kolejną lekcję.

Poranek w pracy był trudny, pierwszy raz od dawna byłam tak niewyspana, a na dodatek byłam pewna jak długi to będzie dzień.

Asher pojawił się i po chwili zniknął ze swoją kawą. W kawiarnii był taki ruch, że nawet nie miałam czasu na niego popatrzeć. Zapłacił i zniknął, gdy ja zajęłam się następnym klientem.

Byłam przyzwyczajona do ciężkiej pracy, ale ten dzień był jakoś szczególnie trudny. Pewnie dlatego, że byłam niewyspana.

Kiedy w końcu zamknęłam kawiarnię miałam ochotę jęczeć z ulgi. Tylko ważniejsze od odpoczynku było dla mnie spotkanie z Asherem.

Więc zamiast zjeść kolację do swojego mieszkania weszłam tylko po szkicownik i po chwili zapukałam do mieszkania obok mnie.

Znowu miał klientkę. Kobieta w średnim wieku siedziała na niskim taborecie, a rozłożona sztaluga przed nią udowodmiła mi co Asher właśnie robił.

Raven- Jessica Gotta Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz