Rozdział 24 Asher

2.3K 194 15
                                    

Podejmowanie decyzji jest trudne. Jeśli nie jesteś pewna, daj sobie czas.

Podniosłem głowę z poduszki, nie będąc pewien, czy się nie przesłyszałem.
Było ciągle ciemno, więc pierwszym co zrobiłem po spuszczeniu nóg z łóżka było sprawdzenie godziny. Było kilka minut przed czwartą rano.

Nie wiedziałem czy śmiać się czy płakać, kiedy ruszyłem w stronę drzwi wejściowych.
  - Cześć.

  Jak to możliwe, że był środek nocy, a Raven wyglądała tak słodko?

Miała na sobie piżamkę składająca się z bluzki, odsłaniającej brzuszek i krótkich spodenek. Na dodatek te jej rozpuszczone włosy źle wpływały na moją wyobraźnię.

Musiałem zasłonić usta i byłem w stanie odpowiedzieć dopiero, gdy opanowałem odruch ziewania. Jakoś wiedziałem, po co przyszła.
  - Znalazłaś miejsce na obrazy?

  Kiwnęła głową i musiałem się uśmiechnąć.

Minęło sześć godzin od kiedy wyszedłem z jej mieszkania i jakoś byłem pewien, że przez ten czas nie zasnęła, tylko planowała. Przecież te obrazy nie były tak ważne, żeby nie spać, zastawiając się gdzie je powiesić.
  - Przepraszam, że przy....

  Przecież sam to powiedziałem, że powieszę te obrazy gdy będzie chciała. Więc przyszła. Nie powinna przepraszać.
  - Chodźmy.

  Chwyciłem ją za dłoń i pociągnąłem w stronę jej mieszkania.

Był okropnie szczęśliwa, gdy chwyciłem młotek i kazałem jej powiedzieć gdzie chce mieć obrazy. Stała tuż za moimi plecami, gdy wieszałem obrazy i jej uśmiech zdecydowanie wynagradzał mi to, że była czwarta nad ranem.
  - Prosto?

  Nie odpowiedziała przez chwilę, więc powtórzyłem i dopiero po kolejnych sekundach ciszy odwróciłem się, aby na nią spojrzeć.

Gapiła się na mnie. Miała wzrok utkwiony w moich plecach i dopiero dotarło do mnie, że nie mam na sobie bluzki. Zawsze spałem jedynie w spodenkach i jakoś nie wpadłem na to, że powinien się ubrać.

A Raven nie odrywała wzroku od mojego ciała.

  - Skarbie?
  W końcu podniosła spojrzenie i skrzywiła się.
  - Przepraszam. - rzuciła natychmiast.
  - Przecież nie robisz nic złego, nie przepraszaj. Powiedz, czy wisi prosto.

Przez moment oceniała obraz, zanim stwierdziła:
  - Prosto.

  Po raz kolejny spytałem ją o to samo kilka minut, później, przy wieszaniu kolejnego obrazu i po raz kolejny przyłapałem ją na tym samym.

Czułem jakąś dziwną presję, gdy widziałem, że na mnie patrzy. Nie byłem jakoś umięśniony, nie ćwiczyłem, ale też nie miałem nadwagi. Jednak skoro Raven tak się we mnie wpatrywała to chyba jej się podobało.
  - Skarbie jest prosto?

  Musiałem powtórzyć te pytanie trzy razy, zanim Raven potwierdziła rezultat moje pracy przy trzecim obrazie.

Odwróciłem się do dziewczyny i musiałem powstrzymać uśmiech, gdy natychmiast podniosła wzrok wyżej. Przecież i tak widziałem, że się gapi.
Wskazałem dłonią za siebie, na jej kanapę.
  - Kładź się spać.

  Przynamniej zrobiła to wcześniej. Kanapa była rozłożona i pościelona, a kołdra rozrzucona tak, że było widać, iż Raven wstała w pośpiechu.

Dziewczyna miała tylko kilka godzin snu, zanim będzie musiała wstać. Powinna być wykończona, a ona zamiast wskoczyć do łóżka po raz kolejny spojrzała na obraz za moimi plecami.
  - Mogę jeszcze popatrzeć?

Raven- Jessica Gotta Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz