Rozdział 3 Raven

2.2K 180 8
                                    


Bądź twarda, nikt nie ma prawa cię poniżać, jesteś na takim samym poziomie jak oni.

Obudziłam się wcześniej, niż zadzwonił budzik i niemal wyskoczyłam z łóżka. To był ten dzień, pierwszy dzień mojej pracy. Zaczynałam zarabiać własne pieniądze i nie mogłam się tego doczekać.

Ostrzegano mnie, żeby nie być zbyt nadgorliwą, więc nie spieszyłam się z jedzeniem śniadania, aby nie wyjść dużo przed czasem.

Musiałam się postarać, pracować ciężko, abym utrzymać pracę. Nie mogłam pozwolić sobie na najmniejszy błąd. Byłam nowa i zwolnienie mnie nie było niczym trudnym. A bez pracy zostałam bez niczego, musiałbym wrócić do szkoły.

To była najgorsza z możliwych opcji.
Każda z niewolnic w szkole uczyła się jednej, konkretnej profesji. Po to, aby znaleźć pracę właśnie w tym kierunku.

Umiałam obsłużyć ekspres, idealnie spienić mleko i nawet stworzyć na kawie misia z piany. O to się nie martwiłam.

Za to nigdy nie miałam kontaktu z prawdziwymi klientami. Musiałam ich przecież obsłużyć, nabić zamówienie na kasę, wydać paragon i to mnie martwiło.

A jeśli któryś z klientów będzie miał jakieś pretensje? Albo kawa, którą zrobię mu nie zaskakuje?

Przecież w kawiarni dostępny był też asortyment słodkich przekąsek. Skąd będę wiedziała, jak wygląda ciasto, o które ktoś poprosi?

Musiałam wyjść. Dotarło do mnie, że od kilku minut i tak nic nie jem, jedynie krążyłam po mieszkaniu, rozmyślając nad tym, co może mnie spotkać.

Więc wyszłam z mieszkania, uprzednio poprawiając ubranie. Tak na wszelki wypadek, gdybym znowu spotkała swojego sąsiada, ale korytarz był pusty.

A szkoda, bo tym razem wyglądałam o wiele lepiej. Zdecydowanie wolałam, aby nasze spotkanie odbyło się właśnie w tej chwili, wypadłabym lepiej.

Wystarczyło zejść schodkami i przejść przez ulicę, a miałam jeszcze dziesięć minut, więc wcale się nie spieszyłam.

Pokonałam każdy schodek po kolei, aby stracić trochę czasu. Było ich trzynaście. Trzynaście schodów dzieliło moje mieszkanie od ulicy.

Tym razem wyjście na zewnątrz było łatwiejsze, bo wiedziałam, że muszę pokonać tylko jezdnię, aby znowu wejść do budynku.

Nie było jeszcze ósmej, kawiarnia była zamknięta i musiałam zapukać do przeszkolnych drzwi.

Już widziałam, że będzie ciężko, bo znałam takie osoby. Nawet nie musiały się odzywać, wystarczyło na nie spojrzeć i jakoś ciężej mi się oddychało.

Drzwi otworzyła mi dziewczyna, starsza ode mnie o kilkanaście lat. Cudowne, rude włosy opadały jej prawie do bioder. Długą, pociągłą twarz zdobiły zielone oczy, a na dodatek była tak wysoka, jak ja mogłam tylko pomarzyć.

Zaczynałam mieć wrażenie, że wszyscy w tym mieście są idealnie, wszyscy tylko nie ja.
- Cześć, jestem Raven. Dzisiaj zaczynam tu pracę.

Dziewczyna nie spuściła ze mnie spojrzenia i dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że znowu popełniłam ten sam błąd. Było trzeba zachowywać formy grzecznościowe.

W mojej głowie zaczęło pojawiać się mnóstwo myśli. Przecież miało pójść mi dobrze, miałam się postarać, a znowu zepsulam coś jednym zdaniem.

Aż wreszcie dziewczyna wyciągnęła przed sobie dłoń, gotową do usunięcia.
- Jestem Zoe.

Nigdy tego nie robiłam. Chwytam jej dłoń, starając się nie zrobić tego ani za mocno, ani za lekko. Potrząsam lekko, jak na tych wszystkich filmach i mam nadzieję, że wypadłam dobrze.
- Chodź.

Raven- Jessica Gotta Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz