Rozdział 19 Asher

1.9K 215 5
                                    

Zasługujesz na to samo, co inni.

Jakoś ostatnio wyczuliłem swój słuch. Nawet nie włączałem telewizora, spędzałem czas w zupełnej ciszy, a to wszystko po to, aby usłyszeć każdy ruch mojej sąsiadki.

I to nie dlatego, że miałem na jej punkcie jakąś obsesję, chciałem wierzyć, że nie miałem. Tylko jakoś nie potrafiłem zmusić się, aby tego nie robić i uparcie powtarzałem sobie, że robię to wyłącznie dla jej bezpieczeństwa

Więc kiedy usłyszałem dźwięk zamykanych drzwi odsunąłem się od sztalugi. Raven gdzieś wychodziła i chciałem iść tam z nią, gdziekolwiek by nie szła, nawet jeśli ciągle było jasno.
Zdążyłem zrobić zaledwie krok w stronę drzwi, kiedy ktoś do nich zapukał.

Dokładnie wiedziałem kto to jest, więc uśmiech od razu pojawił się na mojej twarzy.

Czyżby moja smarkula zaczęła dbać o swoje bezpieczeństwo i w końcu zamierzała poinformować mnie, gdy wychodziła? To było chyba zbyt piękne.

Raven miała na sobie bluzkę na ramiączkach i jakoś ciężko było im odciągnąć od niej spojrzenie. Bo jej piersi idealnie wypełniały obcisłą koszulkę.
  - Cześć.

  Chyba gapiłem się za długo, bo dziewczyna zrobiła krok w tył, malutki, ale i tak mnie zaniepokoił. Nie chciałam, aby odemnie uciekła.
  - Cześć.

  Tym razem spojrzałem wyżej, zauważając to, czego nie dostrzegłem wcześniej. Raven trzymała mój szkicownik i jeszcze zanim się odezwała wiedziałem o co chodzi. Przyszła na kolejną lekcję rysunku.
  - Narysowałam kwiatki.

  Jak miałem się nie uśmiechać?

Odsunąłem się od drzwi, zapraszając Raven gestem do środka. Aby na pewno mi nie uciekła, a wiedziałem, że jest do tego zdolna.

Miałem wrażenie, że dziewczyna czuje się o wiele swobodniej w moim mieszkaniu.

Zanim zdążyłem zamknąć drzwi już stała przy kanapie. Nie usiadła, ale byłem pewien, że tylko czeka na zaproszenie.

Poprzedniego wieczoru objąłem ją i już w trakcie zacząłem zastawiać się czy to nie za wcześnie. Musiałem pamiętać, że Raven była inna. Przeżyłam w życiu zbyt dużo i musiałem być ostrożny, tak aby jej nie wystraszyć.
  - Usiądziesz?

  Nawet nie skończyłem wypowiadać tego słowa, a Raven już siedziała na kanapie. Jak to możliwe, że tak pasowała do mojego mieszkania? Bez niej było jakoś pusto.

Pochyliła się i zajęło mi chwilę aby zorientować się, że znowu się gapię na jej koszulkę. Z tym chyba nie byłem w stanie walczyć. Byłem facetem, a dziewczyna siedząca przedemną miała naprawdę fantastyczne piersi.

Żeby nie stać jak głupi, świecąc twardością w spodniach też usiadłem na kanapie.

Złapałem spojrzenie Raven, gdy oceniała ilość miejsca, które nas dzieliło i jakoś byłem pewien, że te lekkie zmarszczenie nosa świadczyło o tym, że nie jest zachwycona.

Zacząłem mieć wrażenie, że podobało jej się równie bardzo co mi.

Wiedziałem, że dziewczyna tego nie zrobi, więc sam przysunąłem się bliżej. Obserwowałem jej twarz, gdy objąłem ją w talii, aby lekko ją obrócić, po czym przycisnąłem się do jej pleców. Nie zareagowała, nie skomentowała, ale też nien napieła ciała.

Wyjąłem szkicownik z jej dłoni dokładnie tak samo jak poprzedniego dnia. Miałem ramiona owinięte koło ciała Raven, jednocześnie upewniając się, że nie obejmuje jej ściśle. Tak, aby ciągle mogła czuć się komfortowo.
  - Mogę zobaczyć co narysowałaś?

Raven- Jessica Gotta Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz