Rozdział 18 Raven

1.9K 192 6
                                    

Czasami lepiej czegoś o siebie nie mówić, niż powiedzieć za dużo.

Widziałam Ashera już jak wyszedł z naszego budynku.

Był spóźniony, zbliżała się trzynasta, a on dopiero teraz skierował swoje kroki do kawiarni i to przeze mnie.

Rano obudził mnie na czas, abym zdążyła do pracy. To była najlepsza pobudka w moim życiu. Mimo, że jedynie zapukał do uchylonych drzwi sypialni.

Na śniadanie zaserwował resztki pizzy i o ile to możliwe była jeszcze lepsza niż poprzedniego dnia. Zostały tylko trzy kawałki, a nie chciałam zabierać mu jedzenia. Więc zjadłam tylko jeden, odmawiając zjedzenia ostatniego. Skapitulowałam, kiedy oświadczył, że spakuje mi go na wynos, abym mogła zjeść w pracy.

Był tak miły, że sprawdził, czy moje mieszkanie jest puste, zanim ja tam weszłam. Mało tego czekał w salonie, kiedy ja przygotowałam się w łazience do wyjścia. Nawet odprowadził mnie, aż pod same drzwi kawiarni. Znikł dopiero, gdy weszłam do środka.

Jakieś trzy godziny później widziałam go, gdy stał z jakimś mężczyzną w drzwiach naszego budynku. Ten przybyły robił coś z drzwiami i byłam pewna co, mimo, że nie widziałam dokładnie. Zmieniał zamek, naprawił drzwi, abym czuła się bezpiecznie.

Asher z mężczyzna znikli na piętrze i byłam wręcz pewna, że przyszła pora na drzwi od mojego mieszkania.

Później Asher gdzieś wyszedł i musiałam przegapić jak wrócił do budynku, bo zauważyłam go dopiero, gdy z niego wychodził.

Wszedł do kawiarni tak pewnym krokiem jak zawsze. Mialam nadzieję, że wyglądałam chociaż w połowie tak dobrze jak on.

Położył coś na blacie i spojrzałam na pęk kluczy.
  - Ten jest od twojego mieszkania - oznajmił, wskazując jeden z kluczy. - Ten, od drzwi na dole. Nie chcę, abyś je zamykała, gdy wychodzisz, tylko wtedy gdy jesteś w mieszkaniu. Tak na wypadek, gdybyś musiała szybko wrócić.

To było rozwiązanie, dzięki któremu mogłam uciec od złych ludzi.
  - Ten trzeci jest od mojego mieszkania. Tak na wszelki wypadek.

  Dawał mi swój klucz?
  - To- dotknął palcem małej, czarnej buteleczki, dołączonej cienkim breloczkiem do kluczy- gaz pieprzowy. Celujesz komuś w twarz i naciskasz guzik.

  Kupił mi gaz pieprzowy?
  - A to- jego palec przesunął się na długą, różnokolorową smycz, doczepioną do kluczy.- Aby łatwo było je znaleźć, gdyby się zgubiły.

Zadbał nawet o to, abym nie zgubiła kluczy po raz kolejny.
  - Dziękuję.
  - Poinformowałem właściciela i dałem mu zapasowe, więc nie musisz się martwić.

  Dopiero wtedy dotarło do mnie ile to musiało kosztować. Przecież za zatrzaśnięcie drzwi już zapłaciłam małą fortunę, a to było o wiele więcej pracy.

Przecież nie było mnie na to stać.
  - Asher, wiesz może ile będę musiała za to zapłacić?

  Wolałam wiedzieć od razu, aby przygotować odpowiednią kwotę. Jakoś byłam pewna, że będę musiała zadzwonić do Nila, który nie będzie zadowolony.

Na dodatek teraz odkładam pieniądze na dodatkową kupkę. Chciałam wyjechać na długi weekend do szkoły, a potrzebowałam funduszy na autobus.
  - Nic.

  Jak to nic? Przecież Asher musiał wezwać jakiegoś mężczyznę i wymienić zamki. Z mojej winy.
  - Masz to napisane w umowie wynajęcia lokalu. Właściciel to opłaca.

  Moją umowę miał i podpisywał Nil, nawet nie miałam jej w ręku.
  - Spytaj go, gdy będziesz płaciła za czynsz, ale powie ci to samo. Nie musisz się przejmować.

Raven- Jessica Gotta Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz