Rozdział 31 Raven

2.4K 220 5
                                    


  - Przecież tak się zakładaliśmy. Jedziemy tam, gdzie chcę.

Niby Asher miał rację, ale patrząc na jego wyciągniętą rękę, kiedy czekał, aż zdecyduje się wyjść z mieszkania miałam obawy.
  - Wolę wiedzieć gdzie jedziemy. - powtórzyłam po raz kolejny.
  - To niespodzianka. Nie możesz mi odrobinę zaufać?

  Kiedy ja lubiłam wszystko wiedzieć, nienawidziłam niespodzianek, tej niepewności, która nigdy nie kończyła się dobrze.
  - Asher, ale...
  - Skarbie, spodoba ci się. Jeśli nie to wystarczy słowo, a cię odwiozę. Obiecuję.
  - Ale...
  - Naprawdę zależy mi na tym, abyś zaczęła mi ufać.

Tylko nie potrafiłam. Nie po tym wszystkim co się wydarzyło.
  - Nad jezioro. 

  Zaskoczył mnie. Po raz kolejny.
Ugiął się, kiedy ja nie potrafiłam i na dodatek zaplanował coś, czego bardzo pragnęłam.

Tym razem podanie mu ręki nie było trudne. Asher pociągnął mnie do siebie, wyciągając mnie z mieszkania i kiedy znalazłam się wystarczająco blisko jego usta dotknęły moich.

Uzależniałam się od tego. Jak pocałunki mogły być takie dobre?

Towarzystwo, w którym wcześniej się obracałam nie uznawała pocałunków. Liczył się jedynie seks i to samo stosunek, bez jakiejkolwiek gry wstępnej czy próby zaspokojenia partnerki. Byłam tylko osobą, która miała kogoś zaspokoić, a teraz czułam się okropnie ważna.
Asher zwracał uwagę na moje odczucia i gdy nie byłam czegoś pewna od razu ustępował.

Wypuścił mnie z objęć po niezadowalająco krótkiej chwili i na szczęście przytrzymał jedynym ramieniem, kiedy się zachwiałam.
  - Gotowa?
  - Nie wiedziałam co zabrać- przyznałam, oglądając się za siebie.

  Nie wiedząc gdzie jadę spakowanie się było trudne, a pewnie czegoś potrzebowałam. Chciałam cofnąć się po... sama nie wiem po co. Nie miałam pojęcia co się robi na wycieczkach nad jezioro, ale Asher nie dał mi szansy. Pociągnął mnie w stronę schodów.
  - Mam wszystko.

  Super, tylko co z tego, skoro mi nie pozwolił się spakować. Przecież nie mogłam oczekiwać, że się ze mną podzieli. Powinnam zrobić sobie jakąś kanapkę, albo przynajmniej zabrać butelkę wody.

Gdyby chociaż pozwoliłby mi się na chwilę cofnąć do mieszkania nie czułabym się tak źle. A jeśli Asher nie spakował sobie jedzenia, tylko chciał zajść do jakiejś restauracji? Przecież ja nie mogłam tam zjeść, moje oszczędności były trochę większe, ale nie mogłam pozwolić sobie na głupoty. Chciałam oszczędzić wystarczająco, aby nie musieć się niczym martwić.

To miał być spacer koło jeziora? A może Asher chciał usiąść gdzieś i obserwować naturę? Przecież nawet nie miałam kocyka. Jeśli on usiądzie na swoim, to co ja miałbym zrobić? Stać obok? Usiąść na trawie i udawać, że nic się nie stało?

A jeśli miałaby to być wycieczka na cały dzień, a nie kilka godzin? Było ciepło, słońce świeciło bardzo mocno, a ja nawet nie zabrałam nic do picia. Woda nie była droga, mogłam ją kupić, ale czy tam będą jakiejkolwiek sklepy?

Wogóle nad jakie jezioro chciał jechać Asher? Co jeśli sama podróż zajmie nam kilka godzin?
  - Podniosę cię.

  Dopiero słowa Ashera wyrwały mnie z moich myśli. Staliśmy obok motoru, a mężczyzna zacisnął dłonie na mojej talii.
Po raz kolejny mnie uprzedził, zanim mnie podniósł. Wszystko z powodu mojej jednej, nieprzemyślanej reakcji.

Zostałam posadzona na motorze i Asher wymierzył pocałunek na moim czole, który niepokojąco przyspieszył rytm mojego serca. Na dodatek sam podniósł kask, aby założyć mi go na głowę.

Raven- Jessica Gotta Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz