Rozdział 13 Asher

2.3K 232 20
                                    

Musisz walczyć ze swoimi przyzwyczajeniami, będzie ciężko, ale za któryś razem z nimi wygrasz.

Zaprosiłem kumpli na wieczór i cholernie żałowałem. Bo Raven wyszła sama.

Niby wiedziałem, że jest bezpieczna. Była w kościele, a to było raczej bezpieczne miejsce.

Niby miała od razu wrócić do mieszkania, ale i tak jakoś nie mogłem usiedzieć w miejscu. Kumple przyszli i powiniem siedzieć z nimi na kanapie, ale stałem przy oknie, gapiąc się na ulicę.

Na dodatek całkowicie trzeźwy, tak na wszelki wypadek, gdybym musiał gdzieś pojechać. Na przykład po Raven, bo potrzebowałaby pomocy. A nawet nie miala jak mnie o tym poinformować, bo nie dałem jej swojego numeru. Musiałem to szybko nadrobić. Poza tym ja też musiałem mieć numer Raven w swoim telefonie.

Był mi potrzebny na przykład teraz, gdy wybiła dziewiętnasta dziesięć, a jej dalej nie było pod budynkiem. Bo ile może trwać Msza? Już dawno powinna tu być.

Pojawiła się pięć minut później, stanowczo zajęło jej to zbyt dużo czasu.

Nie mogłem oprzeć się, aby nie wyjść na korytarz, gdy wchodziła po schodach. Tak na wszelki wypadek, aby upewnić się, że jest bezpieczna.

Cholera, uśmiechneła się. Wyglądała tak cudownie, ale mogłem cieszyć się tym tylko chwilkę, bo sekundę później jej uśmiech opadł.

Poczułem ruch za swoimi plecami i wiedziałem, że któryś z chłopaków postanowił do mnie dołączyć. Po cholerę.

Raven od razu zrobiła zaniepokojoną minę. Jakby nie była pewna jak ma się zachować i kiedy wreszcie stanęła na szczycie schodów wcale nie patrzyła na mnie, tylko gdzieś za moje plecy.
  - Cześć.

  To było moje cześć. Czemu mówiła tak do kogoś innego?

Jej oczy opadły niżej i miałem ochotę westchnąć. Cholera, czemu się wstydziła.

Była cudowna i powinna pokazywać to wszystkim.
  - To ta twoja dziwka?

Kurwa.

Pieprzony idiota.

Walnięty sukinsyn.

Raven drgnęła i rozchyliła usta. Obróciła się na pięcie, zanim zdążyłem zaregować i niemal rzuciła się do swojego mieszkania.

Kurwa.

Zrobiłem to samo, co ona. Tylko w drugą stronę. Co z tego, że to był mój kumpel od podstawówki. Zdecydowanie zasłużył na rozwalenie nosa.

Moja dłoń zapiekła, ale po raz kolejny odwróciłem się, aby spojrzeć na Raven. Stała pod swoimi drzwiami. Drżała na całym ciele. Oddychała stanowczo zbyt szybko i urwanie. Jej dłoń, w której trzymała klucz nie mogła trafić do zamka.

Kurwa. Pieprzony sukinsyn.

Krzyk mojej ofiary sprawił, że więcej osób znalazło się na korytarzu, ale nawet nie zwróciłem na to uwagi.

Raven była najważniejsza. Rzuciłem się, aby jej pomóc. Stanąłem za jej plecami i wyjąłem klucz z jej drżących palców. Sam włożyłem go do zamka i otworzyłem dla niej drzwi.

Zniknęła w środku i pchnęła drzwi, aby się zamknęły. Ledwo zdążyłem włożyć swoją stopę między framugę, a drzwi, nie pozwalając jej ich zamknąć.

Nawet się nie zawachałem, wchodząc do mieszkania za nią, tym razem upewniając się, że starannie zamknąłem drzwi.

Jej mieszkanie było malutkie, tak z trzy razy mniejsze od mojego. Wystarczyły trzy kroki, aby znaleźć się przy kanapie.

Raven- Jessica Gotta Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz