Rozdział 30 Długa droga

308 17 7
                                        

* 5 stycznia, piątek

* Wiktoria

Mery zawsze miała dziwne pomysły, ale wyjazd do Stanu Wirginia było lekkim przegięciem, tym bardziej, że ja jeszcze musiałam dojechać do Pensylwanii z Nowego Jorku. Nie wspominając oczywiście, o tym, iż miałam podróżować z Monetem w jednym aucie i to w dodatku przez ponad 5 godzin.

Mimo wszystko znalazłam w tej sytuacji trochę plusów jak na przykład możliwość pozałatwiania telefonicznie wielu spraw.

- Wyspany? - zagadnęłam trzaskając drzwiami od auta. W odpowiedzi otrzymałam jednak tylko karcące spojrzenie. - No co? - zapytałam zapinając pas.

- Byłbym wdzięczny, gdybyś okazała trochę delikatności dla mojego samochodu. - odparł lodowato.

- Spokojnie. - wyciągnęłam ręce w górę w geście poddania. - Będę delikatna jak piórko. - dodałam i w końcu usadowiłam się wygodnie. - To... Wyspałeś się? - ponowiłam pytanie, gdy ruszyliśmy.

- Nie wydaje mi się, żeby ta wiadomość była ci potrzebna. - mruknął.

- Wolałabym wiedzieć, czy nie zaśniesz podczas jazdy. Jakby co mogę cię zmienić. - zaaoferowałam spokojnie.

- Dam radę.

***

Westchnęłam cicho widząc zapchaną skrzynkę mailową.

Jechaliśmy już dwie godziny, które spędziłam na próbie rysowania zaległych projektów i śnie, który coraz częściej przychodził mi z trudem.

- Halo? - usłyszałam, tuż po tym, jak Nate odebrał telefon.

- Powiesz mi co robią projekty z działu ogrodowego w mojej poczcie? - odparłam z wyrzutem.

- Wikulek.... Nikt inny tego nie zrobi, wszyscy są zajęci i...

- Nie! - przerwałam mu podnosząc głos, co spotkało się z zimnymi oczami Vincenta. - Mam zapchany grafik, obowiązki twojej asystentki i masę zaległych projektów. Jeżeli jeszcze raz dołożysz mi kolejną rozmowę z klientami....

- Wik...

- Widzimy się w poniedziałek. - rozłączyłam się szybko i z ogromnym trudem powstrzymałam chęć rzucenia telefonem na tył auta, ponieważ przyszła mi wiadomości od przełożonego.

Pani Fox, informuję, że w związku z pani słowami jak i zaniedbywaniem obowiązków, jest pani bezzwłocznie wysłana na dwutygodniową delegację do Los Angeles, gdzie pomoże Pani w naszym nowym projekcie.

Krzyknęłam bezgłośnie sflurstrowana i bez skrupułów przeżuciłam komórkę na drugą część Mercedesa.

- Wszystko w porządku? - odezwał się Monet przerywając dbijającą ciszę, podczas której myślałam nad najlepszymi sposobami na wykastrowanie mojego szefa.

- Nie. - wzięłam głęboki oddech i postanowiłam zaryzykować, by choć trochę się komuś wygadać. - Wysłano mnie na dwutygodniową delegację na drugi koniec Stanów, mam w cholerę projektów do nadrobienia, a w dodatku jeżeli się nie wyrobię to obetną mi pensję. - powiedziałam na jednym wdechu trzymając się za nasadę nosa.

- Równie dobrze nie musisz pracować. Mickel ma w bród pieniędzy, na pewno o nic byś się nie martwiła. - stwierdził.

- To tak nie działa...

The Broken Rules |V.M| The Broken#1 ☑️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz