Rozdział 58 "[...] za późno."

194 11 3
                                        

* tydzień później (19 kwietnia, wtorek)

* Wiktoria

Ostatni czas był dla mnie w cholerę pracowity.

Musiałam złożyć oficjalne wypowiedzenie z pracy, przejść ze sto spotkań z prawnikiem Moneta w sprawie mojego byłego szefa, bo gdyby tylko wuj się o tym dowiedział, to nie byłoby co zbierać. Poza tym szukałam cały czas nowej roboty tak, abym mogła wykonywać ją również zdalnie i dzięki doktorowi Hawardowi przekazałam tymczasowe zwolnienie do szkoły.

Do tego dochodził jeszcze Antonio, który w końcu dowiedział się o wszystkim związanym z moją pracą, a co za tym idzie od mojego powrotu z Francji cały czas przy mnie czuwał, gdyż mimo wszystko miałam pewne odruchy lękowe. No i była jeszcze sytuacja z Julią, której wyznałam WSZYSTKO.

Jedyne co mogę powiedzieć, to że się zawiodłam.

Moja przyjaciółka nie mogła zrozumieć mojej sytuacji, ani powodów mojego działania, a gdy na domiar mojej irytacji wybrała nam film w kinie bez konsultacji ze mną i stwierdziła, że ja już napodejmowałam sporo decyzji i do niczego dobrego mnie nie zawiodły (m.in. mój układ z Monetem).

Powiedziałam jej, że chcę przerwy od naszej relacji, a gdy nie mogła zrozumieć dlaczego w końcu wczoraj wieczorem napisałam jej dyplomatyczną wiadomość, która jasno mówiła o zakończeniu naszej znajomości. Zaważyło na tym też to, że jedna z naszych wspólnych znajomych do mnie zadzwoniła z informacją o tym, jak moja przyjaciółeczka mnie obgaduje.

A ja tej zdźirze kran naprawiałam.

Po raz pierwszy od dawna czułam powiew świeżości w moim życiu.

Śmieci wyniosły się same, byłam choć trochę bardziej wolna niż wcześniej.

Co do samego Vincent'a to nasze stosunki się naprawdę ociepliły, choć cały czas miałam wyrzuty sumienia w związku z tym, że nie byłam z nim w pełni szczera.

Wiedziałam, iż prędzej czy później będę musiała mu powiedzieć o wszystkim wszystkim, ale jeszcze nie teraz.

Uniosłam wzrok na lustro przed sobą.

Byłam kimś zupełnie innym niż jeszcze pół roku temu.

Z odbicia patrzyła na mnie spokojna kobieta z lekkim uśmiechem na twarzy i bez bagażu zmartwień. Swoje robiły też włosy, które przestałam wreszcie prostować na siłę i nosiłam rozpuszczone - każdy mówił, że tak było mi o wiele lepiej.

Do tego skórzana kurtka którą wyjęłam z dna szafy sprawiała, że mimo zwykłej zmiany ubioru czułam się jak ktoś inny.

Ktoś lepszy.

Odebrałam telefon, który mimo mojego bezrobocia cały czas wibrował od nadmiaru wiadomości.

- Jak tam? - usłyszałam pogodny głos mojego siostrzeńca. W weekend wygoniłam go z powrotem do Pensylwanii, aby w końcu wziął się za naukę.

- Ty nie masz teraz przypadkiem lekcji, młodziaku? - zapytałam z lekkim uśmiechem zapinając torbę podróżną.

- Przerwę, a nawet jeżeli bym miał, to czego się nie robi dla rodziny?

- Bardzo śmieszne. Rozmawialiśmy już o tym. Nie jestem niepełnosprawna umysłowo. Wiem, że się martwisz, ale skup się na sobie, dobrze? - pouczyłam go.

- Oczywiście, ciotuniu . - mogłam się założyć, że przewrócił oczami. - Odwiedź mnie wieczorem. - rzucił jeszcze i się rozłączył.

Przełożyłam torbę przez ramię, po czym zgarnęłam klucze do mieszkania.

The Broken Rules |V.M| The Broken#1 ☑️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz