* tydzień później (19 kwietnia, wtorek)
* Wiktoria
Ostatni czas był dla mnie w cholerę pracowity.
Musiałam złożyć oficjalne wypowiedzenie z pracy, przejść ze sto spotkań z prawnikiem Moneta w sprawie mojego byłego szefa, bo gdyby tylko wuj się o tym dowiedział, to nie byłoby co zbierać. Poza tym szukałam cały czas nowej roboty tak, abym mogła wykonywać ją również zdalnie i dzięki doktorowi Hawardowi przekazałam tymczasowe zwolnienie do szkoły.
Do tego dochodził jeszcze Antonio, który w końcu dowiedział się o wszystkim związanym z moją pracą, a co za tym idzie od mojego powrotu z Francji cały czas przy mnie czuwał, gdyż mimo wszystko miałam pewne odruchy lękowe. No i była jeszcze sytuacja z Julią, której wyznałam WSZYSTKO.
Jedyne co mogę powiedzieć, to że się zawiodłam.
Moja przyjaciółka nie mogła zrozumieć mojej sytuacji, ani powodów mojego działania, a gdy na domiar mojej irytacji wybrała nam film w kinie bez konsultacji ze mną i stwierdziła, że ja już napodejmowałam sporo decyzji i do niczego dobrego mnie nie zawiodły (m.in. mój układ z Monetem).
Powiedziałam jej, że chcę przerwy od naszej relacji, a gdy nie mogła zrozumieć dlaczego w końcu wczoraj wieczorem napisałam jej dyplomatyczną wiadomość, która jasno mówiła o zakończeniu naszej znajomości. Zaważyło na tym też to, że jedna z naszych wspólnych znajomych do mnie zadzwoniła z informacją o tym, jak moja przyjaciółeczka mnie obgaduje.
A ja tej zdźirze kran naprawiałam.
Po raz pierwszy od dawna czułam powiew świeżości w moim życiu.
Śmieci wyniosły się same, byłam choć trochę bardziej wolna niż wcześniej.
Co do samego Vincent'a to nasze stosunki się naprawdę ociepliły, choć cały czas miałam wyrzuty sumienia w związku z tym, że nie byłam z nim w pełni szczera.
Wiedziałam, iż prędzej czy później będę musiała mu powiedzieć o wszystkim wszystkim, ale jeszcze nie teraz.
Uniosłam wzrok na lustro przed sobą.
Byłam kimś zupełnie innym niż jeszcze pół roku temu.
Z odbicia patrzyła na mnie spokojna kobieta z lekkim uśmiechem na twarzy i bez bagażu zmartwień. Swoje robiły też włosy, które przestałam wreszcie prostować na siłę i nosiłam rozpuszczone - każdy mówił, że tak było mi o wiele lepiej.
Do tego skórzana kurtka którą wyjęłam z dna szafy sprawiała, że mimo zwykłej zmiany ubioru czułam się jak ktoś inny.
Ktoś lepszy.
Odebrałam telefon, który mimo mojego bezrobocia cały czas wibrował od nadmiaru wiadomości.
- Jak tam? - usłyszałam pogodny głos mojego siostrzeńca. W weekend wygoniłam go z powrotem do Pensylwanii, aby w końcu wziął się za naukę.
- Ty nie masz teraz przypadkiem lekcji, młodziaku? - zapytałam z lekkim uśmiechem zapinając torbę podróżną.
- Przerwę, a nawet jeżeli bym miał, to czego się nie robi dla rodziny?
- Bardzo śmieszne. Rozmawialiśmy już o tym. Nie jestem niepełnosprawna umysłowo. Wiem, że się martwisz, ale skup się na sobie, dobrze? - pouczyłam go.
- Oczywiście, ciotuniu . - mogłam się założyć, że przewrócił oczami. - Odwiedź mnie wieczorem. - rzucił jeszcze i się rozłączył.
Przełożyłam torbę przez ramię, po czym zgarnęłam klucze do mieszkania.
CZYTASZ
The Broken Rules |V.M| The Broken#1 ☑️
Fiksi PenggemarKsiążka przychodzi korektę, dlatego mogą w niej występować różne niezgodności w treści. „Są zasady, których nie wolno złamać..." Fragment: "- Dlaczego uciekasz? Tak bardzo mnie nie znosisz? - zapytałem składając lekkie pocałunki na jej szyi. - Nic d...
