Rozdział 48 Pijaństwo

221 12 6
                                        

* Vincent

Nie kłamałem.

Musiałem wpaść do klubu, ale przedtem umówiłem się z moim ulubionym informatorem w galerii.

- Nowy garnitur? - zapytał czekający na mnie chłopak.

- Zaczynasz mówić jak Ona. - zauważyłem siadając na przeciwko.

- Cóż, jesteśmy spokrewnieni. To normalne. - uśmiechnął się ukazując dołeczki w policzkach.

Wyglądał jak kopia Wiktorii.

- To do czego, jestem panu dziś potrzebny? - dobrze wiedziałem, że Anthonio był zadaniowcem. Wystarczyło o coś zapytać, a gromadził wszystkie dane na ten temat. Aż momentami zastanawiałem się, czy by z niego nie zrobić mojej prawej ręki, jak skończy szkołę i studia.

- Jak się czujesz? - zapytałem nawiązująć do jego dalej niesprawnego nadgarstka.

- Bywało gorzej, na przykład, gdy pierwszy raz spotkałem cioteczkę. Generalnie miałem wtedy dwa lata, więc to się nie liczy. Zamist tego uznaję święta, gdy miałem już osiem jesieni. Byłem strasznie nieśmiały, a Wiktoria nie umiała obchodzić się z dziećmi. Ostatecznie zaczęliśmy rozmawiać o rysowaniu.

Mniej więcej tak wyglądały nasze spitkania w ciągu ostatniego miesiąca: ja rzucałem hasło - Anthonio opowiadał mi bajki o mojej przyszłej żonie, wplatając morał.

- Pojutrze jest bankiet. - zagadnąłem lekko.

- Niestety nie mogę być, ale ciocia będzie wniebowzięta, że ją pan wcześniej poinformował, i że ma się w co ubrać.

- Musimy być oboje, nic na to nie poradzę. - oparłem się o oparcie mięciutkie go fotela.

- W takim razie niech pan ją obłaskwi odpowiednim odzieniem na tą jakże wspaniałą uroczystość.

W ten sposób spędziłem ponad godzinę w galerii, chociaż musiałem przyznać, że było warto.

***

Wypatrzyłem się w roztańczone tłumy szukając wzrokiem tej, która nadałaby się na moją dzisiejszą towarzyszkę.

Od dawna nie byłem z żadną kobietą, a że nie żyłem w celibacie, dziś zamierzałem to zmienić.

Mówiłem Wiktorii, że wrócę około 23.00, ale moje plany się zmieniły.

Nareszcie zaczęliśmy że sobą rozmawiać, co wiązało się z tym, iż moje myśli nieustannie wokół niej błądziły.

Rozejrzałem się ponownie, a w oczy rzuciła mi się piękna blondynka w płaszczu, czarnej sukience z głębokim dekoltem oraz wysokimi szpilkami.

Byłem pewny, że to ona spędzi ze mną dzisiejszą noc.

Byłem, do puki nie zobaczyłem jej twarzy.

* Wiktoria

Do Opery dostałam się z pomocą nawigacji. Po raz pierwszy byłam wdzięczna Mery za jej żale spowodowane przesiadywaniem tu Willa.

Wyzwaniem okazało się przedarcie przez tłum ludzi, aby dotrzeć do części z lożami, gdy dopadł mnie upierdliwy ochroniarz.

- Jestem umówiona z panem Monetem. - rzuciłam i dodałam. - Wie pan, przysłał mnie Mickel Fox. - podziałało, bo już po chwili szłam po czerwonym dywanie, aby zastać pijanego Vincenta dolewającego sobie whisky.

The Broken Rules |V.M| The Broken#1 ☑️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz