Hejka!
Wbijam wzrok w marmurowy pomnik, kładąc na nim znicz. Wiatr owiewa moją skórę, a deszcz miesza się z zaschniętymi łzami na moich policzkach. Cały się trzęsę z zimna, ale to dobrze, bo otrzeźwia umysł, który mi ciąży.
– Hej, braciszku – Mój głos się łamie, więc przełykam gorycz, która pali mi przełyk.
Czytam napis na tablicy, czując nieznośny ból w okolicy serca. Mam wrażenie, że mnie już nie ma. Umarłem wraz z nim tamtego dnia.
Oliver Larsen
Żył lat 15.
Syn, brat i przyjaciel.
Niech Bóg trzyma go w swojej opiece.Walczę ze sobą, żeby nie wrzasnąć na całe gardło, aby nie upaść na kolana, zwracając na siebie uwagę nieba i wszystkich tych, którzy teraz tam przybywają. Wydaje mi się, że pogoda odzwierciedla moją duszę, która od trzech lat jest roztrzaskana na tysiąc małych, ostrych, jak brzytwa kawałeczków. Zawzięcie próbuje poruszyć nogami, żeby wyjść za bramę cmentarną, ale nie mogę. Po prostu nie potrafię go zostawić samego. Na myśl, że jest tam sam, bez niczyjej pomocy, samotny i smutny moje wnętrzności zaciskają się w ciasny supeł. Pragnę, aby mój młodszy brat zaznał spokoju, ale strach mnie oblewa, gdy nasuwam interpretację, że samobójcy idą do piekła. Nie chcę tego dla niego.
Przeżył już piekło, więc dlaczego ma je przeżywać jeszcze po śmierci?
Zaciskam szczękę, gdy rozbrzmiewa dźwięk powiadomienia. Wyjmuje telefon z czarnej marynarki, wciskając zielony przycisk.
– Cześć, mamo – odzywam się, przykładając telefon do ucha. – Coś się stało?
– Christian, co to za hałas? – pyta, słysząc ulewę, a jej głos wyraża zmartwienie. – Gdzie jesteś?
Unoszę oczy ku niebu, wiedząc, że odpowiedź jej się nie spodoba. Nie odpowiadam od razu, więc to wystarcza, że sama wysuwa wniosek.
– Jesteś na cmentarzu, prawda? – Nie zaprzeczam. Nie odzywam się w ogóle. – Mówiłam ci, żebyś tam nie jeździł.
– Jestem u Olivera, mamo – wzdycham ciężko. – U Olivera – powtarzam twardo, zgrzytając zębami.
– Jesteś jedynie u kawałka marmuru, Christian.
Rozczarowanie rozlewa się moim krwiobiegu, jak żrący kwas. Przełykam gorzki smak w ustach, walcząc z chęcią zamordowania matki za jej oziębłość.
– Muszę kończyć – cedzę przez zaciśnięte zęby, wbijając palce w obudowę komórki. – Na razie, mamo.
– Christian…
Rozłączam się i nie słucham dalej. Zamykam powieki. Marynarka mi ciąży na barkach, która została przemoknięta do suchej nitki. Kucam przed kamieniem, jakbym miał zamiar opatulić brata ciepłą kołdrą. Nie robię tego jednak, bo nie mam takiej możliwości. Przecieram opuszkami palców zimny marmur, ścierając z niego krople, których przybywa i przybywa.
– Wiesz co, braciszku? – mówię niemal szeptem. – Tak odrobinę za tobą tęsknię.
Wybucham śmiechem, choć w nim nie słychać jakiejkolwiek wesołości. Spazmatycznie nabieram tchu, przełykając łzy wymieszane z kroplami deszczu.
– Co ja mówię? – prycham do siebie, kręcąc głową. – Tęsknię za tobą, w chuj, bardzo.
Ktoś kiedyś powiedział, że czas pomaga w uporaniu się z żałobą po stracie bliskiej osoby. To bzdura. Możesz zaakceptować rzeczywistość, ale nie śmierć kogoś kogo się kocha.
CZYTASZ
My love Flower ( Będzie Korekta Błędów)
RomanceGdy Hailie podczas wypadku zostaje sparaliżowana, przestaje wierzyć, że kiedykolwiek będzie znowu szczęśliwa. Christian od trzech lat nie potrafi pogodzić się z niewyjaśnioną śmiercią młodszego brata. Jedno spotkanie, jedno zdarzenie i jedna decyzj...