3. Christian.

1.2K 57 0
                                    

                              Hejka!

Skanuje wzrokiem, każdy centymetr jej twarzy, szukając potencjalnych zranień. Próbuje się skupić i nie myśleć o cudownym,  szmaragdowych oczach, które wpatrują się we mnie, wyglądając niczym błyszczące diamenty.

– Wszystko w porządku? – powtarzam mniej spokojnie, bo ognistowłosa nie odpowiada. Jedynie mruga oszołomiona, czym stresuje mnie jeszcze bardziej.– Hej – rzucam troskliwie. – Nic ci się nie stało?

Dziewczyna wybudza się z letargu, po czym kręci głową. Fala ulgi zalewa moje ciało, ale niemal natychmiast ustępuje w nim przepływ wątpliwości.

– Na pewno? – Mrużę powieki, nie zwracając uwagi na to, że nasza skóra nadal się ze sobą styka.

Dopiero ona zauważa nasz fizyczny kontakt i jednym szarpnięciem spycha moją dłoń z ramienia.

– Tak – szepczę cicho. – Nic mi nie jest.

Na dźwięk jej melodyjnego głosu, choć tak cichego, dreszcz przebiega wzdłuż mojego kręgosłupa, a krew w moim żyłach zaczyna wrzeć. Nawet jej głos jest idealny. Jakim cudem?

– Tak bardzo cię przepraszam – zaczyna Jayden, kucając obok mnie. – Nie chciałem…

– Nic nie szkodzi – przerywa mu z lekkim uśmiechem na ustach.

Jezu… Ten uśmiech… Kręci mi się od niego w głowie. Truskawkowe wargi wyginają się ku górze, tworząc w dziewczęcych policzkach urocze dołeczki, które wyglądają jak dwa malutkie serduszka. Moje serce uderza o żebra jak opętane. Jakby pragnęło być najbliżej niej.

– Pomogę ci wstać – proponuje mój przyjaciel, wstając na równe nogi. Przerażony zerkam na dziewczynę, ale nie widzę żadnego grymasu wskazującego, że słowa ją uraziły. Gdy Whitworth uświadamia sobie, co wypadło z jego ust, momentalnie otwiera szeroko oczy. — O Boże! Przepraszam. Ja… Nie chciałem cię urazić. Jeśli…

Jego przyszły słowotok ucina kobiecy, głośny, pełen rozbawienia śmiech. Mimowolnie moje kąciki ust unoszą się do góry. Tymczasem czarnowłosy patrzy na nią zmieszany.

– Już cię lubię – mówi zielonooka, dłonią przykrywając usta.

– Okej? – Jayden marszczy brwi, drapiąc się po głowie. – To chyba dobrze, co nie? – zerka na mnie skonsternowany.

Przewracam oczami, po czym ponownie wbijam wzrok w dziewczynę przed sobą.

– Pomogę ci usiąść na wózku – oświadczam spokojnie. – W porządku? Nie będzie ci to przeszkadzało?

– Mogę sama – zapewnia, próbując przyciągnąć do siebie przewrócony sprzęt. – Nie musisz mi pomagać.

– Ale chce – oznajmiam, dusząc w sobie krzyk dziecięcego szczęścia, gdy uzmysławiam sobie, że rozmawia ze mną na ,,Ty “. To złudne, przecież tak samo zwracała się przed chwilą do Jaydena.

Dziewczyna uparcie kręci głową, a potem karci spojrzeniem Whitwortha, gdy ten postanowił pomóc jej w podnoszeniu wózka inwalidzkiego.

– Sorry. – Unosi ręce w geście obronnym. – Jestem za dobrze wychowany.

– Ty? – prycham, łypiąc na niego spod ściągniętych brwi.

W odpowiedzi unosi w moim kierunku środkowy palec, a ognistowłosa wygina wargi w uśmiechu, spoglądając to na mnie, to na czarnowłosego. Po chwili próbuje podeprzeć się na rękach, ale z jej gardła wydobywa się syk, więc z automatu wyciągam do niej ręce, aby ją na wszelki wypadek asekurować.

My love Flower ( Będzie Korekta Błędów)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz