33. Christian.

793 50 2
                                    

Następnego dnia Hailie czuje się trochę lepiej. Tak przynajmniej twierdzi, mówiąc, że brzuch nie ciągnie ją, aż tak jak wcześniej. No cóż… Może o fizycznych aspektach mówi prawdę, ale o psychicznych nie jestem do tego przekonany.

Dzisiaj rano miała pierwsze spotkanie ze szpitalną psycholog, która zaproponowała jej dalsze wizyty z powodu przeżywanej przez nią traumy. Nie tylko straty dziecka, ale też psychicznego i fizycznego znęcania się nad nią przez Masona. Hailie całe szczęście jest świadoma, że tym razem sama sobie nie poradzi. Mówiła też, że po zakończonej relacji z Rashfordem, już dawno powinna zapisać się na terapię, lecz było jej wstyd, choć zapewniałem, że jedyną osobą, która powinna się wstydzić do tamten skurwiel.

– Wszystko jest w porządku – mówi Hailie po raz tysięczny w ciągu trzydziestu minut. – Naprawdę – dodaje, widząc moją minę.

– Przyniosłem ci książki, gdyby ci się nudziło – oznajmiam, odkładając je na szafeczkę obok łóżka, po czym siadam na brzegu materaca, odgarniając Hailie zbłąkane kosmyki włosów.

– Nie ma szans, aby mi się nudziło – parska śmiechem, choć to nie jest ten sam śmiech, który zawsze doprowadzał mnie do szerokiego uśmiechu. Jest w nim nutka ciążącego w środku smutku. – Ciągle ktoś tu ze mną jest. Jak nie rodzice, to Alex z Melody, albo Jayden z Josie. Tak ogólnie, to wczoraj Jayden prawie złamał sobie nogę, próbując mnie rozśmieszyć.

Marszczę brwi.

– Co zrobił?

– Próbował zatańczyć kankana.

Cóż, to u niego typowe.

– Rozśmieszył cię? – pytam, przykładając jej dłoń do swojego policzka, a następnie całuję jej knykcie.

– Skłamałabym, że nie – chichocze, a ten dźwięk jest tyle wart. – Jayden potrafi rozweselić człowieka.

– Tak, to prawda – zgadzam się.

– Kocham cię, Christian – wypala nagle, przez co na chwilę nieruchomieję.

Spoglądam na nią spod kurtyny rzęs.

– Ja ciebie też, kochanie. – Cmokam ją w czoło.

Hailie spuszcza głowę i zagryza dolną wargę.

– I dlatego, że cię kocham, chcę żebyś był szczęśliwy – zaczyna, a niepokój rozsiewa się po moim krwiobiegu.

– Do czego zmierzasz? – Mój głos zaczyna drżeć.

Wzdycha ciężko.

– Do tego, że zasługujesz na kogoś lepszego niż…

– Nawet nie kończ – przerywam jej stanowczo. – Ani mi się waż gadać takie bzdury.

– Ale…

– Nie ma ,, ale” – znowu jej przerywam. – Jesteś moja, a ja jestem twój, pamiętasz? Proszę, nie rezygnuj z nas – ściszam głos do szeptu, przytykając swoje czoło do jej czoła.

Wypuszcza z ust pełne ulgi wytchnienie.

– Nie chcę z nas rezygnować. Przepraszam, że tak w ogóle pomyślałam.

– Nie przepraszaj mnie – proszę z udręką. – Ale nie wątp w nas nigdy więcej, dobrze?

Niemal niezauważalne kiwa głową.

– Poradzimy sobie ze wszystkim – zapewniam ją, muskając wargami jej powieki, czoło i nos. – Kocham cię, okej?

– Ja ciebie też. Nie wiesz jak bardzo.

My love Flower ( Będzie Korekta Błędów)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz